sobota, 2 sierpnia 2014

Sungmin (SPEED)

Zamówienie dla :Anonim

Tak bardzo spóźniony...ale jest!Jutro dodam przeprosinowy imagin z BigBang ^^



Bohaterowie:Sungmin,reszta Speed,(T.I)
Rodzaj:Komedia
Długość:Średnie

-Sorry za spóźnienie,pociąg mi uciekł-wbiegłam zdyszana na zaplecze ,rzucając Katie przepraszające spojrzenie.
-Duży ruch?-spytałam zawiązując fartuszek.
Większość pracowników narzekała na nasze uniformy , według mnie jednak miały one swój urok. 
Żadna restauracja w Seulu nie miała tak uroczo ubranych kelnerek czy barmanów.
Wygładziłam kremowy materiał i ponowiłam pytanie.
-A kiedy tu nie było ruchu? -dziewczyna mruknęła przewracając oczami .
-No...ale taka przewrotna kelnerka jak ty na pewno da sobie z tym wszystkim radę -cmoknęła mnie w policzek i pokierowała się w  stronę wyjścia.
-Chwila-zatrzymała się w pół kroku-Jak to?Już idziesz?
-Mhm...mam dziś randkę,nie mówiłam?
Westchnęłam z rezygnacją-Nie Katie,nie mówiłaś.
-No to mówię-uśmiechnęła się naciskając na klamkę-Do zobaczenia jutro na nocce.
Pomachała mi na pożegnanie.
-Aa...i przejmujesz tych gości z 3 stolika...odbierz później od nich marker...-uśmiechnęła się tajemniczo -Podziękujesz później-dodała po czym zniknęła za drzwiami.
Rozmasowałam ręką czoło.
Czemu wszystko zawsze ląduje na mojej głowie?
Wzięłam swój notesik i przeszłam na główną salę. 
Skierowałam się do stolika nr.3 i przybrałam najbardziej serdeczny uśmiech jaki tylko mogłam.
-Witam,teraz to ja będę państwa obsługiwać-siedem par oczu skierowały się w moją stronę i tą samą liczbą znaczących uśmiechów zostałam obdarowana.
Siedmioro młodych i szalenie przystojnych chłopaków wlepiło we mnie wzrok.
Widać było ,że są już po paru głębszych , o czym świadczyła też liczba opróżnionych szklanek stojących na stole.
Tak szczerze,to wyglądali na miłych i sympatycznych kolesi.
-Może coś wam podać?-spytałam obracając w dłoni notes.
-Cokolwiek...byle piękna kelnerka można było poprosić do zestawu-blondyn uśmiechnął się cwaniacko .
W odpowiedzi zaśmiałam się i przewróciłam oczami.
-Obawiam się,że nie mamy czegoś  takiego w menu...może coś innego?
Chłopak udał smutek i wzruszył ramionami-Bez kelnerki to nie to samo...-pokazał swoje idealnie białe zęby w pięknym uśmiechu.
Odwzajemniłam gest z lekkim rumieńcem na twarzy .
-Sungmin,daj dziewczynie spokój i tak nie masz szans-brunet walnął go w ramię.
Już chciałam coś wypalić,jednak ugryzłam się w język.
-To mogę coś podać,czy nic nie potrzebujecie?
-7 piw aniołku-Sungmin puścił mi oczko.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
Dlaczego faceci potrafią być mili dopiero gdy są pijani?
 ***
-Przepraszam-puknęłam bruneta w ramię.
Ten szybko podniósł głowę ze stołu i spojrzał na mnie
skołowany-Za chwilę zamykamy..
-Jeszcze chwilę...-mruknął przymykając oczy.
Taa...cała siódemka była już kompletnie pijana-Jesteście tu jako jedyni,a ja muszę już zamykać.
-W takim razie-Sungmin gwałtownie się podźwignął po czym zachwiał się-odprowadzimy cię.Dama nie może chodzić sama w nocy po mieście-objął mnie ramieniem.
-Tak,tak wiem...ale teraz możecie już iść-mruknęłam popychając chłopaka w stronę drzwi.
Reszta zatoczyła się i chwiejnym krokiem podążyła za kolegą.
Szybko zamknęłam za nimi drzwi i otarłam pot z czoła.
Aigoo...Dlaczego to zawsze mi trafiają się trudni klienci?Chociaż...miewałam  gorszych od tych chłopaków.
Ogarnęłam z ich stolika , po czym przebrałam się na zapleczu.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z lokalu.
Wyjęłam klucz z torebki i przekręciłam go w zamku.
-Co tak długo?-poczułam silną dłoń na plecach.
Gwałtownie się odwróciłam i odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam tamtych chłopaków.
-Cholera,cwele!Wystraszyliście mnie!-wrzasnęłam uderzając Sungmin'a w ramię .
-Przecież mówiliśmy ,że cię odprowadzimy-opowiedział jak gdyby nigdy nic.
-Aigoo...dzięki za dobre intencje ale dam radę.Wracajcie do domu...i wytrzeźwiejcie -dodałam ciszej.
-Nie ma mowy -zaprzeczył szatyn  -w nocy jest pełno napalonych i nachalnych facetów ,którzy mogliby coś ci zrobić.
-Takich jak wy?-skrzyżowałam ręce.
-Dokła...nie...nie!My jesteśmy gentlemanami -poprawił mnie Sungmin-masz,bo zamarzniesz-dodał zarzucając mi swoją koszulę na ramiona.
-Jest lato...mimo tego ,że jest noc jest jakieś 30 stopni-mruknęłam zrezygnowana.
-Inteligenta-puścił mi oczko-lubię takie.
-Cholera,dajcie mi spokój!Weź tą koszulę i ...jeju nie raz wracałam sama w nocy,dam sobie radę-spojrzałam na komórkę-przez was spóźnię się na pociąg!Dobra było miło i tak dalej,ale muszę lecieć...
-NIE MA MOWY-wrzasnęli niemal w tym samym czasie.
-Zamknijcie się cwele-syknęłam. 
Rozejrzałam się dookoła w obawie,że może ktoś by nas usłyszał.
Na szczęście oprócz nas nie było tu żywej duszy-zgoda-westchnęłam-Odprowadzicie mnie do mera i dacie mi spokój,ok?
-Tak jest!-na ich twarzach zagościł triumfalny uśmiech .
Nie jestem pewna czy to dobry pomysł...idę sama w nocy z siedmiorgiem nieznajomych,pijanych i napalonych na mnie chłopaków...w sumie to bardzo w moim stylu.
Ale...nie wyglądają na takich,którzy mogliby mi coś zrobić .
Mają dobre intencje...
-To co aniołku,idziemy!-oznajmił Sungmin obejmując mnie ramieniem i ciągnąc w stronę ulicy .
-Wiesz ,że metro jest w drugą stronę,prawda?-zmierzyłam go kpiącym wzrokiem.
-Pff....jasne,że wiem-parsknął przewracając oczami-sprawdzałem tylko twoją czujność.
**
Chłopacy na szczęście zebrali się w sobie i pozwolili mi dotrzeć do metra...20 minut wcześniej.
Stwierdzili ,że za żadne skarby nie mogę się spóźnić więc postanowili pobiec...każdy z nich przewrócił się przynajmniej 3 razy ,a ja musiałam zbierać ich roześmianych z ziemi. 
Teraz siedziałam na jeden z ławek i czekałam na pociąg,co chwila nerwowo zerkając na zegarek.
-Aigoo...- Sungmin podrapał się nerwowo po głowie.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Muszę do łazienki...
-Pff...to idź-mruknęłam przyglądając się swoim paznokciom .
Chłopak westchnął z lekką rezygnacją...ta może jeszcze myślał,że  z nim pójdę hm?
Podźwignął się ,co sprawiło mu niemały problem i udał się w stronę męskiej toalety.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
Spojrzałam ukradkiem na pozostałą szóstkę.
Dosłownie zasypali na siedząco.
Opierali się o siebie nawzajem i po prostu odpływali.
-Ej...Ej!-szturchnęłam jednego z nich.
-Nonna,jeszcze pięć minut...
-Nie mów na mnie "noona" cwelu!Nie zasypiajcie tu.
Możecie już wracać ,odprowadziliście mnie jak obiecaliście więc...
-Faktycznie-brunet podrapał się leniwie po czole-W takim razie,zbieramy się panowie.To była przyjemność poznać taką uroczą kucharkę jak ty...-pochylił się i ucałował moją dłoń.
-Kelnerkę...-poprawiłam go .
Na mojej twarzy pojawił się przelotny uśmiech.
-Was też było miło poznać.Dzięki za odprowadzenie i....udziwnienie wieczoru...-pomachałam im na pożegnanie.
Chłopcy chwiejnym krokiem podążyli w stronę schodów i już po chwili straciłam ich z pola widzenia.
Westchnęłam i zaśmiałam się sama do siebie.
Usłyszałam jakieś stłumione kroki za sobą.
Nerwowo przełknęłam ślinę i zacisnęłam pięści na skraju spodenek.
Ponownie usłyszałam chrząknięcie .
Powoli się odwróciłam i zobaczyłam strażnika....a w jego ramionach Sungmina....CHWILA SUNGMIN TU JEST!
-Panienko-powiedział zdenerwowany strażnik.
Pociągnął chłopaka za koszulę i podszedł w moją stronę-Zna go pani?
-Panie władzo-jęknął Sungmin-Tylko pan mnie rozumie-ponownie przylepił się do mężczyzny.
Ten tylko westchnął zrezygnowany i posłał mi błagalne spojrzenie.
-Niech pani coś z nim zrobi.
-T-tak jest-poderwałam się z miejsca i nieudolnie próbowałam odciągnąć Sungmina od strażnika.
-Chodź ,no...Aigoo...przepraszam pana najmocniej-spojrzałam na mężczyznę przepraszając i pomogłam chłopakowi ustać na równych nogach.
Cały czas chwiał się i przewracał-O..Sungmin patrz to nasz pociąg...Dowidzenia panu-ukłoniłam się i zaciągnęłam chłopaka do przedziału.
-Zabierasz  mnie do domu?-poruszał brwiami.
-Twoi koledzy o tobie zapomnieli,a ja ...no nie zostawię cię tu na pastwę losu.
-Czyli zabierasz mnie do domu?
-Aigoo...na to wygląda-zrezygnowana opadłam na siedzenie.
**
Poczułam łapy na policzku.
Odgarnęłam je i przekręciłam się na łóżku.
Delikatnie otworzyłam oczy po czym z powrotem leniwie je przymknęłam.
Usłyszałam miauczenie tuż nad moim uchem.
-...daj mi spać-kociak na znak protestu usiadł centralnie na moim brzuchu-Jesteś głodny ,co?-podrapałam go za uchem .
Ten zamruczał i skoczył z łóżka.
Też się podźwignęłam i rozciągnęłam z uśmiechem na twarzy.
Dziś w końcu mam dzień wolny,będę mogła odpocząć.
Zarzuciłam szlafrok i uchyliłam drzwi.
Kot wyszedł jako pierwszy ,a ja...nie mogłam otworzyć bardziej drzwi.
Wychyliłam się i zobaczyłam blondyna śpiącego przed wejściem do mojego pokoju.
Nie miał poduszki ani kołdry...po prostu spał.
Kot z zaciekawieniem go obwąchał i przyglądał mu się.
Wróciłam się po poduszkę i delikatnie podłożyłam pod głowę chłopaka.
-Chodź-szepnęłam do kota-Jedzenie poczeka-pociągnęłam za klamkę i przymknęłam drzwi.
Nagle usłyszałam głośne miauknięcie.
Gwałtownie otworzyłam drzwi po czym ponownie usłyszałam dźwięk.
Tym razem był to jęk Sungmina.
-Burek!Cholera przycięłam ci ogon...SUNGMIN ,CHOLERA ROZCIĘŁAM CI GŁOWĘ!-szybko kucnęłam przy zdezorientowanym chłopaku i obejrzałam jego ranę
-Kurcze....przepraszam...Guz będzie jak nic ...
-Nie szkodzi...chwila,nazwałaś kota "Burek"?-uniósł brew-czy to tylko jakiś przesłuch pod wpływem uderzenia.
-Ta...nazwałam kora Burek,ale...czy to istotne?Czekaj pójdę po lód-chłopak oparł się plecami o drzwi i kiwnął głową.
Szybko  wyciągnęłam lód z zamrażarki i wróciłam do Sungmina.
Przyłożyłam paczuszkę do je jego głowy i westchnęłam.
-Przepraszam cię za to...bardzo boli?
-Jak mogłaś nazwać kota "Burek"?!-pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
-Daj spokój,ok?Tak go nazwałam i tak będzie!
-Dobra,dobra...ała!Aigoo-syknął-nie dość ,że mam kaca to jeszcze ..no-przerwał gdy posłałam mu gniewne spojrzenie.
-Co wczoraj odwalałem?Nie zbyt pamiętam...
-Em...-zamyśliłam się-Nic...-zaśmiałam się na samą myśl o tym,jak kleił się do strażnika w metrze.
Sungmin tylko przewrócił oczami i podniósł się z podłogi-Gdzie jest łazienka?
-Tamte drzwi-wskazałam mu drogę-Masz może ochotę na omlety?
Ten w odpowiedzi tylko posłał mi znaczący uśmiech i skierował się do łazienki
Udałam się do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie.
Już po chwili usłyszałam zrozpaczonego Sungmina-Co się stało?-krzyknęłam z kuchni.
Chłopak wbiegł do pomieszczenia i wskazał na swoje włosy.
-Widzisz to?To jest...
-Kołtun-wzruszyła, ramionami wracając do mieszania składników.
-No właśnie!Kołtun na moich idealnych włosach!
-Czekaj-ruchem dłoni kazałam mu usiąść.
Wyjęłam z szuflady nożyczki i podeszłam od tyłu do chłopaka.
-Zaraz się tego pozbędziemy.
Przeczesałam palcami jego miękkie włosy i wzięłam splontany kosmyk w palce.
-Jesteś tego pewna?-spytał niepewnie.
-Wiem co robię-zbliżyłam drżącą dłoń do jego głowy i ucięłam kawałek włosów-Oj...
-CO OJ?-wrzasnął.
Poderwał się z siedzenia i poleciał do łazienki.
-NIEEE!Dziewczyno jak producent mnie zobaczy to....OMG.
-Producent?-spytałam opierając się o framugę drzwi.
-Dokładnie-oparł czoło o lustro-Nie znasz mnie?-pokręciłam przecząco głową-Kojarzysz taki zespół jak SPEED?
-Mhmm...
-Nie słyszałaś o nim,prawda?
-Nigdy w życiu-uśmiechnęłam się do niego.
Ten tylko pokiwał głową i podrapał się po karku.
-Słuchaj jesteś...eh złą gospodynią,ale chyba nie mam wyjścia i muszę tutaj zostać do wieczora.
W tej okolicy kręci się dużo paparazzi i w ogóle...
-Nie powiedziałam,że możesz tu zostać.
-Jesteś mi to winna ,aniołku-posłał mi buziaka.
-Nie nazywaj mnie tak!
-Jak?Aniołku...?-zachichotał .
Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem i wróciłam do kuchni przyrządzić śniadanie.
**
-Nie idziesz dziś do pracy?-spytał z pełną buzią.
-Mam nocną zmianę...Em...
-Co?
-Nie...nic.
Nagle Burek wskoczył na stół-Zły kot,zejdź!
-Daj mu spokój-Sungmin wziął go na ręce-Jaki uroczy kotek...-nie zdążył dokończyć a na jego koszulce pojawiła się wielka,mokra plama.
Nie mogłam nie wybuchnąć śmiechem.
-GŁUPI KOT!Jak mogłeś mnie obsikać ty mała szujo!?-zrzucił zwierzaka na podłogę i zdjąć T-shirt.
Jak tylko podniosłam się z podłogi i otarłam łzy od śmiechu ,wzięłam koszulkę od chłopaka i zaniosłam do prania.
-Sun....oppa,co ty masz na plecach?-spytałam unosząc brew.
-Co?Co mam na plecach?-gwałtownie się odwrócił.
-Już rozumiem-zamyśliłam się-to po to wam był wczoraj potrzebny marker...
-CWELE!MOGLI CHOCIAŻ COŚ  NARYSOWAĆ-chłopak kompletnie się załamał-Już więcej z nimi nie piję!Dobrze,że na czole nie mam ...no sama wiesz czego...
-Na czole nie masz...-powiedziałam dźgając go u dołu pleców -ale tutaj....owszem-powiedziałam strzelając z gumki jego bokserek.
-No kurde no-złapał się za głowę-To jest marker ,tak szybko nie zejdzie...
-Masz rację-zaśmiałam się na widok jego rozpaczy .
-Pomóż mi to zmyć.
-Słucham?
-Nie "słucham" tylko chodź do łazienki.
**
-Już bardziej tego nie zmyje!-krzyknęłam rzucając gąbkę na podłogę.Była dosłownie cała czarna..
-Postaraj się ,aniołku!-skarałam go klepnięciem w plecy.
-Mówię ci,że już tego nie widać....aż tak bardzo.
-A tego ...no ...zmyłaś?
-Nie ,tak z nudów jeździłam ci po tyłku gąbką ,wiesz-powiedziałam ironicznie.
-Ja wiem aniołku,że masz na mnie ochotę...
-Ogarnij się jeju...jesteś gwiazdą a zachowujesz się jak ...eh..
-Facet?
-Dokładnie.
-Jestem facetem.
-Tu mogłabym się sprzeczać-zaśmiałam się.
**
-To twoje obrazy?-chłopak rozglądał się ciekawie po moim pokoju.
Oglądał i dotknął każde płótno w tym pokoju...
-Kto ci pozwolił tu wejść-walnęłam go poduszką.
-Czyli kradzione...
Przewróciłam oczami,jednak na moich ustach widniał uśmiech.
-Namalujesz mnie?-spytał odwracając się w  moją stronę-Będziesz miała po mnie pamiątkę...
Chwilę się zamyśliłam.Po chwili jednak skinęłam głową-Czemu nie...ale dawno nie malowałam-wzruszyłam ramionami.
-Nie obchodzi mnie to-posłał mi szyderczy uśmiech-Ma być tak idealny jak ja.
-Będziesz tak z gołą klatą pozował?
-Wiesz założył bym koszulkę,ale BUREK mi ją naznaczył.
Parsknęłam głośnym śmiechem.
Sungmin chcąc nie chcąc poszedł w moje ślady i oboje śmieliśmy się jak opętani.
Gdy już się opanowałam przygotowałam wszystkie potrzebne rzeczy-Wiesz,że będziesz musiał stać w bezruchu przez kilka godzin,prawda?
-Jeżeli będę mógł patrzeć na takiego aniołka jak ty,mogę tu stać całą wieczność-powiedział cicho.
Po chwili poruszył brwiami i przygryzł wargę-Kupiłaś to?
Westchnęłam-Bardzo by ci było smutno  gdybym zaprzeczyła?
-Bardzo.
-W takim razie nie.Nie kupiłam tego-posłałam mu buziaka i wzięłam się do roboty.
**
-Wygląda na prawdę dobrze-powiedziałam śledząc wzrokiem płótno-Tylko twoja twarz tu trochę przeszkadza.
-Ale resztą nie pogardzisz ,co?Mój aniołek ma brudne myśli...-przybliżył się do mnie.
-Spadaj ,pedofilu.
-Skąd wiesz,że jestem pedofilem,huh?
-Mam 21 lat ,a ty...-po tych słowach chłopak wybuchł głośnym śmiechem.
-Ja nie mogę,jesteś PEDO NOONA!-śmiał się jak opętany-Ja mam 19 lat!
-A ja mówiłam do ciebie "oppa"...-westchnęłam z rezygnacją.
Przez najbliższe kilkanaście minut musiałam słuchać jego docinek i złośliwych uwag na temat mojego wieku.
Na szczęście mały szantaż pomógł mi go opanować i sama mogłam teraz się z niego trochę ponaśmiewać .
**
-Sungmin wypad z kanapy,wychodzimy-wrzasnęłam z korytarza.
-Jak to?
-Muszę iść do pracy.
-A no tak...już tak późno?-spytał podchodząc do mnie.
-Mhm...no już zbieraj się.Nie mogę się spóźnić.
-No dobra-wzruszył ramionami i poszedł po swoją koszulkę. Wrócił założył buty i wyszliśmy z domu.
-Wiesz...-zaczął-Może i jesteś Pedo-Noon'ą ,ale w sumie to było miło-uśmiechnął się.
-Hm..-kiwnęłam głową-Było...ciekawie.Trzeba to kiedyś powtórzyć...
-Za tydzień mam wolny weekend z chłopakami.
Wpadniemy do restauracji ,zapoznam cię z nimi,pokażesz im dom...
-Nie mam tyle lodu i gąbek-udałam zakłopotanie-poza tym ani mój kot,ani pralka by tego nie wytrzymali.
Sungmin zaśmiał się i stanął w miejscu.
-W takim razie...do zobaczenia-przytulił mnie na pożegnanie i poszedł w swoją stronę.
**
-Hej (t.i)!
-Hmm...-spojrzałam pytająco na Katie.
-Obsłuż klientów z czwórki.
-Ok-powiedziałam po czym wzięłam swój notesik i poszłam na salę.
-Witam,mogę przyjąć ....ooo....to wy-uśmiechnęłam się na widok szóstki chłopaków.Sungmina z nimi nie było...
-Dzięki,że nie dałaś nam zginąć tamtego wieczoru-powiedział zakłopotany brunet.
-Nie ma sprawy-uśmiechnęłam się-Było...dość miło.To co mogę coś wam podać?
-8 piw,aniołku-poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.
Poznałam głos Sungmina.
-Aż 8?-spytałam rozbawiona.
-Jedno dla ciebie.
-Kończę z 4 godziny...a w pracy nie mogę pić-puknęłam go w czoło.
-Poczekamy-uśmiechnął się-A potem cię odprowadzimy...