poniedziałek, 16 czerwca 2014

"Na zawsze to zbyt krótko"

Mam 22 lata.Mieszkam niedaleko centrumSeul'u .Pracuję w małej restauracji jako kelnerka,ale oprócz tego studiuję.Prowadzę normalne życie,jak młoda osoba,uczę się,imprezuję...Dużo czasu poświęcam na spotykanie się ze znajomymi.A szczególnie z jednym...
Choi Seung Hyun to mój przyjaciel z uczelni.Bardzo go lubię,mamy mnóstwo tematów do rozmów,nawzajem pomagamy sobie w nauce,czasem wychodzimy na imprezy.Głównie jednak ,to ja pomagam mu w domu.
Kiedy oppa był mały,jego rodzice zginęli w wypadku,więc opiekę nad nim przejęli jego wujek wraz z żoną .6 lat temu urodziła im się córeczka- Sophie.Oppa zawsze traktował ją jak rodzoną siostrę.Niestety los nie był dla nich łaskawy.Kobieta zmarła na raka,2 lata temu,a jej mąż został śmiertelnie potrącony przez samochód.Hyun więc musiał zaopiekować się małą Sophie.Na początku było mu ciężko,ale nie chciał niczyjej łaski.Na siłę pomogłam mu przy opiece nad siostrą.Mimo wszystkich trudność,chłopak stworzył dla małej jak najlepszy możliwy dom.Gdy tylko mogłam,zostawałam z dziewczynką .Mimo ciężkiej sytuacji chłopak zawsze był uśmiechnęły i radosny.
Uwielbiam te piątkowe wieczory,kiedy najpierw bawimy się z Sophie,czytam jej bajkę na dobranoc ,a potem ,już we dwójkę oglądamy horrory i zamiast się bać się to robimy sobie z nich żarty.Tak właśnie zapamiętałam Seung Hyun'a-niepoprawnego optymistęę,który sprawiał,że na moje twarzy niezależnie od sytuacji pojawiał się uśmiech...

Bohaterowie:T.O.P,(T.I)
Rodzaj:darkfic
Długość:średnie

-Wszystko aktualne?-w jednej ręce trzymałam telefon,a drugą walczyłam z zakupami.
-Chyba nie do końca...-usłyszałam głos w słuchawce-Dziś nie dam
 rady ,przepraszam- zmarszczyłam brwi.Głos Seung Hyun'a brzmiał inaczej niż zwykle.Poza tym nie odwołał by naszego "piątku" z byle powodu.
-Oppa...cholera-jabłka wytoczyły się z mojej reklamówki-Coś się stało?
-Eh..Lolly.. muszę kończy.Spotkamy się za tydzień ,ok?
-Mhmm.-przytaknęłam nieudolnie pakując owoce z powrotem do reklamówki.Podeszła do mnie jedna z pracowniczek marketu i pomogła mi .Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością-Do zobaczenia.
Looly...Oppa mówił tak do mnie,chociaż moje prawdziwe imię to (t.i).Nadal nie znam powodu,dla którego tak mnie nazywa,ale już się do tego przyzwyczaiłam.
-Dziękuję bardzo-ukłoniłam się do pracownicy.Ta odwzajemniła gest i poszła w swoją stronę.

Tydzień Później
Seung Hyun nie odzywał się od tamtego piątku.Na szczęście dziś idę do niego do domu i odbędziemy nasz co tygodniowy  rytuał.
Z uśmiechem podążałam w stronę jego bloku radośnie wymachując torbą.Jak zwykle kupiłam parę przekąsek i wypożyczyłam film.W tym tygodniu to moja kolej na wybranie horro-komedii.
Weszłam do windy i wcisnęłam guzik .Już po chili stałam przed drzwiami przyjaciela.Wystukałam rytm,który był naszym "tajnym kodem".Nie skończyłam nawet melodii do końca,gdy w drzwiach ujrzałam Seung Hyuna.
-Oppa-przytuliłam go na powitanie-Dawno się nie widzieliśmy.
-Tydzień...-mruknął.
-No właśnie-uśmiechnęłam się władczo.
-Lolly!-usłyszałam piskliwy głosik i zobaczyłam małą,czarną kiteczkę podskakującą w powietrzu.
-Cześć-kucnęłam i uściskałam małą Sophie-No proszę ,proszę...braciszek sprawił ci nowy sweterek?-poruszyłam brwiami po czym zaśmiałam się.
-Ładny ,prawda?-mała pociągnęła za koniec ubrania po czym bacznie zaczęła mu się przyglądać.
-Bardzo ładny-poczochrałam jej włosy-Trzeba przyznać-braciszek na gust-odwróciłam się do chłopaka i uśmiechnęłam.Ten z lekkim przymusem odwzajemnił gest i pomógł mi zdjąć płaszcz.
**
-Czemu nie mogę obejrzeć z wami filmu-Sophie skrzyżowała ręce i przybrała najbardziej obrażoną minę,jaką tylko się da.
-Bo to film dla dużych dzieci.Takich jak braciszek i ja-bawiłam się jedną z jej przytulanek.Dziewczynka była już po wieczornej bajce , ubrana w swoją różową piżamkę i leżała w magicznym pokoju księżniczki ,w najbardziej miękkim łóżku na jakim kiedykolwiek siedziałam.Sami z Seung Hyun'em zaprojektowaliśmy i wytapetowaliśmy ten pokoik.Do tego sami skręciliśmy meble...oczywiście z Ikei-Obiecuję ci,że jak będziesz starsza,to będziesz oglądać je z nami.
-Ale jak ja będę starsza,to wy będziecie już starzy i będziecie oglądać filmy dla starych ludzi-nadal mówiła z nie zadowoleniem.
-Jeśli pójdziesz dziś grzecznie spać-Oppa pochylił się nad Sophie-To jutro na śniadanie,Lolly zrobi nam naleśniki.
-Z czekoladą?-spytała,a w jej zaspanych oczach wirowały iskierki.
-Z czym będziesz chciała-pocałował ją w czoło i zgasił lampkę -Dobranoc królewno.
-Dobranoc-odpowiedziała  ziewając.Wyszliśmy z jej przesyconego różem pokoju i zamknęliśmy drzwi.Usiadłam na kanapie a Oppa włączył film.
**
-Nie podobał ci się,prawda?-spytałam gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe.
-Czemu tak myślisz-odwrócił twarz w moją stronę.Cały wieczór unikał mojego wzroku.Teraz tez to robił.
-Nie skomentowałeś ani jednej sceny-na twarzy chłopaka pojawił się przelotny uśmiech.
-Jesteś głodna?-kiwnęłam głową.Chłopak wstał i poszedł do kuchni.Ja w tym czasie usadowiłam się na podłodze, przy małym stoliczku.
Już po chwili Seung Hyun wrócił w butelką wina i dwoma kieliszkami-Mówiłam,ze jestem głodna...ale w sumie to z chęcią się napiję.
Oppa odkręcił butelkę i wlał wino do obu kieliszków.
Przez moją głowę przeszła pewna myśl.Wszystko działo się jak w koreańskich dramach-chłopak zaprasza dziewczynę na romantyczny wieczór,gadka szmatka,że nie może  przestać o niej myśleć, a potem wyznaje jej miłość...szybko jednak odrzuciłam ten obraz od siebie.Seung Hyun to mój najlepszy przyjaciel i to wszystko.Jednak...gdyby spytał mnie o chodzenie,zapewne bym się zgodziła...
-Oppa coś się stało?Wydajesz się być przygnębiony...i jakoś małomówny jesteś dziś,a to zły znak-zaśmiałam się.
Chłopak jednak był poważny.Siedział wyprostowany i bacznie mi się przyglądał.Nagle jednak spuścił  głowę-Muszę ci coś powiedzieć....
Lolly,kocham cię.
Moje serce zaczęło bić mocniej...JEZU ON NA PRAWDĘ ZARAZ TO POWIE.Już miałam przed oczami obraz jak rzucam mu się na szyję a nasze usta spotykają się w czułym pocałunku...
-Jestem chory....mam nowotwór żołądka.Lekarze twierdzą,że niewiele mi zostało...-powiedział na jednym wydechu
Już opróżniony kieliszek opadł na stół i roztrzaskał się na małe kawałki z głuchym hukiem.Czułam,że mimo woli do moich oczu napływają łzy.
Spojrzał na mnie niepewnie.Był całkiem poważny-Nie żartował.
-O-Oppa...-wydukałam.Czułam jak cała zaczęłam się trząść.Chłopak objął mnie mocno -T-to nic-wymusiłam uśmiech-wyjdziesz z tego,rozumiesz?-wybuchłam głośnym płaczem-Rozumiesz?!Nic ci nie będzie!Zostaniesz z nami na zawsze....Poczekamy aż Sophie będzie na tyle duża i będzie z nami oglądać te żałosne horrory!-zaczęłam krzyczeć i okładać go pięściami po plecach.Chłopak przycisnął mnie jeszcze mocniej do siebie.
-Lolly...proszę bądź ciszej ....obudzisz ją...-w tym momencie u progu pokoju pojawiła się dziewczynka .Przecierała zaspane oczy.
-Braciszku co się stało Lolly?
-N-Nic księżniczko-wymusił na swej twarzy uśmiech-Po prostu....ten film co oglądaliśmy był bardzo smutny ,wiesz?
-To dla tego nie chcieliście,żebym go z wami obejrzała?
-Tak-tym razem to ja odpowiedziałam.Szybko przetarłam  popuchnięte oczy i uśmiechnęłam się do niej-Ale to nic.Już mi przeszło.Chodź,braciszek i ja zaśpiewamy ci kołysankę.-mała podskoczyła z radości i pobiegła do swojego pokoju.Otarłam ostania już łzę.Oppa ponownie mnie do siebie przytulił-Zawsze będę z wami-szepnął-Zawsze...
**
Kilka dni później
-I co powiedział lekarz?-starałam się by mój głos brzmiał jak najswobodniej.Popychałam niezdarnie sklepowy wózek i starając się nie upuścić telefonu-Sophie na miłość boską,zostaw tego pana...!Przepraszam bardzo -uśmiechnęłam się przepraszająco do starszego mężczyzny i wzięłam dziewczynkę za rękę.
-Że lepiej ,bym na jakiś czas jeszcze tu został ...-głos chłopaka się lekko załamał.Nie mówił mi tego w prost,ale było źle.Wczoraj wieczorem zasłabł.Karetka zabrała go do szpitala.Gdyby dobrze się czuł,rękami i nogami broniłby się przed lekarzami,badaniami i wszystkim co z tym związane-tak jak robił to zwykle.Najwidoczniej teraz sytuacja była na tyle  poważna,że bez większych oporów zgodził się zostać na obserwację.
Westchnęłam cicho-Skończymy zakupy i przyjedziemy do ciebie-starałam się być jak najbardziej radosna-Kupić ci coś?
-Nie dzięki.To czekam na was-przytaknęłam i rozłączyłam się.
-Braciszek już jest w domu?-spytała się Sophie,wpatrując się w regał z cukierkami.
-Jeszcze nie -uśmiechnęłam się do niej-Lekarz che go jeszcze popilnować...-kucnęłam obok niej-Chcesz jakieś cukierki?
Oczy dziewczynki nagle się rozszerzyły-Kupisz mi?-kiwnęłam 
głową-Ale...braciszek  powiedział,że nie mogę jeść cukierków,bo popsuja mi się zęby...
-W takim razie się o tym nie dowie.To będzie nasz mały sekret,dobrze?-dziewczynka z fascynacją kiwnęła głową i objęła mnie.
**
-Braciszku!-Sophie wpadła do sali i wdrapał się na kolana Seung Hyun'a-Lolly kupiła mi cukierki!-powiedziała z uśmiechem.
-Sophie,wiesz co to znaczy "sekret"...?-mruknęłam pod nosem-Chyba nie jesteś zły?-zrobiłam oczy szczeniaczka i objęłam chłopaka.
Mała podbiegła do okna i usiadła na parapecie.Zafascynowana podziwiała widok za oknem.
-Jak się czujesz?-usiadłam obok niego i wzięłam go pod ramię.
-Lepiej niż wczoraj-mówił bez przekonania,jednak na jego twarzy widniał uśmiech-Cieszę się,że przyszłyście...
-Będziemy przychodzić codziennie.Ale to pewnie nie będzie potrzebne-spojrzałam na niego.Spuścił wzrok-Ile czasu masz tu zostać?
-Nie wiadomo -wzruszył ramionami.Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.Od kiedy powiedział mi o chorobie,stał się bardzo małomówny.To dziwne ,bo wcześniej był po prostu wulkanem energii a teraz...nawet słowa nie mogę z niego wydusić.
-No to....-klasnęłam w dłonie-Jaki film jutro obejrzymy?-chłopak spojrzał na mnie zdziwiony-Jutro piątek,zapomniałeś?
-Ale...n-no tak-uśmiechnął się-Sam nie wiem,może "Czerwone pantofelki"?
Obdarowałam go szczerym uśmiechem-Jak chcesz.Spróbuję przemycić trochę jedzenia....Sophie,a ty jaką bajkę chcesz usłyszeć jutro na dobranoc?-dziewczynka odwróciła twarz w naszą stronę.
Zeskoczyła z parapetu i zawiesiła się na kolanach Seung Hyun'a-Czy to znaczy,że braciszek jutro do nas przyjdzie?
-Nie,to my przyjdziemy do niego-pogłaskałam ją po głowie.
**
-Dziś w nocy była nieznośna-położyłam się obok chłopaka i potarłam ręką czoło.Przywykłam już do tych niewygodnych szpitalnych łóżek-Prawie całą noc płakała,nie mogłam jej uspokoić.Na szczęście przedszkolanka obiecała,że jej leżakowanie potrwa dłużej.
-Mogłaś ją dziś przy prowadzić-mruknął obracając twarz w moją stronę
Leżał w szpitalu już od ponad miesiąca i nic nie wskazywało na to,że niedługo wyjdzie....-Nie obraź,się oppa,ale z dnia na dzień wyglądasz coraz gorzej...-usiadłam i spojrzałam mu w oczy.Chłopak westchnął.
-To prawda,nie czuję się najlepiej...ale właśnie dla tego chcę spędzić z wami jak najwięcej czasu...
-Zamknij się!-krzyknęłam-Nie gadaj bzdur!Zanim się obejrzysz będziesz już w domu-mój głos stawał się coraz głośniejszy,a ciało zaczęło lekko dygotać-wszystko będzie jak dawniej!Oppa wyjdziesz z tego-...przytulił mnie do swojej piersi,gdy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.Wtuliłam się w jego ramię i przymknęłam oczy-Nie pozwolę ci odejść...nie możesz...
-Cii...-szepnął-Już dobrze...
Na co dzień starałam się trzymać nerwy na wodzy.Nie mogłam przecież tak wybuchnąć przy Sophie.Starałam się zachowywać tak jak zwykle,żartować i śmiać razem z Seung Hyun'em.Każdy dzień zaczynałam z nadzieją "Może to już dziś.Może ten Cały koszmar się już skończy".
-Niedługo święta-zaczął gładząc mnie po głowie-Chciałbym żebyś zajęła się prezentem dla małej....Może być mały kłopot ze znalezieniem tego,ale liczę na ciebie...
-Co to takiego?-moje lekko podpuchnięto oczy mierzyły go ciekawym wzrokiem.
-To...-usłyszeliśmy dzwonek mojego telefonu.Spojrzałam na ekran-Musze odebrać-wstałam i przeszłam na drugi koniec pomieszczenia.
-Halo?-powiedziałam cicho.
-Panno (t.i)!-usłyszałam wrzask w słuchawce.Odsunęłam telefon od ucha i poczekałam aż kobieta się uspokoi-Co sobie pani wyobraża?!Po raz kolejny nie ma pani w pracy!
-Ja...
-Nie chcę tego słuchać!Mam dosyć  tych pani szczeniackich wybryków.Nie może sobie pani os tak nie przychodzić do pracy!Jest pani zwolniona!Żegnam-rzuciła słuchawką.
Zacisnęłam dłonie na komórce.Nabrałam powietrza do ust by nie wybuchnąć płaczem.Zaniedbałam pracę,by móc spędzać czas z Seung Hyun'em.
-Coś się stało-złapał mnie za ramię.
-N-nie-zacisnęłam wargi-westchnęłam głęboko-To nic poważnego-
uśmiechnęłam się.
-Na pewno?-badał mnie wzrokiem.No co ,mam mu powiedzieć,że przez niego straciłam jedyne źródło dochodu?Że za chwilę nie będę miała z czego żyć?
-Na pewno.Nie przejmuj się-potrząsnęłam głową-To o czym my rozmawialiśmy?
-O... niczym ważnym.To opowiadaj co ciekawego działo się na uczelni,jak mnie nie było.
**
Dziś rano dostałam telefon od lekarza,że Oppa zasłabł.Czuł się coraz gorzej.Podczas moich wizyt często wymiotował...czasem dosłownie zasypiał na moich kolanach.Ja starałam się przychodzić codziennie,a wizyty Sophie ograniczyłam do 1-2 razy w tygodniu.Żadne z nas nie chciało,żeby mała oglądała go w takim stanie.Niedawno minął już drugi miesiąc jego pobytu w szpitalu.Do świąt zostało niewiele ponad tydzień.
-Chcę iść do braciszka-powiedziała obrażonym głosem Sophie,którą właśnie odebrałam z przedszkola.
-Sophie,błagam nie dziś.Mam zły dzień,nie chcę znowu tego z tobą przerabiać-dzisiejszego ranka zdążyłam  już 3 razy popaść w totalną rozpacz,2 razy chciałam się okaleczyć i byłam już o krok od tego.Jednak pomyślałam o nim...o nich.Seung Hyun ma o wiele większe problemy,a jednak się nie załamuje.Codziennie stara się dla mnie jak może.Robi wszystko bym tylko była szczęśliwa...
-Ale dziś jest piątek!Chcę moją bajkę!
-Zrozum,braciszek dziś się bardzo źle czuje....
-Chcę żeby przeczytał mi bajkę,zanim umrze!-zatrzymałam się i puściłam jej rękę.
-Sophie,co ty wygadujesz?-kucnęłam naprzeciwko niej.
-Seon powiedziała,że jak mój braciszek jest tak długo w szpitalu,to niedługo umrze,tak jak dziadek Seon.
Czułam jak do moich oczu napływają łzy-Sophie...Oppa nie umrze.Wyzdrowieje ,zobaczysz.
-Chcę dać mu prezent.Chodźmy do niego!-dziewczynka zaczęła pochlipywać.Wstałam i złapałam się za głowę.Co mam teraz zrobić?
-Braciszek czuje się bardzo źle...nie...-spojrzałam na jej zapłakaną twarz.Jeszcze dziś rano moje oczy były tak samo zaczerwienione i podpuchnięte.Dobrze wiem co ta mała czuje-Dobrze.Ale tylko ten jeden raz,ok?I musisz być bardzo grzeczna .Nie możesz sprawić braciszkowi problemu,zgoda?-w odpowiedzi  kiwnęła głową.
**
-Braciszku!-zalana łzami wbiegła do sali.Wskoczyła w ramiona Seung Hyun'a,a ten zachwiał się.Szybko podbiegłam i pomogłam złapać mu równowagę-Sophie mówiłam ci,że masz być grzeczna!-przerwałam jednak gdy zobaczyłam jak Oppa ze łzami w oczach przytula małą.
-Braciszku,właśnie spadł pierwszy śnieg!Chodźmy na spacer.
-Sophie,mówiłam ci coś...
-Nie czuję się najlepiej-chłopak postawił ją na podłodze i pogłaskał po głowie.
-Ale braciszku...-wymieniliśmy z Seung Hyun'em porozumiewawcze spojrzenia.
-Porozmawiam z lekarzem-powiedziałam z rezygnacją i wyszłam z pokoju.
**
Lolly jakoś udało się namówić lekarza na krótki spacer.Jednak miał on trwać góra 40 minut.Teraz prowadziła mnie pod ramię do głównego wyjścia.Po raz pierwszy od dwóch miesięcy opuszczę budynek szpitala...wspaniałe uczucie.Spojrzałem na podskakującą ze szczęścia Sophie.Ściskała w rączce swoją szkolną teczkę,a gdy spytałem co w niej ma wytknęła mi tylko język i powiedziała,że później się dowiem.
Nareszcie ...podmuch zimnego wiatru na twarzy.Co za przyjemne uczucie.Ziemia pokryta była białym,miękki puszkiem.
-Widzisz braciszku -dziewczynka pociągnęła mnie za krawędź
 płaszcza-Śnieg...
-Ładny ,prawda?-Lolly wzięła ją na ręce.
Przeszliśmy się kawałek po parku,obok szpitala.Szybko jednak poczułem zmęczenie.Usiadłem na jedną z pobliskich ławek.
-W porządku?-Lolly podeszła do mnie.Kiwnąłem głową.Już po chwili musiała odejść,z rozkazu Sophie.Ganiały się razem po śniegu,rzucały śnieżkami i śmiały.To najpiękniejszy obrazek jaki kiedykolwiek widziałem.Nie chcę tego wszystkiego tracić...
-Oppa!-dziewczyna rzuciła mnie śnieżką.Odwdzięczyłem jej się tym samym,nie wstając z ławki.Roześmiana usiadła obok mnie.Sophie lepiła małego bałwana-Jak się czujesz?-wzięła mnie pod rękę.
-Coraz lepiej-posłałem jej uśmiech-To osłabienie to efekt uboczny zmiany leków.W ostatnich dniach czuję się naprawdę o wiele lepiej-poklepałem ją po ręce.Spojrzała na mnie oczyma pełnymi nadziei.Uwielbiałam ją taką...beztroską i uśmiechniętą.Wtuliła się w moje ramię i siedzieliśmy tak przez chwilę-Oppa,a co z tym prezentem dla ...-przetrwała gdy Sophie podbiegła do nas i usadowiła się na ławce.
-Jesteś cała w śniegu.Przeziębisz się-strzepałem biały puszek z jej różowego płaszczyka.
-Zróbmy sobie zdjęcie-zaproponowała Lolly.Zaczepiła jakiego mężczyznę przechodzącego obok i poprosiła o zrobienie nam zdjęcia.
Obydwie zrobiły najbardziej urocze miny jakie się Tylko dało.
To będzie dobra pamiątka tych radosnych chwil ...
**
-Braciszku-Sophie rozciągnęła się obok mnie na szpitalnym łóżku-Mam coś dla ciebie-sięgnęła do swojej teczki i wyjęła z niej niebieską karteczkę-To dla ciebie.
-Wow,Sophie-spojrzałem na rysunek dziewczynki i na krzywe,nieudolne literki 
"Braciszku,bardzo cię kocham,wyzdrowiej szybko i zostań z nami na zawsze"
-Sama to zrobiłaś?
-Pani pomagała mi przy napisie-uśmiechnęła się triumfalnie.
-Jest piękny-przyciągnąłem dziewczynkę do siebie i pocałowałem w czoło-Na prawdę,bardzo mi się podoba,dziękuję.
Kątem oka spostrzegłem,że Lolly ukradkiem ociera łzy wzruszenia.
-To co dziś mi przeczytacie na dobranoc?
-Wiesz...pomyślałem,że może dziś obejrzysz z nami film-oczy dziewczynki momentalnie się rozszerzyły.
-Na prawdę?-w odpowiedzi kiwnąłem głową-Tak,tak,tak!-zawiesiła mi się na szyi.
-Lolly,co ty na to?
-Nie mam nic przeciwko-dziewczyna uśmiechnęła się i podała mi laptopa-To co ,gotowi?
**
Spojrzałem na Sophie,smacznie śpiącą na łóżku przy oknie.Pomimo zmęczenia obejrzała z nami film do końca.Pozwoliłem Lolly na wybranie filmu,nie koniecznie horrou.Z wielką satysfakcją wybrała komedię romantyczną.
-Jesteś zmęczona?-Lolly leżała wtulona w moje ciało.Uniosła leniwie głowę i z uśmiechem pokręciła głową.Wpatrywałem się uważnie w jej radosną twarz starając się zapamiętać jak najwięcej  z jej postaci.
-Sophie bardzo zależało na podarowaniu ci tej laurki.Włożyła w nią wiele pracy...
-Wiem,jest bardzo ładna-sięgnąłem po karteczkę leżącą na szafce obok łóżka.Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Już niedługo wrócisz do domu-powiedziała kładąc głowę na mojej piersi.
-Mam nadzieję-pogładziłem jej włosy-Ostatnio napisała do mnie ciotka Nam z Ameryki...znaczy ciotka moja i Sophie.To siostra naszych ojców.Jedyna z naszej rodziny...-Lolly mierzyła mnie ciekawym wzrokiem.
-I co pisała?
-Pytała jak się czuję.Słyszała już o mojej chorobie...-przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu-Dziękuję ci.
-Za?-zaśmiała się cicho.
-Za to ,ze jesteś.Że opiekujesz się Sophie i ,że mnie wspierasz....
-Oppa...-przytuliła się do mnie mocno-To mój obowiązek .Jako twoja przyjaciółka jestem ci to winna.
-Nie jesteś mi nic winna-przerwałem jej-Zajmujesz się małą....jesteś dla niej bardzo ważna.Ona...ma tylko ciebie i mnie.To my jesteśmy dla niej rodziną.
-I zawsze będziemy-Na mojej twarzy pojawił się smutny uśmiech-
-Oppa...obiecaj mi,że zawsze będziesz przy mnie.
-Obiecuję.
-Na mały palec?-Lolly uniosła twarz,by spojrzeć w moje oczy.
-Na mały palec.Obiecuję,że zawsze będę przy tobie i przy Sophie,nienależnie od sytuacji-skrzyżowaliśmy małe palce.Dziewczyna spojrzała na mnie z wdzięcznością.
-I nigdy nas nie opuścisz?
-Nie Lolly-przyciągnąłem ją mocniej do siebie-Nigdy was nie opuszczę.

Przepraszam za wszytko Lolly.Przepraszam ,że kiedykolwiek sprawiłem ci przykrość.Przepraszam,że doprowadzałem cię do łez.Przepraszam,że zarzuciłem cie tyloma obowiązkami.Przepraszam,że okłamywałem cię...i że teraz zrobiłem to znowu.Jednak jedno było prawdą-Zawszę będę przy was,nigdy was nie opuszczę.
**
Rano poszłam na spacer.Byłam w bardzo dobrym humorze,jednak cały czas towarzyszyło mi dziwne uczucie...
Gdy wychodziłam Oppa i Sophie jeszcze spali.Chicho wymknęłam się z pokoju i powędrowałam przed siebie.
Teraz przemierzałam szpitalny korytarz kołysząc tobą na zakupy.Po drodze kupiłam trochę owoców.
Wyszłam zza rogu i zobaczyłam Sophie stojącą przed salą.
-Sophie-zawołałam ją radośnie.Dziewczynka powoli odkręciła głową w moją stronę.Była przerażona, a po jej policzkach spływały pojedyncze łzy.
Torba upadła, a jabłka potoczyły się po podłodze.
-Oppa-szepnęłam-Oppa!-pobiegłam w stronę pokoju.Wbiegłam do pomieszczenia a niepokorne łzy płynęły z moich oczu.
W sali było kilku lekarzy.Siłą powstrzymali mnie od zdarcia białego materiału z ciała Seung Hyuna.
-Oppa!-wrzeszczałam wyrywając się z objęć lekarzy-Nie!-opadłam na podłogę.Jeden z mężczyzn skierował łóżko w stronę drzwi-Nie możesz!Obiecałeś!Oppa!Ty kłamco!-wrzeszczałam prze łzy.Doktor starał się mnie uspokoić jednak z marnym skutkiem-Wróć...Proszę...-wybiegłam za lekarzami z pokoju-Oppa...-odwróciłam się w stronę Sophie.Nie wiedziała co się stało.Płakała,była w szoku.Klęknęłam na przeciwko niej i złapałam za małe dłonie-Sophie...
-Gdzie oni zabrali braciszka?
-B-Braciszek....-zająknęłam się-On jest w lepszym miejscu...już nic go nie boli...teraz będzie szczęśliwy i...
-Jest razem z naszymi rodzicami?-nie mogłam patrzeć w jej pełne smutku oczy.
-Tak-przytuliłam ją-Ale wiesz...wczoraj obiecał mi ....na mały palec ,że zawsze będzie przy nas...

-...A kiedy obiecywał coś na mały palec,to zawsze dotrzymywał danego słowa-szepnęłam jej przy stole.Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.Przez ten rok bardzo urosła.Była na prawdę piękną dziewczynką.Bardzo się za nią stęskniłam...
-Kto by pomyślał,że minął rok od śmierci Seung Hyun'a...-westchnęła pani Nam-Ten czas tak szybko leci...-
-To prawda-posłałam  jej smutny uśmiech.Mała również spuściła głowę.Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu-Sophie,to powiedz jak żyje ci się w Ameryce?-dziewczynka westchnęła.
-W domu cioci jest bardzo fajnie,ale...wolałam mieszkać w tutaj...miałam tu dużo przyjaciół i ...ciebie-złapał mnie za rękę.Uśmiechnęłam się do niej i pogładziłam po głowie.
-Sophie-zaczęła kobieta-Przynieś prezent dla Lolly.-dziewczynka przytaknęła i poszła na górę-Wiesz (t.i)....planujemy wraz z mężem przeprowadzić się tu,do Korei.
-Na prawdę?-spytałam pełna nadziei-Ale...czemu?
-Ze względu na Sophie....lepiej będzie jej się tu żyło.Poza tym....ty tu jesteś-spojrzała na mnie znacząco-Nie było dnia ,w którym nie mówiłaby o tobie.Każdej nocy płakała za bratem i za tobą...Jest do ciebie bardzo przywiązana.Jesteś dla niej jak rodzina i będzie lepiej,jeśli będziesz blisko niej.
-T-to wspaniale!Jestem na prawdę bardzo wdzięczna....
-To ja powinnam być wdzięczna...gdyby nie ty ,Sophie byłaby teraz zupełnie innym dzieckiem-w tym momencie dziewczynka wróciła z małą paczuszką.Wręczyła mi ją i zajęła miejsce obok mnie.
-To dla mnie?-przytaknęła.Powoli rozpakowałam preznt.Po chwili po moich policzkach spłynęły łzy .
-To...cudowny prezent ,Sophie-pocałowałam ją w czoło.Zdjęcie,które zrobiliśmy wraz z Seung Hyun'em w zeszłą zimę...wszyscy wyglądaliśmy wtedy tak radośnie,wesoło....-Dziękuję.
**
Opadłam zmęczona na łóżko.Trudno było mi pożegnać się z Sophie,jednak myśl,że już niedługo będziemy znowu razem dawał mi siłę.Spojrzałam na zdjęcie oprawione w niebieską ramkę i uśmiechnęłam się.Sięgnęłam do szafki obok łóżka i wyjęła z niej białą ,złożoną kartkę.
-Nareszcie Oppa ....spełnię twoje życzenie-uśmeichnęłam sie sama do siebie i odwróciłam na bok.Już po chwili zasnęłam.

Droga Lolly
Jeśli czytasz ten list,to zapewne nie leżę już na szpitalnym łóżku...
Co nie zmienia faktu,że jestem z tobą w każdej chwili.
Chciałbym,żebyś na święta podarowała Sophie prawdziwą ,rodzinną atmosferę.To może wiele,ale chcę żeby czuła,że nie jest sama.Chcę ,żebyście obie były szczęśliwe i były zawsze razem.Wybacz,że kłamałem,ale pamiętasz ,co ci obiecałem?-to nie było kłamstwo.
Zawsze i na zawsze z wami.
Seung Hyun


Aigoo....Oppa wybacz,że cię uśmeirciłam ;-;

I wybacz,że nie jestem dobra w wymyślaniu tytułów...