środa, 10 grudnia 2014

L (Infinite)

Zamówienie z L dla Mani^^
Nie jesz szkolne,ani nie ma tu piłki nożnej,ale ten pomysł tak bardzo skojarzył mi się z Myungsoo,że nie mogłam tego tak nie napisać.
Miłego czytania!~



Bohaterowie:L ,(T.I)
Rodzaj:Fluff(?)
Długość:Średni

niedziela, 7 grudnia 2014

GD (Before Story)

Zamównie dla Kamil Kwon :3
Dziękuję Ci za cierpliwość~
Mam nadzieję,że cię nie zawiodłam :/
Miłego czytania!

Bohaterowie:GD,(T.I)
Rodzaj:Prequel do GD
Długość:Krótki 




-Kwon Ji Yong!-wrzasnęłam na cały pokój-Co ty do cholery robisz nadal w piżamie?!

Chłopak spojrzał na mnie spod za długiej grzywki blond włosów ,po czym wzruszył ramionami:
-Siedzę sobie.
-"Siedzisz Sobie"?-powtórzyłam z taką słodkością w głosie,z jaką powiedział to chłopak-To wiesz co,mogę ci jedynie pozazdrościć,że według twojego wewnętrznego zegara 30 minut do samolotu,to kupa czasu!
Ji Yong podrapał się leniwie po głowie nucąc coś pod nosem.
Parsknęłam ,po czym rzuciłam się do szafy chłopaka.
Wyjęłam z niej pierwsza lepszą koszulkę i spodnie i podałam blondynowi.
-Ubieraj się-powiedziałam stanowczo-Nie wytrzymam ,do cholery!Jeśli się spóźnimy na ten je*any samolot,to ominie nas ślub naszego przyjaciela-złapałam się za głowę.
Nasz wspólny kumpel Taeyang zaprosił nas na swój ślub...w Kalifornii .
Szczerze to byłam strasznie zdziwiona tą wiadomością.
W końcu Tae ,jest...był takim samym podrywaczem jak Ji Yong ,a tu proszę-ślub!
Na początku myślałam,że to jakiś słaby żart,jednak po rozmowie z Taeyang'iem doszło do mnie ,że chyba na prawdę się zakochał.
ZA-KO-CHAŁ.
On.
Podrywacz i bezczelny flirciarz.
Jednocześnie też doszłam do wniosku,że skoro nasz kochany Tae zdecydował się na ślub,to może i cwel Ji Yong też by mógł spoważnieć i się ustatkować.
Myśląc tak spojrzałam na ubierającego się blondyna.
Wyłapał moje spojrzenie i uśmiechnął się znacząco-Przestań pożerać mnie wzrokiem.
Rozmyśliłam się.Jednak nie mógłby. 
-Pośpiesz się,musimy wychodzić!
 ***
 Łamiąc wszystkie możliwe przepisy drogowe,zdołaliśmy przybyć na lotnisko na czas.
Po odprawie i innych pierdołach mogliśmy w końcu wsiąść do samolotu.
Byłam trochę przestraszona,w końcu to mój pierwszy lot.
-Ej no nie cykaj-mruknął chłopak-Jak zginiemy w katastrofie lotniczej to oboje.I tak nikt nie będzie za nami tęsknił.
-Racja Ji Yong.Czuję się o niebo lepiej-syknęłam przewracając oczami.
-I tak mnie kochasz-chłopak zamruczał mi prosto do ucha,przez co ledwo opanowałam śmiech.
Blondyn zatopił zęby w mojej szyi ,wprawiąc tym w osłupienie starszą panią siedzącą po przeciwległej stronie.
-Przestań-sprzedałam mu pstryczka w głowę.
-W samolocie cię jeszcze nie gryzłem...
-Opanuj się -warknęłam odpychając go.
Ji Yong spojrzał na mnie oburzony ,po czym posłał buziaka owej starszej pani,która nie mogła odkleić od nas ciekawskiego wzroku.
Pokiwałam głową ze zrezygnowaniem-Czy mógłbyś chociaż raz mi nie przynosić wstydu?!
-Kochanie-szepnął przewiercając mnie  swoim czarnymi 
oczami-Co cię ugryzło?Oprócz mnie...
-Nic.
-Okres?
-Żebyś wiedział ,że nie!
-W takim razie co?-oparł brodę na moim ramieniu,co chwile chuchając na moją szyję.
Wzdrygnęłam się.
Skubany,wiedział jak to na mnie działa.
-Nic po prostu...Jesteś coraz starszy i powinieneś zacząć myśleć o ustatkowaniu się...
Chłopak zaczął śmiać się w niebo głosy-Czy tu słyszysz co mówisz?-spytał nie przestając się śmiać.
-Skoro Taeyang może,to ty też-skrzyżowałam ramiona.
-Po co mi żona,skoro mam ciebie?
-Po to-powiedziałam oschle-Że ja w każdej chwili mogę cię zostawić,w końcu nawet nie jesteśmy parą.A żonę ,będziesz miał do końca życia.
-Dopóki jej nie zdradzę-poprawił mnie-Albo ona mnie.
-Jesteś idiotą.
-Idiotą,z którym śpisz w jednym łóżku-powiedział słodko gładząc palcem malinkę na mojej szyi,którą zrobił wczoraj wieczorem.
-Powinieneś coś zmienić w swoim życiu i tyle.
-Może ciebie powinienem zamienić na inną,hm?
Chłopak oblizał nerwowo usta ,gdy zmierzyłam go wrogim wzrokiem.
Prychnęłam teatralnie ,po czym odwróciłam głowę-Proszę bardzo,droga wolna.

Przez resztę lotu nie odezwałam się do chłopaka ani słowem.
Jak mógł powiedzieć coś takiego?
Byłam na niego wściekła ,jak już dawno na nikogo nie byłam.
Wytrzymałam tak przy swoim milczeniu ,aż do przyjazdu do hotelu.
Tam Ji Yong wziął mnie pod ramię i nie zważając na moje protesty popędził do naszego ,wynajętego przez Taeyanga pokoju.
Jak twierdził brunet , odwiedzi nas wieczorem,bo ma kilak spraw do załatwienia.
Ji Yong przez chwilę walczył z drzwiami do pokoju,zanim zorientował się,że otwiera się je kartką,którą dostaliśmy w recepcji.
Gdy już dostaliśmy się do pomieszczenia,chłopak bez słowa rzucił mnie na łóżko i zaczął obsypywać pocałunkami.
-Przestań Ji Yong-warknęłam próbując się wyślizgnąć z objęć chłopaka.
Ten jednak przy gwoździł moje nadgarstki do łóżka nie dając mi możliwości ucieczki
-Przecież nie miałem tego na myśli.Nie zamieniłbym cię na żadną inną-uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny sposób .
-Gadanie-parsknęłam-Puść mnie cwelu!
Chłopak przygryzł nerwowo wargę.
Puścił moje nadgarstki i usiadł-Czego ty się mnie dziś uczepiłaś,co?!
-Domyśl się-odwróciłam głowę.
-Ku*wa,właśnie dlatego  nie chcę mieć dziewczyny.Przez te "wasze" domyśl się wykręca mi wątrobę-wrzasnął przeczesując palcami włosy.
-Ciesz się,że akurat wątrobę-powiedziałam opryskliwie-Wiesz co,to zabawiaj się dalej z tymi swoimi panienkami ,a potem umieraj w samotności,w więzieniu i z dziesięciorgiem dzieci na boku-wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi.
Ji Yong jednak złapał mnie za ramię i gwałtownie odwrócił w swoją stronę.
Przyparł mnie do ściany,a na jego twarzy malował się niewyobrażalny gniew.
-Powiesz w końcu o co ci chodzi,czy dalej będziesz prowadziła te swoje żałosne gierki?-syknął przybliżając twarz do mojej.
Zacisnęłam usta w wąską kreskę i odwróciłam wzrok.
-No jasne-mruknął jakby sam do siebie.
Chłopak przywarł do moich ust,niemal od razu pogłębiając pocałunek.
Zaczęłam się wyrywać i okładać go pięściami ,wydając przy tym stłumiony jęk.
Gdy w końcu udało mi się go odepchnąć ,uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz i wybiegłam z pokoju.
Udałam się do windy i oparłam o jej ścianę.
Na prawdę jest aż tak głupi?
Chyba zna mnie na tyle,żeby wiedzieć o co mi chodzi...
To prawda ,że wcześniej nie poruszaliśmy tego tematu,ale to chyba dość oczywiste.
Jestem o niego zwyczajnie zazdrosna.
Bynajmniej tak było na początku...
Ale za zazdrością zawsze się coś kryje.
"Coś" oznacza uczucie i chyba to mnie właśnie dopadło.
Ale,on zawsze był tylko moim przyjacielem.
Nigdy nawet nie myślałam o nim,jak o potencjalnym partnerze...zbyt dobrze go znam.
Od czasu,gdy chłopak stał się bardziej opiekuńczy ja zaczęłam postrzegać go inaczej.
Dla niego takie zachowanie też nie było całkiem naturalne,w końcu to zimny drań bez uczuć,tak?
Nie.

Gdy drzwi windy się otworzyły,ujrzałam Taeyanga.
Przez chwilę stałam w osłupieniu,po czym rzuciłam się chłopakowi na szyję.
-Tae-wrzeszczałam jak opętana-Wieki cię nie widziałam!
-Cycki ci urosły~
Spojrzałam na niego unosząc brew ,po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Żartuję,nadal jesteś dechą-uśmiechnął się uroczo.
-Idiota-cmoknęłam go w policzek-To kiedy poznam twoją ukochaną?
-Pewnie dopiero na ślubie-podrapał się po karku.
-Jeju ...słowo "ślub'' w twoich ustach brzmi...
-C*jowo?
-Dokładnie-zaśmiałam się.
-A gdzie podziałaś Smoczego?
-Em...czeka w pokoju.
-Nie przylazł tu za tobą?-chłopak uniósł brew-To podejrzane...
-Emm....trochę się pokłóciliśmy.
-Daj spokój-chłopak objął mnie ramieniem i zaprowadził z powrotem do windy-Pewnie już nawet nie pamiętacie o co.Zaraz się czegoś napijemy i będzie wszystko dobrze~
Nawet nie próbowałam zaprzeczać.
Taeyang należy do takich ludzi,którzy słyszą tylko to co chcą.
Posłusznie więc skinęłam głową ,po czym pojechaliśmy na górę.
-Ah w sumie...to nawet nie znam imienia twojej 
narzeczonej-zaśmiałam się nerwowo.
-Emma-Tae na myśl o swojej ukochanej uśmiechnął się uroczo.
-Nie wydaje mi się żebyście się długo znali...ten ślub to nie za szybko?
-Jest jedyną kobietą,która mimo tego,że może mieć każdego to jest ze mną i jestem pewny,że nigdy mnie nie zostawi.Ufam jej i kocham nad życie.
Kiwnęłam głową ze zrozumieniem . Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
-To piękne.Cieszę się twoim szczęściem.

Gdy weszliśmy do pokoju ,Ji Yong akurat przysypiał na hotelowym łóżku.

Prychnęłam cicho pod nosem i pokiwałam głową
 zrezygnowana-Nierób jeden ,tylko by spał...
Taeyang uśmiechnął się pod nosem,po czym dosłownie rzucił na plecy GD.
Ten cicho jęknął z bólu i rozejrzał dookoła zdezorientowany.
-Stary,co ty odwalasz-zamrugał szybko powiekami-Umarłbym na zawał podczas łamania kręgosłupa.
-Też się cieszę ,że cię widzę -chłopak sturlał się na poduszkę i przybił żółwika blondynowi.
-Co zrobiłeś naszej kochanej T.I,że się na ciebie obraziła?
-No wiesz-westchnął-Powinieneś coś o tym wiedzieć.Pary tak mają...
Chciałam wypalić głośne "Słucham" ,jednak ugryzłam się w język.
Byłam ciekawa jak to się dalej potoczy.
-Jesteście razem?-spytał zdziwiony Tae-Stary ,no w końcu!Gratulacje.
Ji Yong uniósł lekko kąciki ust i spojrzał na mnie przelotnie.
Zgramolił się z łóżka,po czym podszedł do mnie i przytulił-Nie gniewaj się już kochanie-mruknął uroczo.
Jednocześnie chciałam wybuchnąć śmiechem prosto w jego twarz,pocałować go i zdzielić w łeb.
Ostatecznie zdecydowałam się jednak na ciche "spoko".
Byłam zdziwiona i lekko zażenowana całą sytuacją.
Co to ma właściwie znaczyć?
Co ten cwel Ji Yong sobie w ogóle myśli?!
Ale poczekam.Poczekam i dam się wplątać w jego intrygę.
Wierzę,że mój GD zaplanował coś na prawdę ciekawego...
***
-Taeyang-spytałam nie ukrywając zażenowania w 
głosie-Wytłumacz mi proszę jeszcze raz,co ja jako jedyna kobieta robię na waszym cholernym wieczorze kawalerskim?
-Zawsze byłaś dla mnie jak kumpel-chłopak objął mnie przyjaźnie ramieniem-A twój brak cycków nie pomaga mi myśleć inaczej.
Udałam rozbawienie po czym wytchnęłam brunetowi język.
-Powiem ci ,że bez stanika są większe-Ji Yong pokiwał głową z uznaniem,strzelając z ramiączka mojego biustonosza.
Zmierzyłam go wzrokiem pod tytułem "Chyba nie lubisz swoich zębów" ,po czym wzięłam kolejny łyk piwa.
Była już późna godzina i tak na prawdę tylko nasza trójka trzymała się jeszcze na nogach...jeszcze.
Siedzieliśmy w jakiejś spelunce ,pełnej pijanych małolatów i napalonych biznesmenów.
Ta,jestem w domu.
-No to co-blondyn puknął mnie w ramię-Może zatańczymy?
Uniosłam brew mierząc co pytającym spojrzeniem-Nie za dużo wypiłeś?
-No coś ty-uśmiechnął się wymownie-No chodź...-chłopak mimo moich protestów zaciągnął mnie na parkiet.
Tak jak pewnie chciał,akurat zaczęła leniec wolna piosenka,tak więc Ji Yong przyciągnął mnie mocno do siebie i oparł brodę na mojej głowie.
-Powiesz mi ,co kombinujesz?
-Hm?-spojrzał na mnie z niewinnością dziecka wypisaną na twarzy.
W takich momentach jestem pewna ,że coś knuje.
-O co chodzi z tym,że powiedziałeś Tae,że niby jesteśmy parą?
-Pomyślałem ,że tak będzie zabawnie.
Ałć.
Momentalnie przestałam bująć się w rytm muzyki i zmierzyłam chłopaka zimnym wzrokiem.
-"Będzie zabawnie"?Uważasz ,że bawienie się czyimiś uczuciami jest zabawne?W takim razie gratuluję poczucia humoru-syknęłam i udałam się w stronę wyjścia.
-T.I czekaj ,no...-chłopak próbował mnie zatrzymać,sam jednak ledwo trzymał się na nogach.
Praktycznie przy wyjściu wpadłam na Taeyanga.
Chłopak popijał właśnie kolejne piwo,bujając się na boki roześmiany.
-Co się stało?-spytał ,gdy mnie zobaczył.
-Mam go dość-powiedziałam łapiąc się za głowę.
Brunet przytulił mnie mocno i pogładził uspokająco po plecach.
Dopiero wtedy zorientowałam się jak bardzo jest pijany
Westchnęłam z rezygnacją i wyrwałam kufel z rąk chłopaka.
Wzięłam kilka porządnych łyków ,po czym...
No właśnie...co?
***
-Cholera!-usłyszałam krzyknięcie obok siebie.
Mruknęłam leniwie ,po czym otworzyłam oczy.
Niemal od razu poczułam przeszywający ból głowy.
Przymknęłam powieki,gdy słonce wpadające przez okno dotarło do moich oczu.
-O co chodzi?-spytałam beznamiętnie.
-Też chciałbym wiedzieć-usłyszałam zdenerwowanego....Taeyanga.
Gwałtownie usiadłam na łóżku wytrzeszczając oczy na chłopaka.
Zanim upewniłam się ,że mam na sobie ubrania...a raczej samą bieliznę ,okryłam się szczelnie kołdrą.
-Co tu się ku*wa działo?!-syknęłam z przerażeniem.
-Nie pamiętam-brunet schował twarz w dłoniach-Jak zwykle!I to dzień przed ślubem...
-Spokojnie no...chyba do niczego nie doszło-poklepałam go po ramieniu-Nie doszło ,prawda?
-Nie mam pojęcia!-wrzasnął,patrząc na mnie z frustracją.
Odwróciłam wzrok i przygryzłam wargę.
Nie chcę go martwic.
Jutro jest jego ślub,a tymczasem on głowi się nad tym czy przespał się ze mną czy nie.
Czuję się okropnie...przeze mnie jego związek może się rozpaść.
-Przepraszam...-powiedziałam przez łzy.
-Nie...ej przestań-mina chłopaka trochę złagodniała-To nie twoja wina...-przytulił mnie.Spoko...pamiętałbym gdyby coś się wydarzyło...-powiedział z mniejszą pewnością niż by chciał.
-Chwila,ale...gdzie jest GD?
Spojrzeliśmy na siebie nawzajem ,po czym oboje wyskoczyliśmy z łóżka jak oparzeni.
Taeyang dosłownie wybiegł z pokoju.
Gdy już miałam pójść w jego ślady ,zdałam sobie sprawę,że jestem w samej bieliźnie.
Złapałam więc w biegu wczorajszą koszulę chłopaka i zarzuciłam na siebie.
W ekspresowym tempie zapięłam guziki i ruszyłam za brunetem.
-Gdzie on się podział!-spytał sam siebie,nerwowo wciskając guzik windy-Ten cwel może być wszędzie.
-Chcesz przeszukiwać pokoje gości?-powiedziałam niepewnie.
-Nie mamy wyjścia.

***

-Tae...-jęknęłam wyczerpana-Przeszukaliśmy już z dwadzieścia pokoi...On nie mógł się tak po prostu rozpłynąć w powietrzu.
Aha.Żebym się nie zdziwiła...
Jedyne czego się bałam,to to ,że zgubił się gdzieś w tym wielkim mieście.
Bez pieniędzy,komórki i grama inteligencji,na pewno nie da sobie rady!
Modliłam się w duchu,żebyśmy może znaleźli go pod jakimś łóżkiem w którymś pokoju,czy w wannie...kurde,gdzie kolwiek!
Chcę już go mieć przy sobie i zdzielić w tą piękną buźkę.
Już zapomniałam o naszej wczorajszej kłótnie i to wcale nie na wskutek alkoholu...bynajmniej nie w w całości.
Szliśmy przez hotelowy hol zastanawiając się do których drzwi mamy wejść.
To była jak wielka gra w chowanego.
Ji Yonng jak zwykle robi same problemy!
W kim ja się podkochuję ,do cholery...
Nagle jedne z drzwi się otworzyły i wyszła z nich młoda,czarnowłosa dziewczyna.
Na pierwszy rzut oka było widać ,że jest ostro skacowana.
-Maggie?-chłopak podszedł do niej i potrząsnął za ramię-Co ci...?
-Trochę popłynęłyśmy wczoraj na panieńskim-powiedziała 
słabo-Sorry Tae,nie chciałam żeby tak wyszło,ale no...ten alkohol był cholernie mocny,nie wiedziałyśmy co robimy...
-O czym ty mówisz?-brunet uniósł brew.
Widziałam jak na jego twarz wkrada się strach i jednocześnie złość.
W jego przypadku,to mieszanka wybuchowa.
-Sam zobacz-Maggie uchyliła szerzej drzwi.
Wraz z chłopakiem weszliśmy do środka i zamarliśmy.
Cztery dziewczyny,w tym też Emma leżąca w totalnym negliżu na podłodze ,a na samym środku kto?
-Ji Yong!-wrzasnęłam i rzuciłam się na niego z pięściami-Ty nie dorobiony cwelu!Jak można być taką świnią jak ty!
Blondyn obudzony moim naskokiem na niego zupełnie nie wiedział co się dzieje.
Złapał mnie za nadgarstki ,po czym zmarszczył czoło.
-Kotku,ciszej błagam.Głowa mi pęka...
-GŁOWA TO CI DOPIERO PĘKNIE-wrzasnęłam i ponownie zaczęłam go okładać.
Oczywiście moje wrzaski i piski nie obudziły tylko GD,ale również Emmę i druhny,którymi okazały się być pozostałe trzy dziewczyny.
-Zawiodłem się na tobie Ji Yong-powiedział Taeyang z nieobecnym wyrazem twarzy-Ale nie tak bardzo jak na tobie Emma.
Po tych słowach brunet wyszedł z pokoju.
Narzeczona chłopaka spojrzała na nas przerażona ,po czym pobiegła za nim.-Tae kochanie,to nie tak!-jęknęła.
W jej ślady poszły pozostałe dziewczyny
Przeniosłam wzrok na nadal nie ogarniającego GD ,po czym uderzyłam go w twarz.
-Dupek-syknęłam i gdy już chciałam z niego zejść ten złapał mnie mocno za nadgarstki.
-Nic nie zrobiłem-syknął przez zaciśnięte zęby,
-Prawie mnie przekonałeś-prychnęłam sarkastycznie.
-Zamknij się i posłuchaj!-wrzasnął wściekły-Może i się upiłem,ale pamiętam jak bym przespał się z narzeczoną przyjaciela!One w piątkę się tu zabawiały...tak właśnie w ten sposób o jakim myślisz.
Nie wiem,nie wnikam co z nimi nie tak,ale zaciągnęły mnie tutaj i w sumie na tym się skończyło.One robiły tutaj...bardzo brzydkie rzeczy ,a ja nawet nie zwróciłem na nie uwagi i zasnąłem.Nie mam nic na sumieniu.
Nie kłamał.
Widziałabym gdyby kłamał.
Chłopak poluźnił uścisk na moich nadgarstkach ,po czym przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Nie bądź o mnie zazdrosna.Nie zmienisz mnie i tylko szkoda twoich nerwów.
Mój wzrok opadł w dół.
Nie to chciałam usłyszeć.
Marzę o tym,by pewnego dnia powiedział ,że właśnie dla mnie się zmieni.
Że dla mnie przewróci swoje życie do góry nogami,by w końcu było normalne.
Jednak myślę,że na marzeniach się jedynie skończy.
-Idź do Taeyanga i mu wszystko wytłumacz.
-Czyli mi wierzysz?-spytał z nadzieją w głosie.
-Tak Ji Yong.Komu bym miała wierzyć jak nie tobie?A teraz idź już do niego.
***
Koniec końców do ślubu nie doszło.
Taeyang stwierdził,że już nigdy nie chce widzieć Emmy, i że wyjeżdża do Japonii.
Na szczęście uwierzył Ji Yong'owi,jednak...no ich relacje już raczej nie będą takie dobre.
Widząc to wszystko ,w końcu podjęłam decyzję.

Dopiero gdy weszliśmy do domu ,zebrałam się w sobie i zaczęłam rozmowę:

-Ji Yong ja...musimy sobie coś wyjaśnić.
-Tylko szybko ,dobra?Chciałem iść na imprezę-mruknął poprawiając blond włosy-Idziesz ze mną?A nie...masz jutro pracę.
-Ty też masz-mruknęłam jak gdyby sama do siebie-I nie .To ważne.
-Mmm...lubię gdy jesteś taka stanowcza-uśmiechnął się zawadiacko ,po czym przyparł do ściany i pocałował.
-Przestań!Posłuchaj mnie,ok?Tylko chwilę.
-Mhm-jego pocałunki zeszły na szyję.
Próbowałam pozbierać myśli,jednak GD mi w tym nie pomagał.
-Posłuchaj,bo...ja myślę...eh..
Nie mogłam znaleźć odpowiednich słów.
W końcu zacisnęłam pięści i powiedziałam na jednym 
wydechu-Nie myślisz o mnie jak o potencjalnej partnerce,prawda?Jestem tylko twoją przyjaciółką?
-Słucham?-blondyn oderwał się od mojej szyi i zmarszczył
 brwi-No pewnie ,że jesteś moją przyjaciółką.
-I nic więcej?
GD z lekkim poirytowaniem na twarzy oparł jedną  rękę o ścianę tuż nad moją głową ,a druga chwycił moją dłoń.
-Myślisz,że się w tobie kocham?
-Myślę ,że ja się w tobie kocham-mówiąc to odwróciłam
wzrok-Ale...po tej całej akcji z Tae i Emmą...nie chcę żebyśmy byli kimś więcej niż przyjaciółmi.
To prawda.
Wolę mieć go jako przyjaciela,niż go stracić.
I tak nie dałabym rady go zmienić...nie chcę tego.
Wolę już być zazdrosna,gdy opowiada mi o kolejnym  nazwisku na swojej liście pań,z którymi się przespał,niż żyć bez niego.
Kąciki jego ust powędrowały w górę-Czyli...nadal mogę cię molestować ile zechcę,ze świadomością,że nie będziemy parą?
-Na to wygląda...ale...
-Spokojnie-tym razem odgadł co myślę-Przecież nie będę cię wykorzystywał!Jesteś moją przyjaciółką i jak cię molestuję to pokazuje jak bardzo cię kocham~
GD uniósł moje uda i owinął je wokół swoich bioder.
Zaśmiałam się cicho i wtuliłam twarz w jego szyję.
-Czyli tylko mnie tak molestujesz?
-Ta...resztę bez większego zaangażowania zapisuję tylko na listę.
-A idź ty do diabła z tą swoją listą -zaśmiałam się-A teraz daj mi spokój.Muszę się wyspać do pracy.Pamiętaj,że znowu zalegamy z czynszem...
-Tak,tak...-postawił mnie na ziemię-Więc dobranoc~
***
Trzasnęłam drzwiami,ściągnęłam buty  a torebkę z impetem
 rzuciłam w kąt-Wróciłam darmozjadzie!-wrzasnęłam na całe mieszkanie.
Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi.Weszłam do małego saloniku i rozejrzałam się dookoła.
-Tu się schowałeś-spojrzałam na blondyna śpiącego na kanapie z twarzą prawie całkowicie skrytą w poduszce.Miał na sobie tylko granatowe bokserki.Niedbale rzuciłam płaszcz na ławę i usiadłam na jego plecach.
-Znowu fapałeś?-pochyliłam się nad nim drapiąc go po plecach.
-Spieprzaj-mruknął zaspanym głosem.Westchnęłam i zeszłam z chłopaka.
Klepnęłam go w tyłek na tyle mocno,że chcąc-nie chcąc momentalnie się rozbudził.
Przeczesał ręką włosy i usiadł.
-Ile dziś zarobiłeś?-spytałam z kuchni,wyjmując z lodówki dwie puszki piwa.Usiadłam obok niego podając mu jedną.Chłopak jednak pokręcił przecząco głową.Zapewne znowu był na kacu-Nic nie zarobiłem.Wywali mnie z pracy.
-Znowu?-przewróciłam oczami-Za co tym razem?
-Obmacywałem jedną z sekretarek-Ji Yong na myśl o tym uśmiechnął się triumfalnie.
-Nie wystarczy ci,że codziennie macasz mnie?-parsknęłam opierając się o szczyt kanapy i kładąc nogi na jego 
kolanach .