sobota, 28 lutego 2015

"Seven" Rozdział 4

-Hyung~
Jimin na głos młodszego przeciągnął się leniwe na łóżku.
Jung Kook zauważył jednak, że starszy nie ma zamiaru ani wstać, ani choćby otworzyć oczu.
-Hyung...-powtórzył młodszy, pochylając się tuż nad głową tancerza.
-Czego chcesz?-syknął, odwracając się do niego tyłem.
Cookie przygryzł wargę-Stęskniłem się za tobą...-starał się, by jego głos brzmiał jak najbardziej pociągająco.
Przez chwilę panowała cisza, którą przerwało ciche westchnięcie Jimina:
-Wracaj do  łóżka i daj mi spać-syknął.
-Przepraszam tatusiu...-Jung Kook wyszeptał mu to prosto do ucha, na co starszy chcąc nie chcąc się wzdrygnął.
Cookie dobrze wiedział,jak nazywanie Hyunga "tatą" na niego działa.
Teraz już nie miał ucieczki.
-Zamknij się Jung Kook!
-To mnie ucisz, tatusiu.
Słysząc te słowa ,Jimin podniósł się do siadu i zablokował nogi młodszego,własnymi kolanami.
Zdezorientowany maknae zamrugał szybko powiekami, by już po chwili uśmiechnąć się na widok Jimina, siedzącego na nim okrakiem.
Spojrzał na niego, jednak jedyne co mógł wyczytać z  twarzy bruneta to obojętność i ogromna chęć wywrócenia oczami.
Jung Kook w tej chwili bardzo chciał usłyszeć coś od swojego hyunga.
Cokolwiek...jednak on zawsze w takich chwilach milczał.
Młodszy wydął usta w akcie zniecierpliwienia.
Poczuł chłodne spojrzenie starszego na sobie, jednak starał się to ignorować.
Bez skutku: na jego policzki wdarł się zdradziecki rumieniec, a zębami cały czas nerwowo przygryzał dolną wargę.
-Hyung,nie baw się mną-jęknął cicho, by już po chwili poczuć jak język Jimina wsuwa się między jego wargi.
Wydał się siebie stłumiony jęk i zarzucił ręce na  nagie ramiona tancerza.
Oddał się jego pocałunkom, dając starszemu całkowity dostęp do swojego ciała.
Uwielbiał te chwile.
Uwielbiał, gdy Jimin robił z nim co tylko chciał.
Uwielbiał być jego obiektem pożądania.
Uwielbiał, gdy chociaż w ten sposób mógł ulżyć osobie ,którą kocha najbardziej na świecie
Jung Kook kilkakrotnie  przejechał paznokciami po plecach tancerza, gdy ten zassał się na jego obojczyku.
Czuł się coraz bardziej podniecony, jednak Jimin jak zwykle trzymał go na dystans.
Zawsze bawił się nim, ograniczając się tylko do pocałunków.
Jung Kook miał tego dość, ale co mógł zrobić?
Wiedział,że kocha go najbardziej na świecie. Zawsze widział w nim autorytet i wsparcie, jednak od kiedy zaczęli spędzać ze sobą noce, Jimin stał się zupełnie inny: zimny i obojętny.
Jak gdyby się w ogóle nie znali...
Starszy zrzucił jego koszulkę, niezadowolony, że ta nadal okrywa ciało Cookiego.
-Jimin Hyung-wysapał, czując jak chłopak zagryza skórę na jego szyi.
Przeniósł jednak pocałunki z powrotem na usta, skutecznie uciszając tym młodszego.
Jung Kook widział, jak na czole starszego pojawiają się kropelki potu i czuł na sobie jego
 przyśpieszony, nierównomierny oddech.
Maknae poczuł smak krwi, gdy Jimin najprawdopodobniej przegryzł jego wargę.
Gdyby nie stłumiony jęk młodszego, tancerz pewnie nawet by na to nie zareagował.
-To tylko trochę krwi...-mruknął, zlizując czerwoną krople z warg maknae.
-N-nie o to chodzi....
Jimin rzucił mu pytające spojrzenie.
Cookie zadrżał, gdy ich oczy się spotkały.
Rzadko kiedy ma okazję patrzeć mu prosto w oczy. Jimin zawsze ucieka od niego wzrokiem...
-Jimin Hyung, zróbmy to-wypalił bez namysłu.
Tancerz zmarszczył brwi, po czym parsknął niekontrolowanym śmiechem.
Jung Kook przyglądał się temu z niemałym zdziwieniem. Nie rozumiał jaki był powód jego śmiechu.
Zmrużył oczy z nie zadowoleniem i oparł dłonie na torsie Jimina-Mówię poważnie...
-Masz 17 lat-powiedział gniewnie starszy.
-Wiek to tylko liczba, Hyung!J-ja...kocham cię i ty dobrze o tym wiesz! Jestem pewien, że tego chcę.
Maknae próbował pocałować ukochanego, ten jednak odwrócił twarz.
-Jesteś głupim dzieciakiem Jung Kook-powtórzył, po czym zszedł znad jego nóg i położył się na łóżku-Wracaj do siebie.
Młodszy spojrzał na niego oczami wypełniającymi się łzami.
Jednak nie powiedział ani słowa, posłusznie zszedł i położył się do swojego łóżka.
Dlaczego on go tak traktuje?
Czyżby obawy Jung Kooka mogły być prawdziwe?
Czyżby Jimin widział w nim tylko obiekt pożądania, nic więcej?
Ale z drugiej strony...wolał by jego Hyung traktował go właśnie w ten sposób, niż miał by go do końca nienawidzić.

Gdy tylko chłopakowi udało się zasnąć, obudził go dźwięk budzika dzwoniącego z salonu.
Otworzył szybko zaspane powieki, jednak słysząc jak Jimin bluźni pod nosem i wstaje z łóżka, zrezygnował z jakiej kolwiek reakcji.
-Zajebie go-mruknął starszy wychodząc z pokoju-Taehyung, wiedz że idę ci wpierdolić~
Jung Kook westchnął cicho i przekręcił się na drugi bok.
Usłyszał dźwięk nie zadowolenia wydawany przez jego brzuch, jednak zignorował to.
Nie chciał wstawać, by nie natchnąć się na Jimina, który teraz pewnie już nie pójdzie spać.
Wolał przeczekać, aż starszy znajdzie sobie jakieś zajęcie i tak jak zwykle będzie go unikał.

Maknae przez kolejne trzy godziny kręcił się bez celu na materacu. Nie mógł spać, wspomnienia z dzisiejszego poranka nie dawały mu spokoju. Rana na ustach również dawała się we znaki: nieustannie piekła i lekko krwawiła.
W końcu chłopak znudził się, więc postanowił wstać na równe nogi.
Zarzucił na siebie koszulkę, która leżała zapomniana w kącie i wyślizgnął się z pokoju.
Na kanapie w salonie leżał rozwalony Jimin, grając w jakąś strzelankę na konsoli. Na Jung Kooka nawet nie zwrócił uwagi, tak więc ten ze zrezygnowaniem podążył do kuchni.
-Nie śpisz Hyung?-spytał najmłodszy,napotykając w kuchni Rap Monstera.
-A wyglądam jakbym spał?-mruknął blondyn, zapinając granatową koszulę.
-Odrobinę-brunet posłał mu zaczepne spojrzenie.
Starszy tylko mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i nadal męcząc się z guzikami koszuli powłóczył bez celu w stronę salonu.
Jung Kook rozbawiony sięgnął do lodówki i zaczął przyrządzać sobie śniadanie.
Nie wiedzieć czemu, postać Namjoona zawsze go bawiła .
Na ogół wydaje się on być facetem, mającym powszechny respekt i uznanie, dla Maknae jednak był on zwyczajnie śmieszny.
Brunet z wielkim skupieniem przekrajał bułkę, starając się zrobić to jak najdokładniej.
Przeciągnął jednak ostrzem po własnym palcu, gdy Namjoon szarpnął go za ramię.
-A co ty tu kurwa masz?!-gwałtownie odwrócił go w swoją stronę, nie zwracając uwagi na grymas  jaki pojawił się na twarzy najmłodszego pod wpływem bólu.
Zacisnął palce na jego podbródku, podnosząc go do góry i przyjrzał się jego dolnej wardze.
Jung Kook odwrócił wzrok i po krótkiej szarpaninie odsunął się od lidera.
-Nic...-chłopak skarcił się w myślach za powiedzenie czegoś tak głupiego.
Ignorując przenikliwe spojrzenie starszego, odwrócił się i wrócił do robienia swojej kanapki.
-Znowu się do ciebie dobierał?-spytał ściszonym głosem, w obawie, że tancerz mógł go usłyszeć z salonu.
-To nie tak,Hyung...
-Obiecałeś, że już mu nie pozwolisz-syknął stanowczo blondyn.
-Nie zrozumiesz tego Hyung-powiedział krótko Cookie, nie podnosząc wzroku znad bułki.
Rap Monster przez chwilę stał w milczeniu, wwiercając wzrok w jego plecy, po czym westchnął:
-Jak sobie chcesz. Tylko żebyś potem nie przychodził z płaczem.
Starszy po tych słowach ponownie udał się do salonu,z ostawiając maknae samemu sobie.
Dlaczego oni to tak odbierają?
Przecież Jimin nie robi mu krzywdy...
A może....robi?
Bawiąc się jego uczuciami i traktując jak swoją własność?
-Kurwa-zabluźnił Rap Monster z salonu-Gdzie on do cholery jest?!
Jung Kook obejrzał się za siebie, a na równoległym blacie zobaczył skórzany portfel lidera.
Uśmiechnął się pod nosem i wziął go do ręki.
Namjoon wparował do kuchni, rozglądając się zamaszyście-Nie widziałeś gdzieś mojego...
Młodszy bez słów oddał mu jego własność, z pobłażliwym uśmiechem.
Lider odwzajemnił gest z lekkim poirytowaniem, po czym schował portfel do tylnej kieszeni spodni.
-Jak wyglądam?
Jung Kook zlustrował go od góry do dołu, po czym pokiwał głową z uznaniem:
-W porządku. Tylko zdejmij ten łańcuch...
-Niby czemu?-starszy zmarszczył brew.
-Wygląda zbyt "swag".
Blondyn poruszył niemrawo ustami, po czym ruszył w stronę drzwi wyjściowych-Gówno prawda. Jest w porządku.
-Jak uważasz-odkrzyknął młodszy z kuchni.
Maknae w końcu skończył przygotowywać swoje śniadanie i ze smakiem wgryzł się w bułkę.
Zrobił to z ogromną satysfakcją, w końcu od kilku ostatnich  tygodni nie jadł normalnego śniadania.
-Wychodzę-głos lidera rozbrzmiał w korytarzu.
-Hyung,ale ...-zanim Cookie zdążył dokończyć,usłyszał trzaśnięcie drzwi-Nie jadłeś śniadania...
Najmłodszy westchnął tylko,po czym udał się do korytarza, w celu  przekręcenia klucza.
Bardzo rozbawił go widok łańcucha Rap Monstera wiszącego na jednym z wieszaków.
Jak zwykle musiał powiedzieć swoje,a koniec końców zrobił co innego.
***
Gdy artyści wrócili do dormu, Hoseok niemal od razu wyminął osępiałego Jung Kooka  i udał się do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi z wielkim hukiem.
Maknae oparł się o szafę w korytarzu i przymknął powieki.
To co zobaczył w galerii, to było dla niego zbyt wiele.
Przerosło go.
Musi mu pomóc, ale nie wie jak.
Jung Kook dobrze wiedział, że Hoseok liczył na dyskrecję, mimo, że nic takiego nie padło z jego ust.
Zresztą, kto normalny chciałby, by rozpowiadać takie rzeczy?
Ale dla bruneta to było zbyt wiele. Musiał z kimś o tym porozmawiać, wymyślić coś, co pomogło by Hoseokowi.
Gdy tylko czarna czupryna wysunęła się za framugi drzwi, Cookie rozejrzał się dookoła.
Jego bystre oczy nie dostrzegły jednak nikogo w salonie, dlatego też najmłodszy prawie dostał palpitacji serca, gdy usłyszał głos Jimina:
-Co ty odwalasz?
Szybko odwrócił głowę w stronę kuchni  i ujrzał sylwetkę tancerza.
Opierał się o blat kuchenny i popijał jakiś napój w puszce. Prawdopodobnie był to jakiś energetyk, od których starszy niemalże się uzależnił.
Już na pierwszy rzut oka widać było, że coś go trapi.
Na jego twarzy nie można było dostrzec ani szyderczego uśmiechu, ani arogancji, które najczęściej mu towarzyszyły.
-Hyung muszę ci coś powiedzieć-zaczął z przejęciem młodszy, podchodząc do Jimina.
-Nie-przerwał mu ostrym tonem-Nie musisz. Co więcej: nie możesz.
Jung Kook zmarszczył brwi i spojrzał na niego pytająco.
-Mam dość tego,że ciągle zawracasz mu dupę-wyjaśnił.
-A-ale...
-Nie ma żadnego "ale"!-wrzasnął Jimin, a w tym samym momencie przez salon przemknął Hoseok.
Tancerz poczekał więc, aż raper zniknie za drzwiami lidera i Yoongiego, po czym kontynuował-Jak byś nie zauważył, w tym dormie jest jeszcze 5 osób oprócz mnie.
-Ale tylko tobie ufam-jęknął cicho Jung Kook, patrząc błagalnie na swojego Hyunga.
-To twój błąd-Jimin odwrócił wzrok-I twój problem-dodał, odwracając się do niego tyłem.
-Hyung, nie mów tak-głos Jung Kook drżał, tak samo jak jego dłonie-Ty...d-dobrze wiesz co do ciebie czuję, nie możesz teraz tak po prostu...
-Nie mogę?-zaśmiał się szyderczo-Nie zmusisz mnie, żebym coś do ciebie czuł!
Po policzkach maknae zaczęły spływać pierwsze łzy.
Dlaczego jego słowa aż tak bolały?
Jung Kook zawsze, gdzieś w podświadomości   liczył się z tym, że dla Jimina może to być tylko zabawa, przygoda, jednak nie dopuszczał tego do siebie.
Łudził się, że jest inaczej.
Po każdej nocy spędzonej z nim, wmawiał sobie, że robi to, bo go kocha.
Mylił się?
-Jesteś tylko głupim dzieciakiem-oznajmił starszy, ze spuszczoną głową.
-Myślisz, że to co mówisz, zmieni fakt, że cię kocham?-łzy sprawiały, że twarz Jimina była rozmazana.
Mimo wszystko Jung Kook wierzył, że słowa tancerza są nieprawdą.
Mógł to wszytko puścić w niepamięć, nawet zaraz.
Kochał go i będzie walczył do końca.
-Posłuchaj mnie uważnie-brunet szarpnął go za ramię-To,że spędzamy ze sobą noce, to nie jest nic znaczącego. Nie dla mnie. Wkurwia mnie, jak kleisz się do mnie przy innych, jak robisz te słodkie minki, czy jak ciągle mi przytakujesz, jak jakaś jebana ciota.Wkurwiasz mnie ty, cała twoja osoba i wszystko co robisz. Te twoje marne scenki nie robią na mnie wrażenia, nie próbuj brać mnie na litość-warknął, widząc  jak maknae totalnie się rozkleja.
-To nic Hyung-uśmiechnął się smutno-J-ja...ja się zmienię. Sprawię, że mnie polubisz-desperacko złapał jego koszulkę i zacisnął na niej palce.
Czuł, że jeszcze chwila i zemdleje.
Jego serce już było w podziurawione, jakby za sprawą pistoletu.
-Nie zrozumiałeś mnie. Jung Kook, jesteś żałosny. Jesteś dla mnie nikim.
Jedna wielka dziura w sercu i duszy, zrobiona za sprawą karabinu uczuć. Miłości, która zawsze była dla niego zła.
Co za paradoks....Przecież podobno jest kuloodporny, prawda?



Wiem, że rozdział krótszy od poprzednich i może mało dokładny, jednak pamiętajcie- nic nie dzieje się bez powodu, prawda? Haha ^^
Dziękuję za przeczytanie :)