czwartek, 3 lipca 2014

GD

                  Rozdział trochę "ostrzejszy ",zamówienie dla    Ku MI         :3 
I stwierdziłam,że zrezygnuję z tytułów,bo ich wymyślanie nie jest moją mocną stroną. ;-;
               

Boahterowie:GD,(T.I)
Rodzaj:Bliżej nieokreślone...ani to Angst,ani Fluff...
Długość:Długi

Trzasnęłam drzwiami,ściągnęłam buty  a torebkę z impetem
 rzuciłam w kąt-Wróciłam darmozjadzie!-wrzasnęłam na całe mieszkanie.
Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi.Weszłam do małego saloniku i rozejrzałam się dookoła.
-Tu się schowałeś-spojrzałam na blondyna śpiącego na kanapie z twarzą prawie całkowicie skrytą w poduszce.Miał na sobie tylko granatowe bokserki.Niedbale rzuciłam płaszcz na ławę i usiadłam na jego plecach.
-Znowu fapałeś?-pochyliłam się nad nim drapiąc go po plecach.
-Spieprzaj-mruknął zaspanym głosem.Westchnęłam i zeszłam z chłopaka.Klepnęłam go w tyłek na tyle mocno,że chcąc-nie chcąc momentalnie się rozbudził.Przeczesał ręką włosy i usiadł.
-Ile dziś zarobiłeś?-spytałam z kuchni,wyjmując z lodówki dwie puszki piwa.Usiadłam obok niego podając mu jedną.Chłopak jednak pokręcił przecząco głową.Zapewne znowu był na kacu-Nic nie zarobiłem.Wywali mnie z pracy.
-Znowu?-przewróciłam oczami-Za co tym razem?
-Obmacywałem jedną z sekretarek-Ji Yong na myśl o tym uśmiechnął się triumfalnie.
-Nie wystarczy ci,że codziennie macasz mnie?-parsknęłam opierając się o szczyt kanapy i kładąc nogi na jego kolanach .
Ji Yong...tak dużo wspomnień.Jest moim przyjacielem od...4?5 lat?
Jednak ktoś patrzący na naszą relację z boku mógłby pomyśleć o nas jak o ...hmm?Niewyżytej parze desperatów,którzy nawzajem się obmacują i całują.W sumie to nasza znajomość zaczęła się od tego,że GD(bo tak każe na siebie mówić Ji Yong) prawie mnie zaliczył  w męskim kiblu w dyskotece.W ostatnim momencie jednak go odepchnęłam.Jak twierdzi-jestem jedyną laską,która mu nie uległa.Cały czas jednak powtarza,że i moje nazwisko dopisze do swojej długiej listy dziewczyn, z którymi udało mu się spędzić noc.Mimo tego,że był napalonym debilem,darmozjadem i po prostu pustym babiarzem dla którego liczy się tylko jedno ,to udało mi się znaleźć w nim coś co polubiłam.Nie umiem nazwać tej cechy ,ale po prostu tak jest.Jest moim przyjacielem, obiektem nienawiści a czasem prawie kochankiem.Uwielbiam go za to,że tak bardzo go nienawidzę.
-Żebyś tylko widziała jej cudeńka...-Ji Yong westchnął rozmarzony ,macając powietrze-Sama byś się na nią rzuciła.
-Z pewnością -mruknęłam biorąc łyk piwa-A kiedy zdążyłeś się nachlać?
-W nocy-wzruszył ramionami-Miałem nadzieję,że wyrwę jakąś laskę ale znowu nic.
-Twój czas przeminął.Starzejesz się-rozmasowałam ręką kark- Cholera
,Oppa ...
-No proszę słyszę "oppa".Co chcesz?-parsknął .Dobrze wiedział ,że mówię do niego "oppa" tylko wtedy ,kiedy jest mi do czegoś potrzebny.
-Zrób mi masaż-uniósł brwi-Nie bądź nie poważny!Sama proszę cię o to żebyś mnie trochę pomacał!Chcesz odmówić?-chłopak westchnął w odpowiedzi.
-Ale idź się przebrać-zmierzyłam go  podejrzliwym wzrokiem ,ale wykonałam polecenie.Wyjęłam z szafki w moim pokoju luźną ,białą ,długą koszulkę i to w sumie na tyle.Przebrałam się w nią,zdjęłam spodnie i powędrowałam z powrotem do przyjaciela.Uwaliłam się na kanapie, a GD usadowił się tuż pod moimi pośladkami-Będziesz mi się bezczelnie gapił na tyłek?
-Sama się o to prosiłaś-chłopak niedbale jeździł dłońmi po moich plecach.
-Wczuj się trochę....Ała!-wrzasnęłam gdy chłopak z całej siły przycisnął umięśnione ręce do moich łopatek-Debilu z wyczuciem!
GD tylko westchnął z rezygnacją-Znowu będziesz musiała sama zapłacić za mieszkanie w tym miesiącu.
-Ptysiu,nie zarabiam dużo wiesz o tym.
-Pszczółko,ja nie zarabiam wcale-nie przestawał masować moich pleców.Było mi tak błogo i przyjemnie...pomijając fakt,że jego kościsty tyłek wbijał mi się w uda-Nie mam skąd wsiąść tej kasy...a u żadnej mafii już więcej nie chcę się zapożyczać-zachichotałam na myśl,że Ji Yong znowu by przyszedł do domu z wielkim ,fioletowym limo nad okiem.Po chili jednak zostałam skarcona za moje zachowanie mocnym klepnięciem w plecy.Syknęłam z bólu-A najemca już nie pozwoli nam przekładać terminu zapłaty.Nie masz wyjścia,musisz mi pożyczyć.
-Pożyczyć?Pożyczanie polega na tym,że coś się później zwraca.Nie przypominam sobie,żebyś kiedykolwiek oddał mi kasę.
GD pochylił się nade mną-Oddam ci w naturze-szepnął.
Po raz kolejny parsknęłam-Ała!Delikatniej....!
-Tak właśnie będziesz krzyczała podczas "zwrotu"...-odnalazłam dłonią poduszkę i walnęłam go w głowę.
-OH TAK JI YONG!Nie przestawaj...-zaczął podskakiwać.
-Kretynie!-wybuchłam śmiechem,on zresztą też-Ty jesteś po prostu niewyżyty.
-A jak niby mam nie  być niewyżyty,skoro od prawie trzech tygodni nie poderwałem żadnej laski?!-powiedział z wyrzutem.Jego dłonie zjechały niżej-na moje pośladki.
-Jest z tobą naprawdę źle,skoro jarasz się moim tyłkiem-wymamrotałam.
-Też tak sądzę.
Przez chwilę oboje milczeliśmy.Ostatnio jestem cały czas zmęczona.Prawie w ogólne nie śpię.I wcale nie dla tego że imprezuję...no może czasem,ale teraz zajęłam się swoją pracą.Mam dużą szansę na awans wiec muszę się teraz wyjątkowo starać.Potrzebowałam teraz więcej pieniędzy.GD co chwila tracił pracę,a z mojej wypłaty ledwie starczało na opłaty i życie.
-Znalazłam dla ciebie idealną pracę-przerwałam ciszę-Powinieneś zostać męską dziwką.Zaliczałbyś laski i jeszcze brał za to kasę.
-Pamiętaj-zaczął elegancko-Nigdy nie łącz pracy z hobby, bo i tak gówno z tego wyjdzie.
***
Leżeliśmy w moim pokoju ,oglądaliśmy telewizję i jedliśmy wczorajszą pizzę.Mimo tego,że "łóżkiem" Ji Yong'a była kanapa to i tak zazwyczaj litowałam się nad nim i pozwalał mu spać razem ze mną w moim łóżku.
-Wiesz-mówiłam z pełną buzią-przez twoje ciągle ględzenie o tym,że nie masz się z kim pieprzyć,zapomniałam ci powiedzieć-chłopak spojrzał na mnie wyczekująco-poznałam faceta.
Wzruszył tylko ramionami i zamoczył swój kawałek pizzy w sosie.Uderzyłam go w głowę-Ja słucham jak opowiadasz o laskach,z którymi się przespałeś.Słucham nawet o szczegółach,o których naprawdę....napradę wolałabym nie wiedzieć,więc mógłbyś wykazać chociaż minimum entuzjazmu.
Ji Yong westchnął z rezygnacją-No to opowiadaj-posłałam mu triumfalny uśmiech.
-Nazywa się  Daesung i skończył medycynę.Teraz ma praktyki w szpitalu w Seul'u.
-Medycynę?Serio...?Wszyscy twoi poprzedni chłopacy byli...
-Nieukami?Nieudacznikami?Byli durni jak ty...
-Byli inni-chłopak dokończył-Typowi playboy'e ,a teraz proszę -"Doktorek".
-Znudzili mi się "Bad Boy'ie".Teraz chcę kogoś spokojnego,ustatkowanego...
Chłopak parsknął-I myślisz ,że z kimś takim wytrzymasz...?Albo raczej ,że on z tobą wytrzyma?-przewróciłam oczami.Odwróciłam się przodem do chłopaka i przejechałam opuszkiem palca po jego szyi-Oppa...czy ty przypadkiem...-zaśmiałam się-jesteś zazdrosny?
Ji Yong uniósł brwi-Ja?Zazdrosny?-parsknął-Przecież mogę zrobić z tobą wszystko co chcę,czemu miałbym być zazdrosny?
-No jednak nie zupełnie wszystko-posłałam mu zawadiacki uśmiech.Podniosłam z talerza ostatni już kawałek pizzy i ugryzłam ze smakiem.
-I tak w końcu ulegniesz.
-Nie bądź taki pewny-ugryzłam kawałek skórki,którą zawsze zostawiam na koniec.Gdy miałam już brać ostatni kęs GD dosłownie wyrwał...a raczej wygryzł mi skórkę z ust-Ejjj-warknęłam ocierając wargę-Ugryzłeś mnie debilu.
-Życie-zajadał się swoją zdobyczą.
-Ah tak...?No to proszę cię bardzo,życie w całej okazałości-pochyliłam się nad chłopakiem i ugryzłam go w dolną wargę.GD syknął z bólu-Ty mała suko ,tak się chcesz bawić?!-przekręcił mnie tak,że teraz to on pochylał się nade mną.Zaśmiałam się.
Ji Yong przywarł do moich ust.Odwzajemniłam pocałunek i przejechałam paznokciami po jego nagich plecach.
To było dla nas całkiem naturalne.Nasza przyjaźń wyglądała właśnie tak.Nawzajem spełnialiśmy swoje potrzeby bliskości,dotyku,pocałunku...Nie było w tym dla nas nic dziwnego.
Chłopak podpierał się jedną ręką,drugą zaś błądził po moim udzie.Odsunęłam na chwilę usta od jego warg by nabrać powietrza.Było mi niesamowicie duszno,a dodatkowo Ji Yong dyszał nade mną swoim gorącym oddechem.Nie trwało to długo,zanim chłopak z powrotem namiętnie wpił się w moje usta.Nagle poczułam delikatne pieczenie.To GD strzelał z gumki moich majtek-Przestań-jęknęłam cicho.Chłopak jednak uporczywie bawił się częścią mojej bielizny.Po chwili poczułam,że zsuwa ją w dół-przestań- powtórzyłam już ostrzej.
Oboje gwałtownie obróciliśmy głowę w stronę małego stoliczka stojącego obok łóżka-Dostałam SMS'a-powiedziałam powoli wstając.Chłopak jednak mocnym ruchem z powrotem położył mnie na łóżku i kontynuował swoją "zabawę".Ciężko oddychał a na jego nagim torsie pojawiły się kropelki potu.-No dalej ,zabawmy się...-mruknął,mierząc mnie pożądliwym wzrokiem. Złożył pocałunek na mojej szyi.
-Nie chcę być kolejnym nazwiskiem na twojej dennej liście-czułam ,że moje figi są już coraz niżej.
-To zapiszę cię z imienia-obsypywał pocałunkami mój brzuch i cicho mruczał.
-Dosyć tego-odepchnęłam go-To nie jest śmieszne-usiałam na łóżku i przeczesałam ręką włosy.Sięgnęłam po telefon i odczytałam SMS'a.Na widok wiadomości,na mojej twarzy pojawił się uśmiech
Od :Daesung
Cześć (t.i).Masz może czas w piątek?Mam akurat wolny wieczór,więc może byśmy się spotkali...:3
-Kto to?-spytał GD obracając się na łóżku.
-Daesung-odparłam z uśmiechem.Chłopak w odpowiedzi tylko parsknął.
Posłałam mu gniewne spojrzenie i odpisałam na SMS'a.
Do:Daesung
Jasne,czemu nie.Już nie mogę się doczekać ;*
-Podasz mi ręcznik?-spytałam GD wychodząc z wanny.Zrobił niezadowoloną minę ,niedbale rzucił mi ręcznik i wrócił do przeglądani się w lustrze-Dzięki-mruknęłam owijając się tkaniną.
Nie krepowałam się przy GD.Często przebierałam się przy nim ,a czasem nawet myłam -tak jak teraz.
Zajęłam miejsce obok niego poprawiając wilgotne włosy-Mam do ciebie prośbę-zaczęłam.Chłopak zmierzył mnie zaciekawionym wzrokiem-Idź sobie gdzieś jutro wieczorem...
-Pff...a co z tego będę miał?
-A co byś chciał....?-na jego twarzy malował się dwuznaczny uśmiech-I nie,nie prześpię się z tobą.
-W takim razie,przykro mi.
-On no...nie bądź taki-wcisnęłam się w małą przestrzeń między GD a umywalką i przytuliłam się do   nagiego torsu chłopaka-Dam ci kasę...-w jego oczach tliły się małe iskierki.
-No nie wiem ,nie wiem...
-Pójdziesz sobie do baru,może kogoś poznasz-przybliżyłam usta do jego szyi i zrobiłam mu malinkę.
-Kasa to za mało-powiedział stanowczo.
-Oppa...to czego jeszcze chcesz?
Chłopak westchnął-Dobra niech ci będzie,znaj moją dobroć-objął mnie w pasie.Uniósł moje uda i posadził na umywalce.
-Oppa-zaśmiałam się trzymając kurczowo ręce owinięte wokół jego
szyi-uważaj bo się zarwie.
-Faktycznie-również się zaśmiał i ponownie mnie podniósł.Owinęłam uda wokół bioder chłopaka i uległam jego namiętnym pocałunkom.
-Witam w moich skromnych progach-powiedziałam wpuszczając Daesung'a do domu.Chłopak uśmiechnął się ciepło i zdjął buty.
Ahh...zabrał mnie dziś do restauracji ,dał mi kwiaty i do tego...jest taki słodki.Chłopak marzenie...
Zapaliłam światło i weszłam do środka .Wstawiłam kwiaty do wazonu.
-Jakimś cudem udało mi się pozbyć tego darmoz....JEZU CHRYSTE ,GD!-podbiegłam do chłopaka,który leżał na wpółprzytomny na podłodze,tuż obok kanapy.Kleknęłam obok niego odgarniając mu włosy z czoła-Czegoś się znowu naćpał?!-delikatnie przesunęłam jego głowę,by móc obejrzeć siniaki na jego twarzy.
-Byłem u tego ćpuna....Ricki'ego czy h*j tam wie...Mówił,że ma jakiś dobry towar,bez skutków ubocznych i takie pieprzenie...
-Co to było?-spytał Daesung  przyglądając się ranom twarzy
chłopaka-Przynieś trochę lodu-zwrócił się do mnie.
-Nie mam lodu...może być zamrożone mięso ?
-Może-przyłożył palce do jednego z siniaków GD.
-Zostaw mnie !-JI Yong nieudolnie odtrącił jego rękę.
-GD daj spokój-przyłożyłam opakowanie mięsa do jego policzka-Daesung jest już prawie lekarzem...
-Prawie-warknął blondyn.Nie miał jednak siły się z nami kłócić.
-To nie wiesz co to był za towar?-spytałam gładząc go po głowie.
-Nie mam pojęcia...wiem,ze miałem cholerne haluny po tym...Ricky też,dla tego się na mnie rzucił..bo myślał,że jestem jakimś...a w sumie to nawet nie wiem czym...-złapał się za głowę-Cholera,daj mi coś na ból głowy!
Już miałam wstać i poszukać czegoś w kuchni jednak Daesung złapał mnie za rękę-Nie teraz.Najlepiej by było zrobić płukanie żołądka...może by to pomogło...
-Może?!Nie ma mowy,nie będę jechał do żadnego szpitala...-Ji Yong dosłownie zwijał się z bólu.
-Może spróbuj zwymiotować.To mogłoby ci pomóc...
-Ji Yong...-spojrzałam na niego błagalnie...
Chłopak westchnął z irytacją i podparł się ręko o kanapę żeby wstać.
Obydwoje z Daesung'iem mu pomogliśmy.
GD poszedł chwiejnym krokiem do łazienki ,a ja ze zrezygnowaniem opadłam na kapnę chowając twarz w dłoniach-Przepraszam cię za to...
-To nie twoja wina -chłopak pogładził mnie nieśmiało po ręce.Posłałam mu smutny uśmiech.
GD wymiotował jeszcze kilka razy.Był wykończony.W takich momentach,było mi go straszliwie szkoda.Wpadał w szał,gdy był bezsilny.Nienawidził,gdy ktoś się nad nim lituje.
Teraz ja i Daesung siedzieliśmy na podłodze ,oparci o kanapę a Ji Yong spał na moich kolanach.Gładziłam jego poobijaną twarz wpatrując się w niego .
-Jeszcze raz cie przepraszam-położyłam głowę na ramieniu Daesung'a-Inaczej sobie wyobrażałam ten wieczór...
-Nie miałaś na to wpływu.Nie przejmuj się.
-Ciesze się,że jesteś przy mnie...-przejechałam opuszkiem palca po jego policzku .Przybliżyłam usta do warg chłopaka.Ten jednak odkręcił
głowę-Wybacz,ale....wolałbym żeby wszystko działo się wolniej....żeby toczyło się w swoim czasie...
-I to nas różni...-parsknęłam-Jesteśmy zupełnie inni.
-To prawda-wyglądał na zakłopotanego.
-Chyba do siebie nie pasujemy-westchnęłam-Ale,może kiedyś jeszcze się spotkamy-uśmiechnęłam się do niego.Odwzajemnił gest.
-Już czas na mnie-podrapał się nerwowo po głowie-Jeśli tylko będziesz miała ochotę się spotkać...
-Na pewno zadzwonię-mój wzrok znowu powędrował w stronę Ji Yong'a.
-A więc-zaczął chłopak zakładając płaszcz-Emm...do zobaczenia-pochylił się nade mną i pocałował w czoło-Jest wielkim szczęściarzem-wskazał na
GD-Opiekuj się nim
Trzasnęłam drzwiami i oparłam się o drzwi.To zdecydowanie najgorszy   dzień w moim życiu.
-Już jesteś?-usłyszałam głos z kuchni.
-Mhmm...-szybko przetarłam łzy i zdjęłam płaszcz.Czym prędzej poszłam do łazienki unikając wzroku GD.Zaczęłam pośpiesznie zmywać rozmazany makijaż ,gdy usłyszałam kroki chłopaka-I jak?Dostałaś awans?-pokręciłam przecząco głową-Jak to?Nie spodobało się szefowi?Nie mów ,że nie ogoliłaś nóg!A może...nie ogoliłaś się gdzie indziej i twojemu pracodawcy nie było to na rękę...?-zaszedł mnie od tyłu i przyciągnął do siebie.Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.Wyglądałam tak żałośnie...
-A może to on sie nie ogo...Hej!Tylko żartowałem...-z moich oczu popłynęły łzy-P-przecież nawet wczoraj widziałem jak golisz nogi...-wybuchłam głośnym płaczem i przytuliłam się do chłopaka.Zacisnęłam dłoń na jego koszulce.Przetarł palcami lekko fioletowe odciski na mojej ręce.
-Ten zboczeniec.....dobierała się do mnie...-mówiłam przez łzy.
-CO?KTO?-jego  źrenice powiększyły się ze złości  .Przyciągnął mnie mocniej do siebie.
-Mój szef...
-Zrobię z jego życia piekło,zobaczysz...-szepnął mi do ucha drżącym
głosem-Już nigdy tam nie pójdziesz zrozumiałaś?!
-Ji Yong,ale muszę zarabiać pieniądze...
-Powiedziałem nie!Ja znajdę sobie jakąś prace,ty też powoli będziesz szukała,ale obiecaj ,że twoja noga już więcej tam nie postanie-powiedział stanowczo odchylając mnie od siebie tak,bym spojrzała mu w oczy.
-Obiecuję...-chłopak przechylił się w moją stronę i musną wargami moje
 usta-Chodź,powinnaś odpocząć-wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.
Wyjął z szafki pierwszą lepszą bluzkę i położył obok mnie.
-Pomożesz mi?-spytałam odgarniając włosy z szyi.GD rozpiął suwak mojej sukienki,która już po chwili zsunęła się na podłogę.Chłopak bacznie mnie obserwował.Jednak nie patrzył na mnie jak zwykle z arogancją  czy pożądaniem-patrzył na mnie z czułością.
Podniosłam bluzkę ,w którą miałam się przebrać....i rzuciłam ją na
podłogę ,przysuwając się do chłopaka i składając na jego ustach namiętny pocałunek.Położyłam jego dłoń na swoim udzie-Co robisz?-spytał między pocałunkami.
-Zróbmy to-usiadłam na jego kolanach.Chłopak parsknął-Mówisz poważnie?-w odpowiedzi kiwnęłam głową.
Nie trzeba mu było powtarzać dwa razy.Już po chwili leżeliśmy na łóżku w miłosnym uścisku.
Spojrzałam na smacznie śpiącego GD i usiadłam na łóżku poprawiając   włosy.Oboje byliśmy przykryci tylko białą ,cienką kołdrą.Czemu nie chciałam właściwie wcześniej się na to zgodzić?Przecież Ji Yong nie raz widział mnie nago,częściej niż normalne pary się całowaliśmy a poza tym byliśmy tylko przyjaciółmi,więc nic to by nie znaczyło.Jednak bałam się,że po tym wszystko się zmieni.Że będę tylko kolejnym nazwiskiem.
Od tych wszystkich dziewczyn różniłam się tylko jednym-GD starał się o mnie...na swój sposób,ale jednak.Bałam się,że dla niego teraz będę taka sama jak one...Ale skoro dzisiejszy  dzień i tak już zaliczam do najgorszych,to czemu by go jeszcze bardziej nie spieprzyć?
Nagle poczułam ,że chłopak obejmuje mnie ręką w pasie.
Leniwie się podniósł i okrył moje ramiona kocem-Przeziębisz się-mruknął.
-Od kiedy się o mnie martwisz?
-Tak jakoś wyszło...-wzruszył ramionami.Westchnęłam ciężko.
-Więc...jak mnie zapiszesz na swojej liście?
-Wiem,że bardzo byś tego nie chciała....więc dla ciebie mogę zrobić wyjątek i cię nie zapisze-uniosłam brwi w zdziwieniu-zachowujmy się ,jak by nic się nie stało.Zapisuję dziewczyny,do których nic nie czuję...
-A do mnie coś czujesz?-oparłam głowę o jego nagi tors i obserwowałam uważnie.
-Jesteś dla mnie jak siostra-ponownie wzruszył ramionami.
-To zaje*iste z nas rodzeństwo wybuchłam śmiechem.Chłopak również się zaśmiał-Z tego co wiem to kazirodztwo jest zakazane w naszym kraju.
-Jesteśmy wyjątkami-pocałował mnie w szyję-Wiesz...zastanawiałem się nad twoją propozycją...
-Hm?
-Może jednak zostanę męską dziwką....?Będziesz miała u mnie zniżkę...-oboje ponownie wubuchliśmy śmiechem .Leżeliśmy tak wtuleni w siebie przez jakiś czas,po czym oboje zasnęliśmy.

środa, 2 lipca 2014

L.Joe "Z miłości do nienawiści"

Zamówienie dla Love Lala
                                             ByungHun (Joe)
Bohaterowie:L.Joe,(T.I) i ich znajomi
Rodzaj:deathfic,darkfic/fluff (nie wiem jak to możliwe,ale jednak)
Długość:średni/długi

Z trudem wysiadłam z zatłoczonego autobusu.Trzymając w rękach trzy przepełnione reklamówki wskoczyłam na krawężnik i skierowałam się w stronę domu.Jak na złość zaczęło padać.Pobiegłam i już po kilku minutach weszłam do bloku.Akurat gdy znalazłam się w pomieszczeniu rozpadało się na dobre.Moje białe trampki...no już nie były białe tylko brudne i przemoczone.Przytargałam reklamówki do windy i wcisnęłam guzik.Gdy drzwi już się zasuwały ktoś włożył między nie nogę.Ponownie się rozsunęły a moim oczom ukazał się ByungHun .
-Nie mógłbyś iść po schodach?-syknęłam
-Na 11 piętro? Tobie by się bardziej przydało-uśmiechnął się arogancko.W odpowiedzi tylko westchnęłam i przewróciłam oczami.
Nagle jedna z reklamówek przerwała się a na podłogę upadł sześciopak piwa i jedna butelka wódki.Na całe szczęście się nie potłukła.
-Miałaś zamiar mnie dziś zaprosić?-spytał chłopak podnosząc butelkę i patrząc na mnie wyczekująco.
-Jasne-uśmiechnęłam się sarkastycznie-O niczym innym nie marzyłam.
-Nie pieprz,że sama chcesz to wszystko wypić...a może już kogoś sobie znalazłaś?-nagle spoważniał-Suka-parsknął-Minął miesiąc od śmierci twojego chłopaka ,a ty...
-No właśnie-syknęłam powstrzymując łzy.Szybko wyrwałam butelkę z jego dłoni a zgrzewkę piwa wzięłam pod rękę-Minął miesiąc a ja nadal cierpię w pieprzonej samotności.Zadowala cie to?-zacisnęłam
szczękę-Tyle,że ChangJo był tez twoim najlepszym przyjacielem.Wątpię,że  byłby zadowolony z tego ,że nazywasz jego dziewczynę suką.
-Już się nie dowiemy-spojrzał na mnie znacząco z cholernie poważnym wyrazem twarzy.
-Gdyby nie ty...
-Zamknij się-winda nagle stanęła.Drzwi się rozsunęły a ByungHun odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę.
Potarłam ręką czoło ,zebrałam swoje rzeczy i również powędrowałam do swojego mieszkania,które znajdowało się tuż obok jego.

Gdy tylko weszłam do domu,zdjęłam pośpiesznie buty otworzyłam piwo i włączyłam laptopa.Już po chwili przez Skype zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka-No hej skarbie-zobaczyłam na ekranie Jess ze smutnym uśmiechem na ustach-I jak się trzymasz?
-W porządku-kiwnęłam powoli głową.
-Nie umiesz kłamać-zaśmiała się-Czemu nie zadzwoniłaś?Mogłyśmy się spotkać...
-Byłam na cmentarzu-powiedziałam cicho biorąc łyk piwa-Minął miesiąc...
-Jak ten czas szybko leci co?-spuściła głowę.Nie wiedział jak ma ze mną rozmawiać o śmierci mojego chłopaka...nikt nie wiedział.Ja sama nawet nie chciałam w to uwierzyć.Gdyby ten palant nie kazał mu wtedy jechać po     pijaku to...
-Rozmawiałaś z Joe'm?
-Proszę nazywaj go po imieniu...i niestety tak-westchnęłam.Przez chwilę pomyślałam ,że dziewczyna czyta mi w myślach-Napadł mnie w windzie.
-I co?-spojrzała na mnie wyczekująco
-Co?-parsknęłam-Nazwał mnie suką ,która miesiąc po śmierci chłopaka już rzekomo sobie kogoś znalazła...nienawidzę go...tak szczerze go nienawidzę!Nigdy go nie lubiłam ,ale od ostatniego roku jest nieznośny.
-Ciekawe dlaczego taki jest...
-Uważaj bo to będzie ciekawe-parsknęłam-ChangJo powiedział mi,że ByungHun ...znaczy jak wolisz -"Joe " wygadał mu się kiedyś po pijaku,że mu się podobam.Od kiedy się we mnie podkochuje nie daje mi żyć.Oczywiście on nie wie,że ja wiem...
-To takie dziecinne-dziewczyna oparła brodę na dłoni-Sam nie może pogodzić się z tym ,że coś do ciebie czuje...-na jej twarzy przemknął cień uśmiechu-Z drugiej strony to słodkie...
-Słodkie?Ku*wa ,od śmierci ChangJo,ten palant cały czas mnie upokarza i próbuje wzbudzić u mnie wyrzuty sumienia....znaczy zawsze tak robił,ale ostatnio jest jeszcze gorzej!Mam go dość.Nie ma takiego dnia,żeby nie uprzykrzył mi życia a ty mówisz,że to słodkie...
-Jest aż tak źle?
-Nawet gorzej...jestem załamana ,a on jeszcze bardziej mnie pogrąża...-schowałam twarz w dłoniach,gdy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Ej skarbie,nie płacz...-głos dziewczyny był miły i czuły-ChangJo już nie ma ale...życie toczy się dalej...
-Ale to nadal boli....-mówiłam przez łzy-Tęsknie za nim....Gdyby nie ten sku*wiel ByungHun o ChangJo by żył-wybuchłam głośnym płaczem.
-Nie mów tak.To niczyja wina.. ByungHun wcale nie kazał mu wtedy jechać...
-Czemu go bronisz?!
-A ty czemu na siłę go obwiniasz.ChangJo miał swój własny rozum...
-Ale...-westchnęłam-Muszę kończyć,nie czuję się najlepiej.
-Dasz radę?-uśmiechnęła się bo doskonale znała odpowiedź.Zawsze mówiłam,że dam radę chociaż bardzo często było to zwykłym kłamstwem.
-Tak-kiwnęłam głową-Po prostu chce odpocząć od tego wszystkiego...
-W takim razie trzymaj się-pomachała
-Pa-zamknęłam laptopa i złapałam się za głowę.Nie wiedzieć kiedy opróżniłam całą puszkę piwa...

...A po kilku godzinach opróżniłam pozostałe puszki i połowę butelki wódki.To wystarczyło...a raczej to było aż byt wiele,bym straciła kontrolę nad samą sobą i urwał mi się film.
**
Obudził mnie ogromny ból głowy.Leniwie otworzyłam oczy jednak moje powieki po chwili opadł ponownie.Poderwałam się nagle gdy zorientowałam się,że leże na nagim torsie Joe'go...znaczy .ByungHun'a
Chłopaka najwidoczniej  to obudziło po przetarł zaspane oczy i spojrzał na mnie .
Już miałam coś powiedzieć ale zasłoniłam usta ręką.Biegiem poleciłam do łazienki i na kolanach zaczęłam wymiotować do sedesu.
Słyszałam chwiejne kroki chłopaka w moją stronę.Podszedł do mnie i przytrzymał mi włosy.Oczywiście nie obyło by się bez jego szyderczego śmiechu.Po chwili usiadłam zrezygnowana na podłodze i przetarłam ręką usta-Co ja do cholery tu robię?I czemu mam twoją koszulkę na sobie...moja głowa...Ku*wa co jest grane?
-Nic nie pamiętasz?-ponownie się zaśmiał opierając się o framugę
 drzwi-Czy to znaczy ,że księżniczkę zmogło po 6 piwach...
-I wódce-dodałam nieudolnie podnosząc się z podłogi.Przemyłam twarz wodą-Mam się czego obawiać?-spytałam nagle.
-Hm?-uniósł brew.
-No wiesz obudziłam się z tobą w łóżku ,ubrana w  zupełnie w co innego niż pamiętam...
-Myślisz,że przespałbym się z taką suką jak ty?-parsknął.
-Tak-kiwnęłam głową-Ja...zresztą nie ważne.Czyli nic nie było?
-Chciałabyś-odwrócił się na pięcie i z powrotem poszedł do sypialni.
Przewróciłam oczami ,wzięłam swoje rzeczy i uważając czy przypadkiem ktoś nie idzie przemknęłam do swojego mieszkania.
**
Cały dzień leczyłam kaca.Z marnym skutkiem.Chodziłam i głowiłam się co mogło się wczoraj wydarzyć.W końcu zrezygnowana zrobiłam sobie relaksującą kąpiel.
Już po umyciu się ,zawinięta w ręcznik spojrzałam w lustro.Przejechałam palcem po ręce i zobaczyłam siniaki wokół nadgarstka.Takie same były i na drugiej ręce.Zmarszczyłam brwi....siniaki?Ale...
W tym momencie do głowy przychodziła mi tylko jedna myśl.Walnęłam ręką w lustro ,szybko się ubrałam ,wzięłam koszulkę Joe'go i zapukałam do jego drzwi.
-Czego?-otworzył po chwili ze znudzonym wyrazem twarzy.
-Przyszłam oddać ci koszulkę .
-Super-powiedział ciągnąc za materiał-Teraz możesz już iść...
-Nie tak prędko-ku niezadowoleniu chłopaka wślizgnęłam się do środka.
Joe poszedł za mną do salonu i zrezygnowany opadł na kapnę-No gadaj co chcesz.
-Czy w nocy....na pewno do niczego nie doszło..?
Parsknął-A co,jesteś w ciąży i próbujesz zgonić na mnie...
-Dasz mi choć raz dokończyć?!-wrzasnęłam-I skończ opowiadać te swoje wyssane z palca historyjki,dobrze?-odwrócił wzrok-Wytłumacz mi proszę,skąd to się wzięło-pokazałam mu siniaki na nadgarstkach.
-Byłaś niegrzeczna więc musiałem cie jakoś opanować...
-I co jeszcze?!
-Twierdzisz ,że kłamię?Ja przynajmniej pamiętam co wczoraj w nocy robiłem.
Nabrałam powietrza do ust. ByungHun wstał z aroganckim uśmiechem na ustach i skierował się w stronę sypialni.
-Jeszcze nie skończyłam-szarpnęłam go.Ten szybko się odwróci i przygwoździł mnie do ściany.
-A więc słucham-syknął przechylając głowę.Próbowałam się wyrwać z jego objęć,jednak był zbyt silny.
-Puść mnie...
-No słucham co miałaś do powiedzenia?!-wrzasnął.Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
-Jesteś zwykłym dupkiem-syknęłam-Upokarzasz mnie tylko dlatego,że nie masz u mnie szans?-spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem-Tak,dobrze słyszałeś.Przecież wiem ,że ci się podobam.
ByungHun ze zniecierpliwieniem.
odwrócił głowę.Jeszcze mocniej zacisnął dłonie na moich nadgarstkach.Jego palce idealnie wpasowały się w moje siniaki...to była jego sprawka,teraz się nie wywinie
-Zachowujesz się jak dziecko-mówiłam dalej-I to tylko dla tego,że jesteś ode mnie...-chłopak nagle zbliżył swoją twarz i na siłę wpił się w moje usta.Mocniej przyparł mnie do ściany.Nasze ciała były tak blisko ,że czułam bicie jego serca..Cały czas próbowała stawiać opór jednak na marne.W końcu udało mi się wyrwać z objęć ByungHun'a i uderzyłam go w twarz.
-Palant-syknęłam przejeżdzając  palcami po zaczerwienionych nadgarstkach.
-No co,miałem odbić dziewczynę przyjacielowi?
-Nie,mogłeś dać sobie spokój a nie uprzykrzać mi życie i ciągle mnie poniżać!-krzyknęłam-a teraz myślisz,że co?Że jak mnie pocałowałeś to ci się uwieszę na szyi i będę cała w skowronkach?-parsknęłam-jesteś żałosny...
-Nie zasługiwałaś na ChangJo'na-powiedział oschle.
-Jasne...wolałabym to usłyszeć z jego ust...Ty też nie zasługiwałeś na niego jako przyjaciel...Gdyby nie ty to on nadal by żył!
-Przestań mnie obwiniać!Przecież ja nic mu nie kazałem robić...
-Podpuszczałeś go!
-Skąd wiesz ,nie było cię tam wtedy!-nabrał powietrza do ust-Jesteś zwykłą suką...
-W takim razie pasujemy do siebie-powiedziałam ironicznie-Mów tak dalej a na pewno zdobędziesz moje serce.
-Wczoraj mówiłaś co innego-posłał mi arogancki uśmiech.
Uniosłam brew w zdziwieniu-Co takiego mówiłam?
Ten wzruszył ramionami na znak,ze i tak mi nie powie.
Zacisnęłam pięści-Palant!Ciągle nazywasz mnie suką,ale przypominam cie ,że właśnie w niej się zakochałeś!
Parsknął-Słucham?
-Już to przerabialiśmy-parsknęłam-Wiem,że się we mnie podkochujesz.Myślałeś ,że się nie dowiem?Te twoje marne gierki tylko pogarszają twoją sytuację...-Joe podszedł do mnie i złapał dłonią za moje policzki-Ała-syknęłam starając się stawić opór.Jednak znowu na marne.
-Podobasz mi się i co?No słucham,jakie pomysły?-krzyknął
Już go miałam uderzyć jednak chłopak złapał moją rękę-Nie licz na to,że będziemy szczęśliwą parką-syknęłam-Musisz się jeszcze trochę wysilić.
-Czyli twierdzisz ,ze mam szanse?-powiedział z lekką ironią w głosie.
-Przecież jestem suką,pasuje do takiego dupka jak ty-wzruszyłam ramionami zabijając go wzrokiem.
Chłopak parsknął i podszedł bliżej.Znowu chciał mnie pocałować jednak ja szybko go ominęłam i wybiegłam z jego mieszkania.
To jakaś paranoja...

Poprzedniego wieczoru
Usłyszałem dzwonek do drzwi.Z niechęcią podniosłem się z kanapy i otworzyłem je.Moim oczom ukazał się pijana w pień (t.i).Przyglądała mi się bacznie z uśmiechem na twarzy.
-Czego chcesz?-mruknąłem rozbawiony faktem,że dziewczyna jest aż tak poruszona tym ,że nie mam na sobie koszulki.
-Przyszłam cię odwiedzić-posłała mi zawadiacki uśmiech.Zachwiała się i gdyby szybko nie złapała framugi drzwi runęła by na podłogę.Wybuchła głośnym śmiechem .
-Zamknij się wariatko,jeszcze sąsiadów pobudzisz-syknąłem wprowadzając  ją do środka-Połóż się lepiej spać-powiedziałem ciągnąc ja za rękę do sypialni.
-Mhm...spać...-ponownie się zaśmiała.Pokręciłem głową z rozbawieniem.Pijana była zupełnie inna.Była dokładnie taka jak ja...
Poprawiłem poduszki na łóżku i kazałem się jej położyć.Ta jednak przyległa do moich pleców chichocząc.
-Jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia a ty każesz mi spać?-spojrzała na mnie znacząco-No dalej Joe...-mruknęła mi do ucha.
Zrezygnowany usiadłem na łóżku -To co niby chcesz robić?
-Na początek muszę pozbyć się tych niewygodnych ubrań...-oznajmiła chwiejąc się i nieudolnie próbując rozpiąć swoją sukienkę.Szczerze wyglądało to przekomicznie.
Po kilku nieudanych próbach jej sukienka w końcu opadła podłogę.Dziewczyna został w samej bieliźnie.
Starając się na nią nie patrzeć szybko zarzuciłem na nią jedną z moich koszulek.Ta spojrzała na mnie ze zdziwieniem i ...żalem?
Parsknąłem po czym ponownie usiadłem na łóżku.
-No co ty Joe ,zgrywasz dziś niedostępnego?-rozpuściła swojego już i tak rozwalonego koka ,po czym okrakiem usiadła na moich kolanach.Spojrzała mi w oczy po czym przysunęła twarz do mojej-Wiem,że mnie kochasz ByungHun,mnie nie oszukasz-szepnęła-Ja ciebie też kocham...to przeznaczanie,nie uciekniesz od tego...-złożyła pocałunek na mojej szyi.
Pokiwałem przecząco głową-Mówisz tak bo jesteś pijana....i napalona-w moim głosie można było wyczuć żal.
-Chyba wiem co mówię.Na prawdę cię kocham...-wplotła pace w moje włosy-Wiem,że mnie pragniesz...-nie czekając dłużej delikatnie musnęła moje wargi.Odsunęła twarz od mojej i spojrzała na mnie jak by chciała zobaczyć moją reakcję.Ja tylko przyciągnąłem ja mocniej do siebie i pocałowałem namiętnie.
Cały czas powtarzałem sobie w myślach,że wszystko to co mówiła było kłamstwem.Ona wcale mnie nie kocha...tylko ja głupi darze ją nieodwzajemnionym uczuciem.Jednak czekałem już zbyt długo...podobała mi się od kiedy ją poznałem,ale przecież nie mogłem odbić dziewczyny swojemu najlepszemu przyjacielowi.Obiecałem wiec sobie,że ją znienawidzę.Jednak z dnia na dzień darzyłem ją coraz większym czuciem.Po śmierci ChangJo...wszystko było inaczej.Przecież już nie miała chłopaka,a ja jako jedyny tak na prawdę rozumiałem jej ból.Nie potrafiłem jednak pokazać jej swojego współczucia i zrozumienia,tylko jeszcze bardziej okazywałem jej swoją nieudolną nienawiść.
Chciałem oderwać się od jej słodkich ust jednak nie potrafiłem.Tak długo czekałem na tę chwilę.W końcu złapałem ją z całej siły za nadgarstki i odsunąłem się do niej.Na jej twarzy pojawił się grymas bólu.Dopiero po chwili poluźniłem uścisk.
-Daj spokój -mruknęła-wiem,że tego chcesz..-rzuciła mi znaczące spojrzenie.
-Co by powiedział ChangJo na to,że przespałem się z jego dziewczyną,huh?
-Już się nie dowiemy...
Spojrzałem na nią z wyrzutem i zepchnąłem ją z moich kolan.
-No co,ostatnio sam tak powiedziałeś-mruknęła obrażona.
Zalała mnie fala smutku.Teraz już wiedziałem co czuje ta dziewczyna.Nie dość,że jej ukochany zginął w cholernym wypadku to jeszcze ja cały czas ją pogrążałem i przypominałem o tym-Powinnaś iść już spać.
-Ale...-przerwała gdy rzuciłem jej oschłe spojrzenie.Bez słowa wgramoliła się na łóżko i odwróciła do mnie tyłem-Będziesz tego żałował-mruknęła cicho.
-Pewnie masz racje -rzuciłem wychodząc z pokoju.

Miesiąc później
-Hej skarbie-Jess przywitała mnie przed wejściem do dyskoteki.Jej ubranie jaki i makijaż jak zwykle były wyzywające co kontrastowało  z jej uroczą i niewinną twarzą dziecka-Cieszę się,że jednak przyszłaś-Posłałam jej wymuszony uśmiech i odwróciłam się gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-Hej,pamiętasz mnie jeszcze?-ujrzałam twarz YongGuk'a,mojego starego przyjaciela.Wcale  się nie zmienił...no może trochę wyprzystojniał.
-No pewnie-zaśmiałam się przytulając chłopaka-Aigoo...minęły wieki,co?
-Hm..-odwzajemnił uścisk-Trzymasz się jakoś po....
-Proszę-przerwałam mu-Nie gadajmy o tym-spuściłam głowę.
-Jasne-posłał mi czułe spojrzenie-Wybacz-przez chwilę panowała cisza.Zdałam sobie sprawę ,że nadal jestem w ramionach chłopaka.Szybko odsunęłam się od niego.Oboje wybuchnęliśmy śmiechem-To co,wchodzimy?
-Jeszcze na kogoś czekamy...-Jess zaczęła nerwowo obracać kosmyk włosów w palcach.
-Na kogo?-spytałam zdziwiona.Zanim jednak dziewczyna zdążyła opowiedzieć moim oczom ukazał się Joe.
-Na...niego-powiedziała zmieszana Jess-No..to chodźmy-klasnęła w dłonie i szybkim krokiem podeszła do wejścia.
-Nie tak szybko-złapałam ja za ramie i odciągnęłam na bok-Czemu go tu zaprosiłaś?
-Sama nie wiem-wzruszyła ramionami-Chciałam żebyście pogadali i w wszystko sobie wyjaśnili...
-Czyli to cholerna randka w ciemno?-parsknęłam-Jess wiesz,że cię lubię ale do cholery,nie mieszaj się w moje sprawy!
-Wiem,wiem..przepraszam-westchnęła-ale teraz już go nie wyproszę...
Spojrzałam na nią spod byka.Była zdenerwowana i nie wiedziała co z robić-Dobra,Jess...powiem tylko,że jak mu dam w twarz,to nie miej do mnie pretensji-Dziewczyna powoli podniosła głowę ,po czym uśmiechnęła się z ulgą-A teraz chodźmy,szkoda czasu.
**
Nie minęły nawet 2 godziny a cała moja ekipa była już pijana.Ja jako jedyna byłam trzeźwa i przyznam,że miałam z  nich niezłą polewkę.
Siedziałam sama przy barze obserwując co się dzieje na parkiecie.
Nagle ktoś ziajał miejsce obok mnie.Był to Joe-Co tak sama tu siedzisz-chłopak był w wyśmienitym humorze-Nie brakuje ci towarzystwa?
Wzruszyłam ramionami-Dobrze mi tu-rzuciłam mu ukradkowe spojrzenie.
Nie wyglądał na pijanego ,ale...gdyby bł trzeźwy to by tu nie podszedł.Tak,na pewno był już wstawiony.
-Zatańczymy?-nie czekając na odpowiedź złapał i pociągnął mnie za rękę w stronę parkietu.Nie stawiałam oporu,w końcu jutro chłopak i tak nic nie będzie pamiętał.Akurat zaczęła się wolniejsza piosenka.Na twarzy Joe'go pojawił się przelotny uśmiech.Przyciągnął mnie mocno do siebie i oparł brodę na mojej głowie-Nadal mnie nienawidzisz?
Przez chwilę milczałam.Sama nie wiedziałam co powiedzieć-A co?Już nie chcesz mnie mieć za wroga?
-Nie,wole cie mieć jako dziewczynę-spojrzał mi w oczy.
Parsknęłam-Uważasz, że to takie łatwe?
-Mhm-Joe kiwnął głową po czym uśmiechnął się przelotnie.Oboje milczeliśmy bujając się w rytm muzyki.Cały czas czułam wzrok ByungHun'a na sobie.Jestem ciekawa co planuje ale... mam totalny mętlik w głowie.Chłopak,którego nienawidziłam od ponad roku,nagle przychodzi i mówi,że chce być ze mną... to jeszcze może jakoś da się zrozumieć.Martwi mnie to,że nie miałbym większego problemu by się na to zgodzić.Ale to zupełnie nie w moim stylu!Przecież zawsze unikałam go jak ognia,a teraz miałabym być z nim w związku?
Usłyszałam refren mojej ulubionej piosenki-"I wanna Love".Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Wiedziałem,że ją lubisz...
-Słucham?-spojrzałam na niego zdziwiona.
ByungHun parsknął-Codziennie słyszę ją zza ściany...-odgarnął kosmyk z mojego czoła
Zaśmiałam się nerwowo.Był zupełnie inny niż wcześniej.Tego wieczoru nawet nie widział u niego tego aroganckiego uśmiechu...to było bardzo dziwne.
-Kocham cie-powiedział patrząc mi w oczy.
-Nie za dużo drinków dziś wypiłeś?-parsknęłam przewracając oczami.
-Co?-uniósł brew-wypiłem tylko jedno piwo...a ty..-chłopak wybuchnął śmiechem-Ty myślałaś,że jestem pijany,tak?
-Spuściłam wzrok-No...c-chyba ta-nie mogłam się powstrzymać i walnęłam chłopaka w ramię-Czyli robisz sobie ze mnie jaja tak?
-Jesteś tępa-mruknął obejmując mnie w pasie.Gwałtownie odkręciłam głowę,by uniknąć jego wzroku .Przecież równie dobrze mogłabym mu dać teraz w twarz czy kopnąć tam gdzie trzeba,ale...nie chcę.Sama nie wiem czego chcę,nie mogę zebrać myśli.
Joe uporczywie zbliżał swoją twarz do mojej z triumfalnym uśmiechem.Oparłam ręce na jego piersi nieudolnie odpychając go od siebie,ten jednak bez problemu zbliżył się jeszcze bardziej.
-Myślisz,że te chude rączki mnie powstrzymają?-mruknął całując mnie w szyję.
Westchnęłam głęboko.Mimo wszystko nie mogłam się zmusić do tego by go odepchnąć. ByungHun spojrzał mi w oczy po czym pocałował.
Nic nie zrobiłam.Stałam w bezruchu czekając co będzie dalej.Po prostu...
Dam mu szansę.
**
Postanowiłam,że wrócę do domu wcześniej.Byłam strasznie zmęczona po tej całej imprezie... ByungHun i reszta jeszcze zostali się bawić,ale chłopak obiecał,że niedługo mnie odwiedzi...taa już sobie narobił nadziei.Ale niech robi co chce,może mu się uda.W sumie to sama jestem ciekawa co będzie dalej.
Zrezygnowana opadłam na łóżko i po chwili zasnęłam.

Usłyszałam dzwonek telefonu.Zaspana wymacałam go ręką i odebrałam-Halo?-ziewnęłam do słuchawki-SŁUCHAM?!Ale...D-dobrze zaraz będę.
W ekspresowym tempie ubrałam się i wybiegłam z domu.
Nie proszę tylko nie to...nie chcę tego przezywać kolejny raz..
Mój kolejny chłopak nie może umrzeć po cholernym wypadku!
Nie mogę uwierzyć w to,że jechał po pijaku po tym jak ChangJo zginął właśnie w taki sposób!
Biegłam ile sił w nogach nie zważając na łzy.Szpital był prawie na drugim końcu miasta ale nie miałam czasu by czekać na taksówkę czy autobus.Nie myślałam o tym.Modliłam się tylko w myślach o życie dla ByungHun.
O dziwo po jakiś 20 minutach byłam nie miejscu.Zdyszana i spocona wbiegłam na piętro i rozjerzałam się nerwowo dookoła.Zobaczyłam Jess i YongGuka-Gdzie on jest?
Chłopak wskazał palcem sąsiedni drzwi.Bez słowa wbiegłam do środka i wpadłam na lekarza-Doktorze co z nim...?
Mężczyzna pokiwał głową i poklepał mnie po ramieniu -Przykro mi .

Krople deszczu mieszały się z moimi łzami.Nie zważałam na rozmyty makijaż ,poszargane włosy czy innych ludzi ,którzy płakali nad grobem ByungHun'a.Po prostu tam stałam.Nie myślałam o niczym,nic nie mówiłam,jedynie oddychałam mrugając od czasu do czasu.I tak przez kilka godzin ,nawet gdy pozostali już się rozeszli a ja znowu zostałam sama na cmentarzu.
-(t.i)?-YongGuk złapał mnie za ramię-Jest zimno,przeziębisz się...
-Zostaw mnie samą-wyszeptałam ledwie słyszalnie.
Chłopak nie widział sensu by dalej prowadzić tę rozmowę.Zdjął swoją marynarkę i zarzucił na moje zmarznięte ramiona-Czekam w samochodzie.
-Nie musisz.Wracam już do domu-rzuciłam mu puste spojrzenie.
Ten w odpowiedzi kiwnął głowa-Odwiozę cię do domu...
-Nie.Chcę być sama,proszę...
-Na pewno?-spytał niepewnie.Kiwnęłam głowa i poszłam w stronę żelaznej bramy.
Szłam tak uparcie do celu mojej wędrówki.Deszcz już przestał padać a na niebie pojawiły się pierwsze promienie słońca.Nie zwalniając kroku spojrzałam w górę i przysłoniłam ręką oczy by schronić je od słońca.
Po kilku minutach nieustannego marszu w końcu dotarłam do celu.
Poczułam lekki podmuch wiatru na twarzy i podeszłam bliżej barierki.Uśmiechnęłam się sama do siebie...dookoła jest zupełni pusto... może i lepiej...nikt nie będzie mi przeszkadzał .Ostrożnie przerzuciłam nogi przez szklaną barierę i spojrzałam w dół.Było na prawdę wysoko.Przełknęłam nerwowo ślinę i westchnęłam .Nie..nie będę taka jak oni i chociaż się pożegnam.
Wyjęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do Jess...nie odebrała.
Następnie wykręciłam do YongGuka.PO kilku sygnałach usłyszałam głos w słuchawce.
-Hej (T.i) wszystko gra?
-Oh...tak YongGuk....t-teraz jestem na prawdę szczęśliwa-nie kłamałam, czułam się na prawdę wspaniale-Myślisz,że woda jest teraz ciepła?
-Co..(t.i) o czym ty...(t.i) czekaj!Nie,nie rób tego-wrzeszczał do słuchawki-Błagam cie (t.i) nie bądź głupia...
Zaśmiałam się sama do siebie-Żegnaj YongGuk,i przepraszam-rozłączyłam się rzucając telefon w dół .Już po chwili odepchnęłam się barierki i ...






Gwałtownie usiadłam na łóżku.Byłam cała spocona i zdyszana. ByungHun spojrzał na mnie zaspanymi oczami-Co jest?-
ByungHun...ty żyjesz!-przytuliłam się do niego.
-Na razie jeszcze tak,nie wiem jak będzie rano...trochę popiłem-zaśmiał się-Nie słyszałaś jak wchodziłem jakieś 20 minut temu.
Kiwnęłam przecząco głową rozmasowując ręką czoło.W moich oczach zebrały się łzy....czyli wszystko to co działo się po Imprezie było tylko koszmarem....
Wybuchłam głośnym płaczem.Joe nie wiedział co się dzieje-Ej...no...weź nie płacz...co jest?Coś ci się przyśniło-kiwnęłam głową.Chłopak spojrzał na mnie czule-Spokojnie,to tylko zły sen-gładził moje policzki-Jestem przy tobie...
-I zawsze będziesz.
-Chłopak zaśmiał się-Jeśli tylko chcesz-przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
-Obiecujesz?
-Jeśli tego właśnie chcesz.Ale pamiętaj,że za obietnice płaci się życiem-spojrzałam na niego z wyrzutem.Joe tylko wzruszył ramionami -A więc jak?
Przez chwilę milczałam.To tylko dziecinne "obiecanki" z drugiej jednak...
-Obiecaj.
-Obiecuję-skrzyżowaliśmy małe palce po czym oboje położyliśmy się.Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę jednak po krótkim czasie zasnęłam w ramionach chłopaka.