czwartek, 7 sierpnia 2014

Jimin(BTS)

Zamówienie z Jimin'em dla Ku Mi

Bohaterowie:Jimin,reszta BTS,
Rodzaj:Angst/Dark
Długość:Długie



Usłyszałam dźwięk zabawienia.
Ten upragniony , na który uparcie czekałam od kilkunastu minut.
Dłużyły się one niemiłosiernie, ale w końcu jest-odgłos dzwonka, sygnalizujący koniec lekcji.
Poirytowani i znudzeni lekcją chemii uczniowie czym prędzej opuścili klasę.
Nie zamierzałam zrobić nic innego niż pójść w ich ślady.
 Niedbale postawiłam torbę na blat biurka i szybko włożyłam do niej zniszczone książki.
Szybkim krokiem podążyłam w stronę  grupki ludzi stojących przy drzwiach i próbowałam się przecisnąć.
-Ej!- ktoś pociągnął mnie za ramię tak, że  z powrotem wylądowałam na środku pomieszczenia.
 -Jesteś dyżurną, musisz posprzątać klasę- niska dziewczyna zarzuciła długimi, brązowymi włosami i poprawiła ogromne okulary z aroganckim uśmiechem.
Najwyraźniej cieszył ją fakt, że to ja będę musiała zostać w tym więzieniu jeszcze  przynajmniej godzinę dłużej, a nie jak zwykle ona, bo i tak nikt nie stosował się do jej poleceń.
-Nie zamierzam-mruknęłam odwracając głowę-to ty jesteś gospodarzem klasy.
Mina dziewczyny zrzedła.
Po chwili jednak przybrała jeszcze bardziej kpiący uśmiech.
- Chyba nie chcesz żebym powiedziała wychowawczyni, że nie stosujesz się do zasad , hm? Z tego co wiem to i tak masz już niejedno przewinienie na karcie- zmierzyła mnie wrednym wzrokiem krzyżując ramiona.
Przeklęłam ją w myślach i westchnęłam.
Nie mam zamiaru się z nią kłócić,  w sumie w domu i tak nic ciekawego do roboty nie mam.
Okularnica uśmiechnęła się triumfalnie i w podskokach wyszła z klasy.
Z powrotem rzuciłam torbę na ławkę i udałam się w stronę schowka woźnego.
**
Po wyczyszczeniu klasy wzięłam się za korytarz.
Zmyłam podłogę i to w sumie na tyle.
Teraz opierając się o szafki, czekałam aż ta wyschnie.
Kątem oka zauważyłam , że ktoś siedzi w klasie.
Nic dziwnego .Szkoła to jedno z lepszych miejsc spotkań na takim zadupiu jak to miasteczko .
Uczniowie często przesiadają tu dłużej niż nauczyciele grając w głupie gry czy po prostu rozmawiając.
Odczekałam kilka minut myśląc o tym co mogę robić w domu. Oczywiście zaplanowałam sobie wiele ambitnych rzeczy, ale znając życie i tak pewnie po wejściu do mieszkania rzucę torbę pod nogi i usiądę do komputera , olewając totalnie pracę domową i jutrzejszy sprawdzian z matematyki.
Zadowolona z efektu mojej pracy wzięłam miotłę, mop i wiadro i zaniosłam je z powrotem do schowka , potykając się kilka razy  o kij od szczotki.
Z powrotem podeszłam do mojej szafki i szarpnęłam za klamkę .
Usłyszałam  nieprzyjemne skrzypienie drzwiczek, jednak te zostały zamknięte.
Spróbowałam ponownie- znowu nic. Westchnęłam z rezygnacją waląc czołem o szafkę.
-Wszechświecie...- wyjęczałam sama do siebie- Dlaczego to zawsze moja szafka się zacina?!
Powoli odwróciłam się w stronę klasy i niepewnie podeszłam do drzwi.
Po krótkim namyśle nacisnęłam na klamkę i z impetem wparowałam do środka.
Ujrzałam grupkę chłopaków siedzących naokoło ławki .
Jeden siedział na parapecie, czterech  po obu stronach stolika , kolejny opierał się o ścianę i jeszcze jeden, kucał przy blacie tyłem do mnie.
 Gdy tylko weszłam, ten ostatni zaczął pośpiesznie pakować coś do kieszeni.
Wszyscy spojrzeli na mnie z przerażeniem. Po chwili jednak odetchnęli z wyraźną ulgą.
-Kurwa, nie strasz-mruknął ten przy ścianie.
-Sorry-podniosłam ręce w pokojowym geście-Em...szafka mi się zacięła- skupiłam wzrok na kieszeni kucającego chłopaka.
Wystawało z niej kilka przezroczystych folijek.
Gdy ten zauważył moje zaciekawienie, wepchnął je głębiej ze znaczącym uśmiechem na twarzy.
-Pomożecie?
Przyjrzałam im się uważniej.
To chłopacy z równoległej klasy, kiedyś ich chyba poznałam.
Stanowili coś na wzór szkolnego gangu jak w amerykańskich filmach.
 Nie chodziło jednak o jakieś bójki czy coś- bynajmniej nigdy nic takiego o nich nie słyszałam.
Byli po prostu rozpoznawani.
Ten...Jiy...Jimin? Tak Jimin, wstał i leniwym krokiem podszedł do mnie z aroganckim uśmiechem.
Wyprzedził mnie niemal zatrzaskując mi drzwi przed nosem.
-Jimin, pedale ale z ciebie gentleman-wrzasnął blondyn.
Przewróciłam oczami i chwyciłam za klamkę.
Zanim jednak zdążyłam ją nacisnąć Jimin otworzył drzwi z drugiej strony i ukłonił się.
Mimowolnie się uśmiechnęłam jednak starałam się to ukryć pod maską obojętności.
Chłopak po chwili zatrzasnął drzwi z wielkim hukiem i skinął głową w mniej określonym kierunku:
-Która to twoja szafka?
-Tamta-wskazałam palcem .
Chłopak zatarł dłonie i podszedł do szafki.
Pociągnął kilka razy za drzwiczki jednak bez większego skutku.
W końcu z irytacją na twarzy walnął w nie pięściami .
Ku naszemu zdziwieniu drzwiczki momentalnie się otworzyły.
-Wow...dzięki-podrapałam się po karku.
-Spoko-uśmiechnął się zawadiacko.
Wyjęłam rzeczy z szafki i ponownie ją zatrzasnęłam.
Oparłam się o nią plecami i skinęłam głową w stronę chłopaka.
-Czy to...narkotyki?-ściszyłam głos.
-Mhm...-uśmiech nie schodził z jego twarzy-Chcesz trochę?
Stanęłam w osłupieniu.
Jeszcze nikt nie proponował mi narkotyków. Kiedyś nawet myślałam żeby ich spróbować, jednak nie wiedziałam nawet skąd je wziąć.
Chłopak kiwnął głową ze zniecierpliwieniem.
Po chwili namysłu jednak pokiwałam przecząco głową.
-Nie, nie tym razem...
-Ok-wzruszył ramionami- Ale jak byś zmieniła zdanie, to daj mi znać-puścił mi oczko i wrócił do kolegów.
Postałam tak jeszcze chwilę w zamyśleniu, po czym wzięłam swoje rzeczy i powędrowałam do domu, decydując że zrezygnuje z moich ambitnych planów i jednak bez celu będę ślęczeć przed komputerem.
***
Nauczycielka szturchnęła mnie w ramię-Nie śpij! Szkoła to nie noclegownia!
-T-tak...-zakryłam usta podczas ziewania-Przepraszam...
-Powiedziałam, że masz iść do biblioteki po słownik.
-Tak jest -przewróciłam oczami wstając z ławki.
Wolnym krokiem wyszłam z klasy i udałam się w stronę biblioteki.
Nagle usłyszałam czyjeś rozmowy.
Odwróciłam się i ujrzałam grupkę chłopaków, tych samych, którzy wtedy siedzieli w klasie.
Śmiali się i najwyraźniej byli czymś podekscytowani .
Szybko schowałam się za rogiem i przyglądałam im się uważnie.
Po kilku chwilach chłopacy zwrócili się w stronę wyjścia. Przeklęłam w myślach i schowałam się w głąb korytarza.
Wstrzymałam oddech kiedy przechodzili obok mnie, na szczęście mnie nie zauważyli.
Właściwie...to dlaczego się chowam?
Przecież ja też chodzę do tej szkoły i tak samo jak oni mogę sobie wyjść z lekcji. Ale z drugiej strony wolałabym uniknąć niepotrzebnych pytań i docinek z ich strony.
 Pomijając fakt, że oni pewnie już dawno zapomnieli o moim istnieniu.
Przez chwilę stałam jeszcze w bezruchu po czym popędziłam w stronę swojej szafki .
Na szczęście tym razem wszechświat dał za wygraną i pozwolił mi otworzyć drzwiczki bez większych problemów.
Nie zastanawiając się chwili dłużej udałam się w stronę wyjścia. Ale chwila...co pomyśli nauczycielka, przecież miałam jej przynieść te durne książki!
Ah... w sumie...coś się wymyśli.
Pewnym krokiem opuściłam budynek szkoły i zaczęłam iść za siódemką chłopaków.
***
Szłam tak za nimi już od jakiś 20 minut, co chwila chowając się za jakąś ścianą czy murem.
Doszłam tak aż na obrzeża miasteczka-w miejsce, w które nigdy się nie zapuszczałam.
Zawsze napawało mnie niepewnością i...lękiem?
 Było tu dużo opuszczonych budynków, resztki jakiś spalonych czy zburzonych domów i ani żywej duszy. Czasem można było tu spotkać tylko nieprzyjemnych typków.
Chłopacy skręcili w jakąś wąską, ciemną i mega śmierdzącą uliczkę.
Odczekałam chwilę i również tam poszłam.
Po kilku minutach  moim oczom ukazała się potężna , rozwalona mosiężna brama, a kilka metrów za nią ogromny budynek.
Wyglądał na stary.
Kilka pomieszczeń było już zawalonych, jednak ogólnie rzecz biorąc- dom stał.
Chłopacy weszli do środka przez dziurę w bramie i już po chwili zniknęli między ścianami budynku.
Jakoś udało mi się przecisnąć przez mosiężne pręty i nie podrzeć mundurku.
Powoli podeszłam do budynku i zbliżyłam się do ściany.
Akurat w tym pokoju,w którym oni byli w jednej ze ścian była ogromna dziura.
Zbliżyłam się, nie odrywając się od szarej ściany i ukradkiem spojrzałam do środka.
Część chłopaków stała, dwóch siedziało na jakiś starych, obdartych fotelach- śmiali się i rozmawiali.
Jednak coś było nie tak: była tu ich tylko szóstka.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ustach.
Ktoś przyciągnął mnie do siebie i skutecznie unieruchomił.
-Nieładnie tak podsłuchiwać- usłyszałam czyjś szept przy uchu.
Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam Jimina.
Uśmiechał się arogancko i mierzył mnie ciekawym wzrokiem.
-J-ja...-spuściłam wzrok.
Niby co miałam powiedzieć?
Chłopak pokiwał głową i szybkim ruchem przyparł mnie do ściany.
-Nie kłam, przecież wiem że nas śledziłaś. Już w szkole cię zobaczyłem-syknął, jednak na jego twarzy nadal widniał uśmiech.
-Jimin, pedale znowu gadasz sam do siebie?-krzyknął ktoś z pokoju.
-Mamy gościa-opowiedział brunet.
Już po chwili podeszli do nas pozostali.
Patrzyli na mnie z podziwem.
-No, no, no...całkiem nieźle-blondyn przygryzł wargę-Rozumiem,że przyszłaś się zabawić.
-N-nie!-wrzasnęłam-Puść mnie!-syknęłam do Jimina.
Ten tylko zaśmiał się i pokręcił przecząco głową.
-Spokojnie, przecież nie zrobimy ci krzywdy-mruknął znudzonym głosem Jung Kook.
-No właśnie, pójdziesz stąd jeśli będziesz chciała.
-To dla czego on mnie trzyma?-kiwnęłam głową na chłopaka.
Ten jednak  zabrał ręce z moich nadgarstków.
Faktycznie, mogłam pójść kiedy tylko chciałam...ale przecie przyszłam tu z własnej woli.
-To co? Idziesz czy zostajesz z  nami?-Jin pochylił się nade mną podnosząc mój podbródek do góry.
Odwróciłam wzrok i zacisnęłam pieści.
-A macie towar?-spytałam cicho.
Usłyszałam litościwy śmiech.
-Już cię lubię mała-wtrącił Namjoon.
-Coś się znajdzie-powiedział Jimin obejmując mnie ramieniem i prowadząc do środka.
***
-Pamiętam swój pierwszy raz-westchnął Jimin-Denerwowałem się jak cholera, ale byłem mega ciekawy-usiadł obok mnie.
-To nie będzie mój pierwszy raz-skłamałam.
W rzeczywistości jestem jednym wielki kłębkiem nerwów, a serce chyba zaraz wyskoczy mi z piersi.
Moim największym życiowym szaleństwem było wypicie jednego piwa na imprezie...
-Skoro tak, to nie będę ci ględził. Wiesz co masz robić- powiedział Suga z przekąsem.
Popatrzyłam na niego, a potem na biały proszek.
Przełknęłam nerwowo ślinę i powoli pochyliłam się nad stołem.
Czułam że jeszcze chwila i zejdę  na zawał.
Zrobiło mi się gorąco i tak jakoś nieswojo.
Poczułam jak ręka Jimina ląduje na moich włosach.
Przestraszyłam się i odruchowo przymknęłam oczy.
Ten jednak tylko przytrzymał je z tyłu, patrząc na mnie nieufnie. Zupełnie jakby wiedział, że kłamałam- Nie mamy całego dnia.
Skarciłam go wrogim wzrokiem, po czym ponownie pochyliłam się nad blatem.
Wciągnęłam w nozdrza małą ilość proszku.
Z trudem powstrzymałam się od kichnięcia .

Po jakimś czasie poczułam przyjemne zawroty głowy i lekkie swędzenie w nosie.
-Co tak mało?-zdziwił się Namjoon..
-Przecież masz wprawę-syknął rozbawiony Jimin.
Zacisnął dłoń na moich włosach i szarpnął mną.
-Chyba nas nie okłamałaś?-pochylił się nadde mną i jeszcze mocniej zacisnął dłoń:
-Zadałem ci pytanie...
-Daj spokój-powiedział Namjooon odpychając chłopaka.
Pogładził moją głowę i zajął miejsce obok mnie.
Zaciągnął się i już po chwili na stole nie było ani grama narkotyku.
Spojrzał na mnie uśmiechnięty-I jak?
-Fajnie-westchnęłam z uśmiechem.

***
Rozejrzałam się nerwowo po gabinecie mojej wychowawczyni.
Obleśne żółte ściany i obrazy kotów nie wyglądały zbyt przyjemnie.
Jak tylko weszłam do szkoły ta wiedźma mnie porwała i przyprowadziła tutaj.
Kazała mi na siebie czekać i zbulwersowana wybiegła na korytarz.
Kiedy tylko wczoraj wróciłam do normalności, próbowałam wymyślić jakąś wymówkę.
Coś tam nawet uznałam za dobre, jednak teraz ta piękna historyjka wyleciała mi z głowy.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
Mój wzrok pokierował się w tamtą stronę.
Ujrzałam swoją wychowawczynię i ... tą siódemkę.
Tak, teraz na pewno zginę.
-Siadajcie-powiedziała stanowczo kobieta zajmując miejsce za swoim biurkiem.
Wzięłam głęboki wdech i rzuciłam im ukradkowe spojrzenie.
Byli totalnie wyluzowani, jak by to była dla nich codzienność.
A ja mało co nie zemdlałam ze zdenerwowania.
-Panowie-nauczycielka poprawiła swoje ciemne okulary-wczoraj znowu uciekliście z lekcji prawda?
Przemilczeli to.
Zupełnie nie brali słów kobiety do siebie.
-To już kolejny raz! Co jest z wami nie tak, chłopcy?!-ciągnęła.
Jimin tylko prychnął .
Został za to skarany zimnym spojrzeniem kobiety.
-A ty młoda damo? Miałaś iść po słownik! Nie powiedziałam, że możesz gdzieś pójść! Gdyby coś ci się stało, ja bym za to odpowiadała.
-A powiedziała pani, do której biblioteki ma iść ?-spytał JungKook ze śmiertelną powagą na twarz.
Po pokoju rozszedł się cichy śmiech.
-Jeon JungKook!-wrzasnęła kobieta-Jeszcze jedno słowo i wylądujecie u dyrektora! A uwierzcie mi, wtedy nie będzie wam tak wesoło!
-B-bo proszę pani...-zaczęłam kręcąc  nerwowo kosmyk włosów w palach .
-Jej ojciec złapał mnie na korytarzu i powiedział, że coś tam...jej babcia-powiedział Jimin przewracając oczami-Tak czy siak kazał jej niezwłocznie wracać do domu.
Nauczycielka spojrzała na nas obojga podejrzliwym wzrokiem-Czy to prawda?
Spuściłam głowę-T-tak proszę pani...moja babcia...ja...em...wolałabym tego tutaj nie mówić-starałam się żeby mój "smutek" wyglądał jak najbardziej realistycznie.
Kobieta zastukała palcami w blat po czym westchnęła za zrezygnowaniem.
-Uwierzę, jeśli dostanę to na piśmie.vJutro masz mi przynieść usprawiedliwienie -w odpowiedzi kiwnęłam głową.
-A wy-zwróciła się do chłopaków-Wam...wymyślę jakąś karę. A teraz marsz na lekcje!
**
Zatrzasnęłam szafkę z głośnym westchnięciem.Ten dzień był beznadziejny.
Najpierw opieprz od wychowawczyni, potem prawie dostałam kilka  jedynek za brak pracy
 domowej, sprawdzian z matematyki poszedł mi koszmarnie, a do tego cały czas głowiłam się skąd ja wezmę to cholerne usprawiedliwienie.
Uśmiechnęłam się jednak gdy pomyślałam jaki był powód tych wszystkich rozterek.
Kilka chwil szczęścia zdecydowanie były warte tych wszystkich problemów.
Dziś chętnie bym to powtórzyła.
Powoli przemierzałam korytarz z nadzieją , że natknę się na nich .
 Zajrzałam nawet do klasy jednak nie było tam żywej duszy.
Westchnęłam za zrezygnowaniem i wolnym krokiem udałam się w stronę wyjścia.
Byłam właśnie obok schowka woźnego gdy poczułam, że ktoś wpycha mnie do środka.
Zanim zdążyłam zorientować co się dzieję siedziałam już w ciasnym i cholernie ciemnym pomieszczeniu słuchając niespokojnego bicia swojego serca i oddechu mojego porywacza.
Nagle zapaliło się małe, blade światło, tuż nad naszymi głowami.
Dawało ono tyle co nic, jednak udało mi się rozpoznać Jimina.
-Nie mogłeś mnie po prostu zawołać?-mruknęłam.
-Tak jest ciekawiej-zbliżył się na tyle, że musiałam oprzeć się o ścianę by zachować minimalną odległość od chłopaka.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza.
Chłopak nie odrywał wzroku ode mnie co było dość peszące.
-Em.....dzięki za wymyślenie tej historyjki z babcią-powiedziałam odwracając wzrok.
-Myślisz, że zrobiłem to bezinteresownie?-zmarszczył czoło po czym zaśmiał się gardłowo:
-Głupia-szepnął przybliżając się do mnie o kilka kroków.
Oparł ręce o ścianę i zbliżył swoją twarz.
-Za dodatkową opłatą mogę ci też załatwić usprawiedliwienie...
-Co chcesz w zamian?-spytałam pewnie.
-Ciebie-szepnął całując moją szyję.
Przeszedł mnie niemiły dreszcz.
-Z tego co wiem, to masz dziewczynę.
Na te słowa podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
-Co z tego?
Otworzyłam usta ze zdziwienia.
-Jak można być takim dupkiem?!-syknęłam próbując go odepchnąć.
Ten jednak złapał mnie za włosy i przyłożył moją głowę do ściany.
-Podoba ci się to czy nie, musisz dać mi jakąś zapłatę.
-Nie jestem dziwką!
-Nie oczekuję nic więcej niż kilka niewinnych pocałunków-zrobił słodką minę po czym wpił się w moje usta.
Stałam w bezruchu .
Nie odwzajemniłam pocałunku ale też nie odepchnęłam chłopaka.
Czekałam tylko aż skończy.
W końcu rozłączył nasze usta i spojrzał na mnie z poirytowaniem.
-Chcesz to możesz odpłacić w inny sposób-syknął.
Złapał mnie za kark i szarpnął tak, że wylądowałam na kolanach .
Spojrzałam na niego z obrzydzeniem i próbowałam wstać, jednak ten jeszcze bardziej zacisnął ręce na moim karku i zmusił bym spojrzała mu w oczy-Nie daję drugiej szansy....
Spuściłam wzrok.
Moje oczy powędrowały w stronę kieszeni chłopaka.
Wystawał z niej maleńki skrawek folijki.
-Masz t...no?-spytałam z nadzieją. Po chwili pożałowałam tego.
Przygryzłam wargę i niepewnie popatrzyłam na twarz chłopaka.
Ten ku mojemu zdziwieniu uśmiechnął się znacząco.
Kucnął na przeciw mnie , wyjął przezroczysty woreczek i zamachał nim  z satysfakcją przed moim nosem.
-Daj jakąś książkę-kiwnął głową w stronę mojej torby.
Bez słowa wyjęłam pierwszy lepszy podręcznik i podałam zniecierpliwionemu chłopakowi.
-Trzymaj to-jęknął zrezygnowany moim niedomysłem.
Jak zahipnotyzowana patrzyłam jak Jimin rozsypuje proszek a potem z satysfakcją wciąga go do nosa.
Złapał się jedną ręką za głowę po czym ruchem głowy wskazał ,że teraz moja kolej.
Tym razem już się nie bałam...przynajmniej nie tak bardzo.
Zawahałam się tuż przed samym zaciągnięciem, jednak bez większego oporu zrobiłam to.
Zadziałało jeszcze szybciej niż ostatnim razem.
Spojrzałam na uradowanego Jimin'a, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Mało obchodził mnie  fakt, że byliśmy w szkole i ktoś mógł nas znaleźć.
-Jimin?
-Tak misiaczku?-posłał mu buziaka.
"Złapałam" go w dłoń i odwzajemniłam gest.
-Te laserowe światła to tu były?-spytałam podnosząc głowę i z zaciekawieniem przyglądając się migającym światełkom.
Chłopak zaśmiał się-To zależy czy przyszłaś tu na haju czy nie.
Uśmiechnęłam się do niego.
W świetle tych laserów wyglądał na prawdę uroczo...
Nagle w pomieszczeniu stało się jasno.
-Ej no, niezłego kopa mają te światełka-Jimin pokręcił głową ze zdumieniem.
-Noooo-zachwyciłam się-Chwila...też to widzisz.
-Japie*dole-usłyszałam głos wkurzonego Namjoona.
Odwróciłam się w jego stronę i momentalnie wstałam.
-Mój potworek!-wrzasnęłam po czym uwiesiłam mu się  na szyi.
-I mój też!-Jimin poszedł w moje ślady.
-Jimin, powaliło cię pedale?!-chłopak zacisnął zęby.
Zaczęłam bawić się jego blond włosami.
-Przecież jak by was przyłapali to byście wlecieli z tej szkoły na zbity pysk!
-O mój Boże!-wrzasnęłam po czym walnęłam chłopaka w głowę z całej siły.
-Co jest ku*wa?-spojrzał na mnie zszokowany i rozmasował głowę.
-Miałeś tam gniazdo pszczół-szepnęłam powstrzymując się od płaczu.
Chłopak jęknął cicho po czym złapał mnie za rękę.
-Chodź, odprowadzę cię do domu.
-Jesteś jej to winien-zamyślił się Jimin-Uratowała ci życie. Pszczoły są bardzo niebezpieczne...
-Oj zamknij się.ledwo zdałeś z biologi i chcesz mi tu pieprzyć o owadach pedale?
Zresztą nieważne.Chodź nie zostawię cię tu samego-pociągnął Jimina za ramię.
-O ,zapomniałbym -zwrócił się do mnie-Masz to usprawiedliwienie na jutro-wcisnął mi karteczkę
 do ręki.
-Tylko schowaj tak żebyś nie zgubiła!
Rozpięłam pierwszy guzik mojej kozuli, a karteczkę schowałam do stanika.
Posłałam blondynowi uwodzicielskie spojrzenie, a ten zagryzł wargę, by po chwili  pokręcić głową i pociągnął nas w stronę wyjścia.
**
Pukałam nerwowo długopisem i szkolną ławkę.
Zostało ostanie kilka minut lekcji.
Ja nawet nie wyjęłam książek, moje myśli bynajmniej nie krążyły wokół budowy atomów.
Od tygodnia nie było ich  w szkole.
Może nie tyle co się o nich martwiłam,ale tęskniłam za nimi...a może za ich towarem?
Tak czy siak,brakowało mi ich...
Wychowawczyni z lekkim nie dowierzaniem przyjęła moje "usprawiedliwienie" i ostrzegła,że ostatni raz idzie mi na rękę.
Udałam ,że jej słowa wywarły na mnie jakieś wrażenie i w następnych dniach starałam się jej po prostu unikać.
Po szkole rozległ się odgłos dzwonka.
Pośpiesznie się spakowałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Panienko-zaczepiła mnie nauczycielka.
Zaklęłam w myślach.
Czego ona jeszcze chce?
-Muszę z tobą porozmawiać-poczekała aż wszyscy uczniowie opuszczą klasę i westchnęła-Posłuchaj,masz może jakiś problem?Ostatnio bardzo opuściłaś się w nauce,na lekcjach jesteś jakaś nieobecna albo z nich uciekasz ,zaczęłaś się zadawać z dziwnym towarzystwem...
-Raz zdarzyło mi się uciec z lekcji...i to dla tego bo musiałam.A kolegów chyba sama mogę obie dobierać-syknęłam zdenerwowana.
Przez ostatnie kilka dni jestem cały czas wkurzona albo otępiała.Potrzebuję czegoś mocnego...
-Oczywiście,ale zaczynam się o ciebie martwić.Wiesz,jeśli będziesz sprawiała problemy to dyrekcja nie będzie miała oporów....tym bardziej,że nie masz czystej karty...-poprawiła ciemne okulary.
-Mogę już iść?-zacisnęłam zęby.
Miałam ochotę dać jej w twarz.
Po co mi to wszystko wypomina?
Żeby uświadomić mi ja bardzo beznadziejna jestem?
-Jeszcze jedno.Panienko...eh...jesteś zagrożona z aż 5 przedmiotów!Nie mam pojęcia jak ty to poprawisz,ale musisz to zrobić bo inaczej nie zdasz!
-Słucham?-popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Koniec roku już tuż tuż,jeśli teraz nie weźmiesz się za poprawianie to będziesz siedziała drugi raz w tej samej klasie.
Ups...faktycznie,może i nie jestem wzorowa uczennicą ,ale nie wiedziałam,że jest tak źle.
Aż 5 przedmiotów...?Przecież ja nie dam rady tego poprawić!
Zacisnęłam pięści i wybiegłam z klasy.
Nie ,nie ma mowy ,że będę siedziała 2 raz w tej samej klasie.
Przecież to jakiś koszmar....ojciec znowu...znowu to zrobi.
Matka też przeze mnie ucierpi....
Na tę myśl do moich oczu napłynęły łzy.
Potarłam siniaki na ramieniu i zacisnęłam zęby.
Nie mogą się dowiedzieć.
A ja...nie chcę tam wrócić.
Do tego chorego domu...
Powstrzymałam łzy i zaczęłam biec.
Jest tylko jedno miejsce,gdzie o tym wszystkim zapomnę...
***
-No proszę ,proszę...-Namjoon ustał naprzeciwko mnie- Kogo tu nam przywiało.
-Myślałem, że przyjdziesz wcześniej-zza pleców chłopaka wyłonił się Jimin-Co misiaczku? Gorszy dzień?
Kiwnęłam tylko głową.
Czuję że gdybym powiedziała cokolwiek to głos od razu by mi się załamał.
-Chodź-brunet pociągnął mnie za ramię do środka.
Znowu to samo pomieszczenie.
I ten znajomy, charakterystyczny zapach...
-Gdzie reszta?-spytałam chicho.
-Nie mam pojęcia, nie jestem ich niańką-mruknął Jimin podchodząc do starej,drewnianej szafki:
-Może dziś coś mocniejszego?-spytał machając czymś w powietrzu.
Gdy lepiej się przyjrzałam, zobaczyłam że to strzykawka .
Przełknęłam nerwowo ślinę .
Panicznie boję się igieł, jednak potrzebuję czegoś na prawdę mocnego.
Wzruszyłam  niepewnie ramionami.
-S-sama nie wiem...
-Nie pękaj, to tylko ukucie. Po tym będziesz miała taki odlot-brunet przybliżył się.
Spojrzałam na srebrną igłę .
Po moim ciele przeszedł dreszcz.
Chłopak popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
Mimo tego,że nie uzyskał odpowiedzi zaczął rozpakowywać strzykawkę po czym poszedł gdzieś ją napełnić.
-Nie ma się czego bać-Namjoon usiadł obok mnie-Jeśli chcesz to potrzymam cię za rękę-uśmiechnął się znacząco.
Popatrzyłam na niego zdumiona.
Byłam tam przerażona, że nawet go nie słuchałam.
Po chwili wrócił Jimin z napełnioną strzykawką w rękach.
-Gotowa?-spytał kucając naprzeciw mnie.
-Chyba-spuściłam wzrok.
Chłopak wyciągnął moją rękę i pogładził ją.
Zbliżył igłę do mojej skóry.
Gdy tylko poczułam, że ta dotyka do mojej ręki od razu ją cofnęłam.
Wstałam i zrobiłam kilka kroków do tyłu.
-Ku*wa-zaklął cicho Jimin.
-Daj spokój mała-westchnął blondyn-To przecież nic strasznego.
Pokiwałam przecząco głową opierając się plecami o ścianę.
-Nikt cię do niczego nie będzie zmuszał-powiedział już spokojniej Jimin.
Podszedł do mnie i czule pogładził po dłoni.
Podniosłam głowę, a nasze oczy się spotkały.
Chłopak uniósł kąciki ust w słodkim uśmiechu po czym pochylił się nade mną.
Delikatnie musnął moje usta, po czym pocałował namiętnie.
Przymknęłam oczy i oddałam jego pocałunek.
Czemu jestem taka głupia?
Dobrze wiem,że on się mną tylko bawi a jednak zakochuję się nim...
Nagle poczułam ukłucie po wewnętrznej stronie przedramienia.
Syknęłam z bólu po czym spróbowałam cofnąć rękę.
Jimin jednak trzymał ją zbyt mocno.
Patrzył na igłę zatopioną w moją skórę z niewyobrażalną satysfakcją.
Ból powoli ustępował ,a na jego miejscu zagościło przyjemne mrowienie całego ciała.
Mój oddech był już spokojniejszy a wszystko  dookoła zawirowało.
Nawet nie zauważyłam kiedy Jimin wyjął igłę z mojego przedramienia.
Popatrzyłam na niego z zachwytem po czym wtuliłam się w ramiona chłopaka.
-Dziękuję-wyszeptałam-Tego mi było trzeba.
Chłopak obdarował mnie triumfalnym uśmiechem po czym ponownie przywarł do moich ust.
***
Narkotyki już powoli przestały działać.
Szara rzeczywistość wróciła...
-I co,było się czego bać?-spytał Jimin otwierając paczkę chipsów .
-Tak-mruknęłam-Ale....było warto-na mojej twarz zagościł uśmiech.
-Aigoo....późno już-RapMonster podrapał się po karku-Może cię odprowadzić.
Spojrzałam na niego z żalem.
No tak...tak chwila musiała w końcu nadejść....moje kilka minut szczęścia już się skończyły.
Na samą myśl o widoku pijanego ojca i przerażonej matki zachciało mi się płakać i krzyczeć.
To było totalne piekło,a ja tam jeszcze robiłam więcej problemów...nie-To ja byłam problemem.
-Coś nie tak?-spytał blondyn.
-Nie chcę wracać do domu-wyszeptałam ukradkiem ocierając łzę.
Chłopacy spojrzeli po sobie po czym dali sobie porozumiewawcze spojrzenia.
-Jeśli chcesz-zaczął przeciągle Jimin-To możesz tu z nami zostać.I tak tu nocujemy...
-Mówisz poważnie?-chłopak w odpowiedzi kiwnął głową-W takim razie zostanę.
***
-Jesteście pewni,że to nam się nie zawali na głowy?-spytałam pokazując na sufit budynku.
Byłam już gotowa do spania.
Wraz z chłopakami rozłożyliśmy śpiwory w "głównym" pokoju i przygotowywaliśmy się do zaśnięcia.
-Spoko,nie raz tu nocowaliśmy i jeszcze nic się nie stało -powiedział Jimin rzucając mi litościwe spojrzenie.
Faktycznie mieli tu wszystko co potrzeba-śpiwory,poduszki....nawet przenośną lodówkę!
Trochę się bałam .
Nie lubię miejsc takich ja to,ale wolę spać tu niż w moim "domu".
-Wyłączyłaś telefon?-spytał brunet wskazując brodą na urządzenie leżące pod poduszką.
-Nie,po co?
-Debilko,wyłącz to w tej chwili!-chłopak szybko wyciągnął moją komórkę i wyjął z niej baterię.
-A-ale...
-Myślisz,że rodzice nie będą cie szukali?Policja przecież mogłaby namierzyć twój telefon czy coś...lepiej być ostrożnym -wyjaśnił mi RapMon.
-Oh...ok.Nie pomyślałam.
-Nieważne.To co....może jeszcze coś przed snem?
Popatrzyłam na bruneta z podziwem.
-Nie przeginamy z tym towarem...?
-Głupia-parsknął.
Nie zważając na moje pytania wyjął trochę towaru i rozsypał go  na stoliczku.
Chłopcy niemal od razu wciągnęli po jednej działce.
-Twoja kolej-machnął ręką Jimin.
-J-ja chyba nie chcę.
-Nie pieprz i chodź tu-wrzasnął.
Przeszły mnie ciarki .
Jimin czasem potrafił być mega przerażający.
-Daj spokój-próbował go uspokoić RapMonster.
-No ku*wa,mam ją prosić żeby się naćpała?!-wkurzony podszedł do mnie i szarpnął za rękę.
Wylądowałam na kolanach .
Poczułam straszne pieczenie na skórze nóg.
Drewniana podłoga była stara i pozdzierana.
Moje kolana na pewno były już przetarte.
-Jimin ,ku*wa opanuj  się!
-Chyba nie przyszła tu na pogaduszki co?Przyszła tu żeby się porządnie naćpać.Chciała to ma!Chodź tu suko-syknął .
Posłusznie wstałam i podeszłam do chłopaka.
Ten popchnął mnie tak,że ponownie upadłam na kolana,tym razem przed stolikiem.
Chłopak złapał moje włosy i szarpnął tak ,by moja twarz znajdowała się tuż przed blatem.
-Na co czekasz?-zacisnął zęby-No dawaj,wciągaj...
-Dosyć-powiedział RapMonster  odpychając chłopaka ode mnie
-Daj jej spokój!O co ci właściwie chodzi?!
Brunet tylko popatrzył na niego lekceważąco po czym ukucnął na przeciw mnie.
Podniósł ręce ,a ja odruchowo cofnęłam twarz.
Chłopak jednak ujął moje policzki i pocałował w czoło
-Przepraszam-powiedział cicho po czym przyciągnął mnie do siebie.
Widziałam jak spojrzał na RapMonster'a triumfalnym wzrokiem po czym zaśmiał się cicho.
Jimin właśnie pokazał jaką władzę ma nade mną...
Usłyszałam tylko parsknięcie blondyna i  jego kroki.
Wtuliłam się w jego ramiona i wybuchnęłam głośnym płaczem.
Czemu mu pozwalałam na takie traktowanie?
Chyba dla tego,że....że go kocham.
Albo się go boję.
Sama nie wiem....to zupełnie jak moja matka.
***
Spędziłam tu jedną noc....
Potem kolejną.
I jeszcze kolejną.
Byłam tu od ponad dwóch tygodni.
Nie chodziłam do szkoły,do domu tym bardziej.
Cały czas spędzałam z chłopakami w tej melinie.
Moja skóra przybrała niezdrowego koloru a ręce były pokute i zsiniałe.
Nie ma co się oszukiwać-stoczyłam się przez niecałe trzy tygodnie.
Nie wiedziałam co dzieje się na zewnątrz.
Uzależniłam się i byłam tego w pełni świadoma.
Nie obchodzili mnie rodzice,ani to co będzie jutro.
Moje myśli nieustannie krążyły wokół białego,magicznego proszku,który stał się dla mnie codzienną rutyną.

-Hej,masz towar?-spytałam Sugę ,który właśnie wszedł do pokoju.
Ten ominął mnie bez słowa i zawołał chłopaków.
-Hej ,zadałam ci pytanie!Nie ćpałam nic od dwóch dni!Dłużej nie wytrzymam....
-Zamknij się!-syknął po czym zwrócił się do chłopaków-Słuchajcie ,jest źle...-wszyscy popatrzyli na niego z przerażeniem-Diler zażądał kasy na pojutrze...
-CO?!
-Ku*wa...
-Na pojutrze?!
-Ta...
-Japie*dole-RapMonster złapał się za głowę.
Przysłuchiwałam się ich rozmowie w milczeniu.
No tak...przecież musieli jakoś płacić za towar...ale tego nie robili.
A teraz mają ogromny dług do spłacenia...
-Ile!?!!?-wrzasnął Jimin.
Suga powtórzył kwotę jaką są winni dilerowi.
-Jezu,ile to zer?
-Ku*wa to nie śmieszne...trzeba wytrzasnąć kasę i to już!
-Dobra,to ja lecę odebrać dług od pewnych kolesi.
-Idę z tobą.
-Ja też chyba mam coś w zanadrzu.

Jak się okazało każdy miał jakieś ukryte pieniądze czy kogoś kto kiedyś się u niego zapożyczył.
Koniec końców chłopcy po rozchodzili się nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi, a ja zostałam tu sama.
Przez kilka godzin próbowałam zrobić coś pożytecznego,albo chociaż zająć czymś myli,żeby nie myśleć o narkotykach.
Jednak moje wysiłki poszły na marne.
Nie mogłam się powstrzymać,musiałam coś wziąć!
Zaczęłam desperacko przeglądać każdy kąt w domu.
Przeszukałam dosłownie wszędzie,jednak nic nie znalazłam.
Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę jaka głupia jestem i,że nie spojrzałam w najbardziej oczywistym miejscu-starej komodzie w głównym pokoju.
Powoli uchyliłam spróchniałe drzwiczki i wstrzymałam oddech....jest!Jest jedna folijka!
Szybko wyjęłam ją z szafki i wolnym krokiem poszłam w stronę stolika.
Otworzyłam przezroczysty woreczek i powąchałam proszek z zadowoleniem.
Nagle potknęłam się o jedną z wystających desek w podłodze.
Przewróciłam się a wraz ze mną na podłogę wysypały się narkotyki.
W tym samym momencie do pomieszczenia weszli chłopacy.
Zaczęłam pośpiesznie zgarniać proszek,jednak bez większego skutku.
Przez tę ogromną dziurę w ścianie  prawie cały proszek zwiało...
Westchnęłam i popatrzyłam niepewnie w stronę chłopaków....byli wściekli.
Suga zacisnął pięści ,a RapMonster tylko pokręcił głową i odwrócił wzrok.
-Nie wierzę-wysyczał Jimin i podszedł do mnie.
Złapał mnie za rękę i ścisnął palcami moje policzki-Czy ty wiesz ile to kosztuje...wiesz ku*wa,czy nie?!
Odwróciłam wzrok.
Myśl o tym,że mój magiczny proszek odleciał razem z tym cholernym wiatrem nie dawała mi spokoju.
Zaraz oszaleję,muszę coś wziąć...
-Dobre się skończyło-syknął chłopak, zmuszając mnie bym spojrzała mu w oczy-Dawaj kasę za towar.
-C-co?
Chłopak zaśmiał się jednak na jego twarz nie było ani grama radości.
-No co,myślisz,że to co ci dawaliśmy to było darmowe?Za twoją działkę zapłaciłem ja,więc teraz oddaj mi kasę!-wrzasnął ,a ja skuliłam się ze strachu.
Moje oczy momentalnie napełniły się łzami a ciało zaczęło drżeć.
Nie wiem czy ze strachu,czy z powodu braku narkotyków .
-Dobrze wiesz,że nie mam kasy-spuściłam głowę.
Chłopak mocniej zacisnął palce ,jednak po chwili odsunął się o krok.
-To nie mój problem.
-Jimin!Przestań....cały czas o to ci chodziło ,tak?-krzyczałam ,próbując opanować łzy.
Chłopak odwrócił się w moją stronę i rzucił mi gniewne spojrzenie.
-Jimin....proszę...-podeszłam do niego na kolanach i złapałam go za rękę-Proszę...oddam ci tę kasę...oddam wszytko...ale teraz jej nie mam....potrzebuję towaru Jimin,dłużej nie wytrzymam....-błagałam go.
Ten jednak pozostał niewzruszony.
Kucnął na przeciw mnie.
-Posłuchaj,zapłacisz to dostaniesz towar.Kasa ma być do 12 w nocy.
-Jimin...nie mam pieniędzy!Nie mam nawet skąd jej wziąć!Proszę cię....daj mi chociaż trochę ...-wyszeptałam próbując wyjąć przezroczysty woreczek z jego kieszeni.
Chłopak jednak złapał mnie za nadgarstki i pokiwał przecząco głową.
-Mogę pójść ci na rękę-na jego twarzy pojawił się bezczelny
uśmiech-Odpłacisz w inny sposób.
-N-nie...proszę cię,nie rób mi tego...
-Masz pieniądze?-spytał unosząc brew.
-Nie...ale...
-No właśnie-spojrzał na zegarek-Została ci niecała godzina.
Nie ma na co czekać-powiedział podnosząc mnie z ziemi i ciągnąc mnie za rękę w stronę drugiego pomieszczenia.
Próbowałam się wyrywać,krzyczałam ,ale to nic nie dało.
Mój wzrok pokierował się w stronę chłopaków,którzy przyglądali się tej całej sytuacji.
Rzuciłam błagalne spojrzenie w stronę RapMonster'a.
Ten jednak odwrócił wzrok.
To koniec.
Nie mam wyjścia.
***
-Ubieraj się-Jimin rzucił mi moje ubrania.Owinęłam się szczelniej kocem i usiadłam na łóżku.
Gdy chłopak podszedł do mnie bliżej ,odwróciłam głowę.
-Posłuchaj mała...-usiadł obok mnie ,przyciągając do swojego ciała-Musiałem jakoś odebrać zapłatę.W przeciwnym wypadku to by było nie fer w stosunku do pozostałych,którzy sami płacą...
-Rozumiem-powiedziałam łamiącym mnie głosem.
Szczerze to było mi wszystko jedno.
Nie byłam na niego zła.
Nie miałam siły.
To co się przed chwilą stało...było mi zupełnie obojętne.
Boże...co to miejsce ze mną zrobiło...dlaczego na to wszystko pozwoliłam?
Dlaczego aż tak bardzo się stoczyłam...?
To męczące...nieustanne myślenie o tym jak bardzo chciałabym wciągnąć biały proszek w nozdrza.
Jimin westchnął po czym objął mnie jeszcze mocniej.
Przypatrywałam się jego zsiniałym ,pokutm ramionom-Kocham cię.
Nawet te słowa były mi obojętne.
To wszystko ....to wszystko było bez sensu.
Jeśli zostanę tu jeszcze trochę,to...
Chłopak uniósł mój podbródek i wpił się w moje usta.
Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.
Chcę stąd uciec.
Nie mogę tu dłużej zostać.
Muszę uwolnić się od tego koszmarnego nałogu...
***
Minął kolejny tydzień.
Kolejny bezcelowy tydzień w tej melinie.
Pierwszy tydzień ,w którym nie zażywałam narkotyków.
Czułam się coraz gorzej,ale byłam szczęśliwa,że nie uległam pokusie.
Z drugiej strony jednak wiedziałam,że jeśli wstrzyknęła bym sobie chociaż odrobinę towaru,to poczułabym się lepiej.
Cały czas byłam nieobecna,otępiała...nie miałam na nic siły ani ochoty.
Całymi dniami zastanawiałam się ,co ja jeszcze robię w tej umieralni.
Mogłam uciec ,jednak nie chciałam....nie umiałam.
Nie chciałam ich tu tak zostawić,w końcu oni też w tym siedzą.
Siedzieliśmy wraz z chłopakami na obdartej kanapie .
Każdy z nich miał w dłoni puszkę piwa...bynajmniej nie pierwszą tego dnia.Od kilku dni nie mieliśmy towaru ,więc chłopacy zamienili narkotyki na alkohol. RapMonster i Jimin byli już mocno wstawieni.
 Nagle  do pokoju wparował uradowany Suga.
-Dobre wieści-powiedział sięgając do kieszeni-Mamy towar-zamachał w powietrzu 3 folijkami-Tym razem trochę nietypowo bo to tam jakieś leki na depresję czy h*j wie co....tak czy siak,tańsze ,ale równie mocne-poruszał zabawnie brwiami.
Chłopcy od razu się poderwali i podlecieli do Sugi.
Ja siedziałam dalej na kanapie przyglądając się całemu zdarzeniu.
To cholerstwo znowu wróciło...miałam taką ogromną ochotę podejść do nich i też trochę wciągnąć...
Uparcie jednak siedziałam na kanapie patrząc jak chłopacy wciągają swoje działki.
RapMonster nagle odwrócił się na pięcie i usiadł obok mnie-Nie chcesz?-kiwnął głową w stronę stolika.
-Nie...a ty?Czemu nie ustawiłeś się w kolejce?
-Piłem.Chcę jeszcze trochę pożyć.
-Słucham?-spojrzałam na niego zdziwiona.
-Nie łączy się leków z alkoholem-wzruszył ramionami-Moi rodzice są aptekarzami,wiem takie rzecz...
Pokiwałam głową z uznaniem.
To dla tego jest tu tak dużo strzykawek ...
Chłopak może gadał mądrze,co nie zmienia faktu ,że był na maksa pijany.
Potwierdził to fakt,że RapMonster zbliżył się i pocałował  mnie namiętnie.
Czułam od niego silną woń alkoholu...Nagle odsunęłam się od niego.
-Chwila,w takim razie...JIMIN!-wrzasnęłam .
Podbiegając do stolika.
Chłopak zdążył już wciągnąć swoją działkę.
Podrapał się po nosie z uśmiechem po czym spojrzał na mnie zdziwiony.
-Coś nie tak?
-DEBILU-złapałam się za głowę-Coś ty narobił....
-Ej no-podszedł do mnie blondyn i przytulił od tyłu-Nie skończyliśmy...-mruknął przybliżając twarz do mojej.
-Hej ,gnoju-Jimin popchnął go zataczając się-ODPIE*DOL SIĘ OD MOJEJ DZIEWCZYNY!-nieudolnie próbował uderzyć RapMonster'a.
Ten szybko odwinął się i uderzył go z pięści w twarz.
-Przestańcie-próbowałam ich rozdzielić,jednak na marne.
Blondyn usiadł na chłopak okrakiem i zaczął okładać do pięściami.Był wściekły...
Chłopcy zainterweniowali.
Próbowali go odciągnąć od bruneta,jednak ten cały czas szarpał się i wyrywał.
-Daj spokój!-Suga pociągnął RapMonster'a w druga stronę.
-Stary opanuj się!
-Zabijesz go!-wrzasnęłam i opadłam na kolana chowając twarz w dłoniach.
Nagle wszyscy spojrzeli w moją stronę.
Suga poluźnił uścisk a blondyn upadł na podłogę.
Szybko podeszłam do Jimina.
Był nieprzytomny,a stróżki krwi spływały po jego twarzy.
-Jimin...-wyszeptałam pozwalając by łzy spłynęły po moich policzkach.
-J-ja...-zaczął cicho RapMonster-Nie chciałem...
-Zadzwońcie po karetkę!
-Poj*bało cię?!Przecież to wszystko się wyda!
-Trafimy do pierdla...
Spojrzałam na nich z nie dowierzaniem.
-Na prawdę?Narkotyki są dla was ważniejsze niż przyjaciel?
-N-nie,no ale....
-Nie ma żadnego "ale".Chcecie to stąd uciekajcie.Cała wina spadnie na mnie,ale przynajmniej Jimin będzie żył!-wrzasnęłam a mój głos się załamał.
Przez chwilę panowała cisza.
Chłopcy walczyli z własnymi myślami.
Po chwili Suga zacisnął pięści.
-Nie zostawimy go tak.Jung Kook,dzwoń po pogotowie...
-Ale..
-Powiedziałem dzwoń!
Jung Kook kiwnął głową i zniknął za drzwiami .
Reszta chłopaków przenieśli Jimina na kanapę.
-Spróbujcie zatamować krwotok-powiedziałam gładząc nieprzytomnego chłopaka po posklejanych krwią włosach.
Modliłam się w duchu,żeby przeżył.
Do czego to nas doprowadziło....zabijaliśmy się z dnia na dzień z uśmiechem na twarzach....to jakiś koszmar.
Chcę się z niego obudzić...
-Ja nie chciałem go zabić....-wyszeptał RapMonster.
Podeszłam do chłopaka  i objęłam go.
W momencie przetrzeźwiał...
-Wiem,spokojnie wszystko będzie dobrze-sama starałam się uwierzyć w to kłamstwo.
-Posłuchaj-położyłam dłonie na jego ramionach.Mam dla ciebie bardzo ważne zadanie...-blondyn kiwnął głową-Znajdź cały towar jaki jest w tym domu.Wszystko:proszek,tabletki,płyn...weź to wszystko i spal.Zniszcz to,zanim to zniszczy nas.
W oczach chłopaka pojawiły się łzy.
Zacisnął wargi i przytulił się do mnie.
-Nie chciałem mu zrobić krzywdy...przepraszam....przepraszam,że wciągnęliśmy cię w to wszystko...-poczułam jak jego łzy lądują na moich ramionach.
-To nie wasza wina,sama się na to zgodziłam....-poklepałam go po plecach-Idź już.
Chłopak kiwnął głową i popatrzył mi w oczy.
-Dziękuję,że walczysz o na wszystkich-musnął moje wargi i szybko wybiegł z pokoju.
Zacisnęłam dłonie na włosach ,powtarzając w myślach,że wszystko będzie dobrze.
Podeszłam do chłopaków i kucnęłam przy Jimin'ie.
Złapałam jego zimną dłoń i pogładziłam ją.
-Karetka zaraz będzie-powiedział Jung Kook wchodząc do pokoju.
-I co teraz ?-spytał Suga łamiącym się głosem.
Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco.
-Nie wiem-opowiedziałam po chwili.
-Na razie najważniejsze jest żeby Jimin przeżył-powiedział Jin uśmiechając się smutno.

***
Usłyszałem jakiś pikający dźwięk.
Był taki irytujący....chciałem wstać i je wyłączyć jednak nie miałem nawet siły żeby otworzyć oczy.
Leżałem więc tak w bezruchu oddychając nierównomiernie.
Usłyszałem kroki rozchodzące się po pomieszczeniu.
Ktoś jest w środku...
Powoli podniosłem powieki .
Oślepiła mnie wszech obecna biel.
Zmrużyłem oczy,by przyzwyczaić się do jasności.
Po krótkiej chwili mogłem już swobodnie otworzyć oczy.
Rozejrzałem się dookoła .
Przy oknie stał....RapMonster.
Był odwrócony do mnie tyłem i przyglądał się czemuś z uwagą.
Chciałem go zawołać,jednak zaschnięte usta nie chciały wydobyć z siebie ani jednego dźwięku.
Odchrząknąłem cicho
.Chłopak odwrócił się ,a na jego twarz pojawił się wyraz ulgi i radości.
-Jimin,pedale-podszedł do mnie i uśmiechnął się-Ale mnie wystraszyłeś...już myślałem,że nigdy się nie obudzisz...
Zmierzyłem go wzrokiem.Wyglądał inaczej niż zwykle...jego oczy nie były zaczerwienione ani podkrążone,skóra przybrała bardziej zdrowego wyglądu a tak jakoś ogólnie był ogarnięty...
-Długo spałem?-szepnąłem ,co kosztowało mnie dużo energii.
-Ponad tydzień...słuchaj,przepraszam cię za tamto...
-Nie ma o czym gadać.Zapomnijmy-uniosłem kąciki ust w uśmiechu.
Na twarzy blondyna pojawił się uśmiech wdzięczności.
-A co  z (t.i)?
-W porządku.Siedziała z tobą cały ten czas,teraz poszła na badania...
-Badania?
-Jest na odwyku....jak my wszyscy.A wiesz...takie nagłe odstawienie narkotyków nie jest zbyt dobre dla organizmu...
-A moi rodzice?
-Byli tu jak tylko dowiedzieli się o całym zdarzeniu.Byli strasznie zmartwieni....Długo by opowiadać.Tak czy siak,wszystko jest już w porządku.
-W końcu...-nagle poczułem straszny ucisk w żołądku .
Skuliłem się i jęknąłem z bólu.
-Wszystko ok?-blondyn poderwał się z miejsca.
-T-tak...już dobrze...
Niespodziewane drzwi do pokoju się otworzyły.
Do pomieszczenia weszła (t.i).
-Jimin-wyszeptała po czym podbiegła do mnie-Na reszcie się obudziłeś-po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
-To ja zostawię was samych-uśmiechnął się RapMon ,po czym poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z pokoju.
-Bałam się o ciebie ,debilu...jak można być aż tak głupim?-zaśmiała się.
-Bywa-wzruszyłem ramionami-Jak cię czujesz?
-To chyba ja powinnam cię o to spytać.Ja...czuję się lepiej ...tak ,z pewnością lepiej-uśmiechnęła się czule i pogładziła mnie po głowie-A ty?
-Sam nie wiem.Tak jakoś dziwnie...
Nastała niezręczna chwila ciszy.
Chciałem ją wypytać o tak dużo rzecz,jednak żadne sensowne słowa nie przychodziły mi do głowy-.
Czy...no ,ten...jakiś problem z policją czy coś...?
-Wszystko już jest wyjaśnione.Potraktowali nas bardzo łagodnie...-odwróciła wzrok-Dostaliśmy tylko prace społeczne i zostaniemy przeniesieni do specjalnej szkoły...
-Szkoły?A nie poprawczaka?
-O dziwno nie-złapał mnie za rękę-Boże,tak się o ciebie bałam.
Łzy ponownie spłynęły po jej twarzy.
Otarłem je obdarowując dziewczynę uśmiechem.
-Spokojnie,jestem tu z tobą.Do czego ty mnie zmuszasz...gadam jak w tych dennych romantycznych filmach-zaśmiałem się.
(t.i) posłała mi obrażone spojrzenie,jednak po chwili również się zaśmiała.
-Wiesz...RapMonster,też się o ciebie martwił...chyba nawet bardziej ode mnie....o ile to w ogóle możliwe.Męczyły go straszne wyrzuty sumienia i jeśli nie masz nic przeciwko,to może byś z nim...
-Już wszystko załatwione.
-Cieszę się-jej powieki delikatnie opadły-Jimin,ja...ja mam pytanie.Bo jak wtedy mówiłeś,że....
-Tak-odparłem krótko-Kocham cię.
Dziewczyna spojrzała na mnie oczyma pełnymi nadziei .
Na jej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.
Delikatnie pociągnąłem ją do siebie.
Ta pochyliła się nade mną i spojrzała mi w oczy.
-Przepraszam,że wciągnąłem cię w to bagno-zacząłem cicho-I przepraszam,że tak cię traktowałem.To świństwo zrobiło ze mnie potwora...
-To nie twoja wina-pogładziła mnie po policzku-Nie tylko ciebie...
-Może zaczniemy od nowa?
-Jeśli chcesz-uśmiechnęła się-Więc...Sorry ...Em..szafka mi się zacięła.

UWAGA UWAGA SUCHOR TIME XD
-Cieszę się-jej powieki delikatnie opadły-Jimin,ja...ja mam pytanie.Bo jak wtedy mówiłeś,że....
-Tak (t.i),musisz zapłacić.
KA BUM TSS XD
by Ku Mi xd

13 komentarzy:

  1. Aigoo...
    Uwielbiam twojego bloga.
    Masz wielki talent i orginalne pomysły.
    Wogóle mój to mój ulubiony blog z imaginami :*
    Czekam na następny i życze weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacie ! ^_^ Po prostu boski , uwielbiam twojego bloga , ten scenariusz mnie tak wciągnął że teraz cały czas o nim myślę super on jest , tak jak ten z Lulu <3 mam nadzieje i jestem tego pena że wszystkie twoje scenariusze będą takie ! Dużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh uwielbiam ten scenariusz i czekam na następne :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie dużo błędów ortograficznych ale opowiadanie super:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochałam się po raz kolejny w Jiminie *-* Opowiadanie super ^^
    Weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam ten scenariusz już po raz 4 bo tak mi sie spodobał ^^ boski jest <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile ja już razy go przeczytałam w swoim życiu ^^
    Jejciu, ale ono jest super i te brutalne sceny ze strony Jiminka ... Normalnie supii supiii !!!! Ja takze coraz bardziej sie w nim zakochałam XD (Nie no bardziej się już nie da) XD
    Az brak mi słów normalnie ... Mogłabym paplać o tym opowiadaniu całe swoje życie! Lepszego opowiadania chyba nie czytałam ... Jejciuuu awww ... Ale jaram się tym noo, dlaczego to jest takie super super?!? Jesteś wielka za ten pomysł!!

    Na początku nie spodziewałam się takiego obrotu spraw z tą zapłatą ... Wgl myślałam, że główna bohaterka tam nie zostanie, a ich oleje i wróci ^^ Kurcze noo ....
    Piękne jest jeszcze raz Ci mówie, bosko bosko. Omo. Omo ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Ile ja już razy go przeczytałam w swoim życiu ^^
    Jejciu, ale ono jest super i te brutalne sceny ze strony Jiminka ... Normalnie supii supiii !!!! Ja takze coraz bardziej sie w nim zakochałam XD (Nie no bardziej się już nie da) XD
    Az brak mi słów normalnie ... Mogłabym paplać o tym opowiadaniu całe swoje życie! Lepszego opowiadania chyba nie czytałam ... Jejciuuu awww ... Ale jaram się tym noo, dlaczego to jest takie super super?!? Jesteś wielka za ten pomysł!!

    Na początku nie spodziewałam się takiego obrotu spraw z tą zapłatą ... Wgl myślałam, że główna bohaterka tam nie zostanie, a ich oleje i wróci ^^ Kurcze noo ....
    Piękne jest jeszcze raz Ci mówie, bosko bosko. Omo. Omo ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  9. To najlepszy imagin, jaki dotychczas przeczytałam (a było tego sporo...) ! Wszystko ma sens i można się naprawdę wczuć w całą sytuację :) Jesteś w tym naprawdę dobra ;) Czekam na jakiś imagin z V albo Jungkookiem ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku jakie to piękne 😍😍😭❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Super piszesz ♥ Masz do tego talent ;* Napisz coś jeszcze z Jiminem *^* Będę wdzięczna ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. mam pytanie
    ile czasu to pisalaś ? XD

    OdpowiedzUsuń