piątek, 29 sierpnia 2014

You Are Loved 2

It's ok to be upset...


Siedziałam przed budynkiem szkoły, słuchając muzyki na słuchawkach.
W weekend to miejsce sprawia zupełnie inne wrażenie niż w tygodniu, gdy przewija się tu niezliczona ilość nastolatków.
Teraz jest tu tak cicho i spokojnie...
Przymknęłam oczy. Wiatr delikatnie otulił moją twarz, a promienie słońca ogrzewały całe moje ciało.
Było mi tak błogo i przyjemnie...
Jednak to nic w porównaniu z wczorajszym wieczorem.
Mogłabym tak moknąć całą wieczność, gdyby tylko Kris był przy mnie.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam Tao.
-Przestraszyłeś mnie!-wyjęłam słuchawki z uszu.
-Trzeba było nie odcinać się od świata-wzruszył ramionami i usiadł na ziemi obok mnie.
Spojrzał w górę i zmrużył oczy- Nieźle wczoraj lało, co?
-Taa...-odwróciłam wzrok.
-Jak tam wasza rocznica?-spytał opierając się jedną ręką o podłoże.
Odwrócił się w moją stronę i spojrzał wyczekująco .
-Dobrze-uśmiechnęłam się.
Chłopak uniósł brew.
-I mam ci uwierzyć? Tym nawet Xiumina byś tym nie przekonała-mruknął.
-Daj spokój Xiuminowi!-zaśmiałam się-A co do rocznicy...no było bardzo fajnie....
-Ale?
Moje powieki opadły lekko w dół-Ale nie tego oczekiwałam. Najpierw dał mi tę bransoletkę.
Wyciągnęłam rękę pokazując chłopakowi srebro-A potem poszliśmy do kina...
Widziałam, że Tao chce coś powiedzieć, jednak uparcie milczał.
Pewnie nie chciał mi robić przykrości i obgadywać Krisa, ale wyraźnie to co mówiłam mu się nie spodobało.
-No wiesz,do kina chodzimy co jakieś dwa tygodnie-podrapałam się nerwowo po karku-Chciałam, żeby to był wyjątkowy dzień. Później zaprosiłam go do siebie, ale odmówił. Ja...no wiesz...
-Rozumiem-kiwnął głową-Chciałaś iść o krok dalej.
-N-nie, nie do końca o to mi chodzi. Po prostu każda nasza randka wygląda prawie tak samo. Ja...boję się, że on jest tym znudzony, albo że myśli, że mi nie zależy. Chciałam mu pokazać ile dla mnie znaczy, i że na prawdę bardzo go kocham.
Chłopak tylko popatrzył na mnie litościwie z zaciśniętymi wargami.
Nie musiał nic mówić, żebym wiedziała, że mnie rozumie.
-Mam z nim o tym pogadać?-spytał w końcu.
-Nie, nie chcę tego tak załatwiać. Dam radę. Dzięki Tao-uśmiechnęłam się .
-No widzę, że chcesz się przytulić-chłopak wyciągnął ramiona w moją stronę-Zbyt dobrze cię znam.
Zaśmiałam się i przytuliłam do niego.
Faktycznie, zbyt dobrze mnie zna...
Poczułam silny zapach jego perfum.
Intensywny, świeży zapach...zupełna odwrotność korzennych i subtelnych perfum Krisa.
Czasem zastanawiam się, jakim cudem oni tak dobrze się dogadują.
Są zupełnymi przeciwieństwami, a mimo wszystko rzadko kiedy się kłócą.
-Hej, hej co to za przytulanki-krzyknął z daleka Chen.
Uśmiechnęłam się do Tao i spojrzałam w stronę chłopaka.
Obok niego stał jeszcze Luhan.
-A co, zazdrośni ?
-Troszeczkę-zaśmiał się Chen i razem z Luhanem podbiegli do nas.
-Nie ma jeszcze Krisa i Xiumina?-spytał Luahn nerwowo patrząc na zegarek-Za niecałe trzy godziny mamy występ, musimy jeszcze zrobić próbę, a oni akurat dziś muszą się spóźnić-rozmasował ręką czoło.
-Spokojnie Lu, bo ci żyłka pęknie-mruknął Tao znudzonym głosem.
Poczekaliśmy jeszcze chwilę .
Xiumin i Kris przyszli (a raczej przybiegli ) niemal w tym samym czasie.
Nie czekając chwili  dłużej poszliśmy do naszej sali prób.
Ochroniarz jak zwykle bez problemu nas wpuścił i dał klucz do piwnicy.
Chłopacy poszli przodem a ja i Kris trzymaliśmy się z tyłu.
-Nie przeziębiłaś się wczoraj ?-spytał chłopak ukradkiem łapiąc mnie za rękę.
-Raczej nie-zaśmiałam się-A ty?
-O mnie się nie martw-posłał mi litościwy uśmiech.
-Jesteś moich chłopakiem, nie mogę się nie martwić.
Reszta zespołu zniknęła za drzwiami sali prób, a ja wraz z chłopakiem nadal stałam na korytarzu.
-Powiesz mi, dlaczego wczoraj poszedłeś do domu?
-Sophie, mówiłem ci, że to jeszcze nie ten czas...-zaczął cicho pochylając się nade mną.
-Ty na prawdę myślisz, że chodzi mi tylko o to? Przecież mogliśmy wejść do domu i porozmawiać o jakiś pierdołach, albo chociażby razem pomilczeć.Kris...brakuje mi ciebie, rozumiesz?
Chłopak westchnął i rozmasował ręką czoło-Przepraszam Sophie, nie chciałem cię znowu zawieść...
-N-nie, nie chodzi o to...wczoraj...wczoraj bardzo mi się podobało. Po prostu chciałabym spędzać z tobą czas częściej.
-Wiem,przepraszam...-chłopak objął mnie i przyciągnął do siebie- Obiecuję, że to się zmieni....
-Ej gołąbeczki-Chen wyjrzał zza drzwi-Nie chce wam przeszkadzać, ale za niecałe 3 godziny mamy występ...
-Już idziemy-niechętnie odsunęłam się od Krisa i posłałam mu smutny uśmiech.
Chłopak rzucił mi pełne otuchy spojrzenie i pogładził po policzku.
-Będzie dobrze.

***
-Denerwujecie się?-spytał Tao brzdąkając coś na swojej gitarze.
-Troszeczkę-odpowiedziałam.
-Daj spokój, nie pierwszy raz tu występujemy-powiedział Kris-Wyjdziesz na scenę, zaśpiewasz a potem będziesz zbierała oklaski.
-Tak, ale to pierwszy raz gdy występujemy z własnym utworem.
-W takim razie zbierzemy jeszcze więcej oklasków-powiedział pewnie Chen.
Przewróciłam oczami z uśmiechem na twarzy.
Ci chłopacy zdecydowanie potrafili dodać otuchy.
-Jesteście gotowi? -spytał nas menadżer kawiarni .
-Tak-odpowiedział Kris bez zastanowienia.
-W takim razie możecie już zaczynać- uśmiechnął się i gestem ręki wskazał żebyśmy weszli na scenę.
Jak zwykle goście powitali nad gromkimi brawami.
Wśród tej widowni mieliśmy już nawet kilku zagorzałych fanów, którzy nie opuścili ani jednego naszego występu .
W dużej mierze były to dziewczyny, miej-więcej w moim wieku, którym po prostu podobali się moi koledzy z zespołu.
Ja też miałam kilku fanów przeciwnej płci.
Na początku trochę mnie to peszyło, z czasem jednak przyzwyczaiłam się, a dopingowanie naszych "fanów" sprawiało, że jeszcze lepiej mi się śpiewało .
Chłopcy przygotowali instrumenty i już po chwili zaczęliśmy grać.
Niemalże od razu usłyszeliśmy wiwaty i odgłosy uznania.
Uśmiechnęłam się w duchu. To  miłe, że ludzie nas wspierają.
Wzięłam głęboki oddech po czym zaczęłam śpiewać.
Ponownie krzyki i oklaski.
Jednak warto było przesiedzieć tyle czasu w tej zagraconej piwnicy.
Te kilka minut, podczas których ludzie cieszą się naszą muzyką jest bezcenne.
Chłopcy byli bardzo skupieni na graniu.
Widać to było na ich twarzach, ale także słychać w melodii bez ani jednego fałszywego dźwięku.
Wszystko było idealne i zostało takie do końca występu.
W między czasie jednak, moją uwagę przykuła pewna kobieta ubrana w elegancką białą bluzkę i dopasowaną, ołówkową spódnicę.
Wyglądała na jakąś bizneswoman,a jej wzrok skupiony był na jednym z nas, nie wiem jednak na kim konkretnie.
Gdy tylko skończyliśmy grać kobieta zniknęła.
Wydawało mi się to odrobinę dziwne, jednak postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy.
-Dziękujemy-powiedział Luhan do mikrofonu .
Ukłoniliśmy się i w akompaniamencie oklasków zeszliśmy ze sceny.
Udaliśmy się do pomieszczenia na zapleczu, gdzie mieliśmy swoje rzeczy.
-Dobra robota-menadżer-Tłum wręcz oszalał. Nie sądziłem, że takie dzieciaki jak wy mogą wyskoczyć z tak dobrą muzyką-pokiwał głową z uznaniem.
-Dziękujemy panu, że mieliśmy okazję się wykazać-ukłoniłam się w stronę mężczyzny.
-Mam nadzieję, że to nie koniec naszej współpracy, co? No a tu macie małą nagrodę-podał mi białą kopertę.
-O nie...nie możemy tego przyjąć-powiedziałam zdziwiona
-Umawialiśmy się, że gramy za darmo...
-Ściągnęliście do mojego baru mnóstwo klientów! Dzięki wam obroty są dwa razy większe ,należy wam się.
-Nie potrzebujemy tych pieniędzy-powiedział Tao stanowczo, wyrywając kopertę z moich rąk i z powrotem oddając je mężczyźnie.
-Oh..no...w porządku. W takim razie musicie zostać i coś zjeść. Na koszt firmy!
-Pizza!-krzyknął uradowany Xiumin.
Wszyscy wykonaliśmy okrzyk radości i wraz z menadżerem baru poszliśmy zająć stolik .

***Dwa dni później***

Stałam na szkolnym korytarzu i rozmawiałam z moją dobrą koleżanką z klasy SooYoung.
Tak na prawdę to jedyna dziewczyna, z którą się zadaję.
Jest bardzo miła i szczera w odróżnieniu do dwulicowych lali, które stanowią większość uczennic naszej szkoły.
Moje lekcje się już skończyły jednak sporo uczniów z mojej klasy  siedziała jeszcze w szkole.
Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, a uczniowie już powoli zaczynają brać się za wszelakie poprawy. Zostają więc po zajęciach i starają się poprawić na lepsze oceny, albo po prostu zostają i spędzają wspólnie czas, jak ja i SooYoung.
Postanowiłyśmy wyjść na dziedziniec .Było tam jeszcze więcej osób niż w szkole.
Nic dziwnego, pogoda była piękna, a spędzanie czasu tutaj to była czysta przyjemność.
-Widziałam wasz ostatni występ-powiedziała dziewczyna siadając na ławce.
-Na prawdę?-zajęłam miejsce obok niej-Nie widziałam cię w barze.
-Nie mogłam przyjść, ale moja znajoma nagrała występ, a potem mi pokazała-odpowiedziała z uśmiechem-Byliście świetni! Na prawdę...tylko nie za bardzo słyszałam śpiew Luhana , bo ta moja znajoma podczas jego zwrotki CAŁY czas gadała, że jest boski, cudowny,przystojny ...-obie się zaśmiałyśmy-Hm...zupełnie jak ty kiedyś.
-Daj spokój-przewróciłam oczami-To było dawno! I to było tylko zauroczenie.
-Tak, tak...-poruszyła zabawnie brwiami-W gimnazjum prawie każda dziewczyna się w nim kochała...ale ty pobiłaś je wszystkie.
-Przestań!-walnęłam ją w ramie rozbawiona-Zresztą wiesz,że ma dziewczynę?
-Kto ?Luhan?-jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
Kiwnęłam twierdząco głową.
-Powinnaś ją kojarzyć. Taka amerykanka od nas ze szkoły...
-W naszej szkole jest mnóstwo amerykanów-mruknęła poprawiając włosy.
-Taka brunetka, Nicole.
-Tak czy siak, jak moja znajoma się o tym dowie...-dziewczyna zadrżała-Nie chcę o tym myśleć.
Obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.
Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam uśmiechniętego Krisa.
-Tu jesteś, wszędzie cie szukałem. Nie przeszkadzam?-spojrzał znacząco na SooYoung .
-Nie-dziewczyna się uśmiechnęła-To...ja może już pójdę.
-Nie! No co ty-chłopak pomachał rękami-Zajmę tylko chwilę. Sophie, robisz coś po szkole?
-Już jest "po szkole"- mruknęłam.
-Dla ciebie tak. Ja mam jeszcze dodatkową lekcje....tak czy siak, do miasta przyjechało wesołe miasteczko. Może się wybierzemy?-spytał ze słodkim uśmiechem.
Ukradkiem spojrzałam na SooYoung . Wyglądała, jakby chciała zrobić długie, rozkoszne "Oooo".
-Czemu nie-wzruszyłam ramionami i obdarzyłam chłopaka uśmiechem.
-Super. To co, poczekasz tu na mnie?
-Mhm...-przytaknęłam poprawiając niesforny kosmyk na włosach chłopaka.
-Ok, to za godzinę będę-pocałował mnie w policzek.
Trochę mnie to zdziwiło, bo Kris nie za bardzo lubi okazywać uczucia przy innych.
-Na razie-pomachał do mojej koleżanki i pobiegł na lekcję.
SooYoung westchnęła z zachwytem.-Jak ja ci zazdroszczę takiego chłopaka...miły, przystojny, uzdolniony, uroczy...ideał.
Zaśmiałam się.-Bez przesady...znaczy,oczywiście Kris jest cudowny, ale ma też wady.
-Ale wiesz o co mi chodzi...ma wszystkie cechy jakie powinien mieć idealny chłopak.
I mimo wszystko, że prawie każda dziewczyna w szkole na niego leci, on widzi tylko i wyłącznie ciebie.To piękne...
Spuściłam głowę i uśmiechnęłam się.
Faktycznie, Krisa pod wieloma względami można nazwać "ideałem".
-Ty też znajdziesz odpowiedniego chłopaka-poklepałam ją po ramieniu-Jesteś mądra, ładna, szczera.
Dziewczyna parsknęła-Gadanie...
Mój wzrok powędrował w stronę boiska, gdzie jakaś grupka chłopaków grała w nogę.
Jeden przykuł moja uwagę.
-Na co tak patrzysz? Ooo...ten no...Kai? To Kai prawda?-kiwnęłam głową w odpowiedzi.
-Przefarbował włosy na blond.Kurcze-jęknęła SooYoung-Dlaczego musi wyglądać aż tak dobrze?
Zaśmiałam się.
Kai'a znam osobiście. Jest o rok starszy od nas i chodzi na zajęcia taneczne z moim bratem.
To właśnie on nas kiedyś zapoznał.
Nie rozmawiałam z nim jednak zbyt wiele.
-Nie gap się tak na niego-dziewczyna szturchnęła mnie ramieniem.
-To raczej on się gapi...i to chyba nawet na ciebie-uśmiechnęłam się do zaskoczonej dziewczyny.
Z powrotem spojrzałam na chłopaka.
On również spojrzał w naszą stronę. Uśmiechnął się i pomachał podczas biegu.
Razem z SooYoung odwzajemniłyśmy gest.
Dziewczyna była już cała czerwona.
-To o czym gadałyśmy?-spytałam uszczypliwie.
-Zamknij się-zaśmiała się i walnęła mnie w ramię.

***
-Eh...dlaczego wesołe miasteczko jest czynne tylko do 22...-mruknęłam niezadowolona.
-Sophie, daj spokój !Siedzieliśmy tu jakieś 4 godziny...-jęknął zrezygnowany Kris.
-Dobrze, że chociaż zdążyliśmy kupić  watę cukrową przed zamknięciem-urwałam kawałek waty i z satysfakcją włożyłam go do ust.
Chłopak parsknął-Kolejną watę-poprawił mnie.
Zaśmiałam się po czym zamachałam smakołykiem w powietrzu.
-Chcesz trochę?
Kris pokręcił przecząco głową.
-A jak bym cię nakarmiła?
Chłopak spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem.
-Chyba, że tak.
Urwałam kolejny kawałek waty i podałam do ust chłopakowi.
Szliśmy w mniej określonym kierunku śmiejąc się i wygłupiając.
-Jesteś już zmęczona?-spytał troskliwie chłopak.
-Nie-pokiwałam przecząco głową-A co?
-Bo chciałem zabrać cię w jedno miejsce,to niedaleko stąd.
-Jasne. Możemy tam pójść.
Chłopak delikatnie pociągnął mnie za rękę i zaczął prowadzić.
Nie miałam pojęcia gdzie jestem, jednak nie bałam się.
Ufam Krisowi, on wie co robi.
Szliśmy tak przez jakieś 10 minut, aż w końcu znaleźliśmy się w parku.
Kris poprowadził mnie na jakąś...górkę? Była tu duża, oświetlana fontanna. jednak oprócz niej było tu zupełnie pusto.
Dosłownie kilak drzewek i mała, kamienista ścieżka.
Rzuciłam chłopakowi pytające spojrzenie.
Ten tylko się uśmiechnął i mocniej ścisnął moją dłoń.
Poszliśmy jeszcze kawałek dalej.
Kris wyraźnie czegoś szukał.
W końcu przystał pryz jakimś głazie i uśmiechnął się triumfalnie-To tutaj.
-Ale...tu nic nie ma-mruknęłam bez przekonania.
Chłopak rzucił mi tajemniczy uśmiech i gestem ręki wskazał żebym usiadła.
Zajęłam więc miejsce na trawie.
On usadowił się tuż za mną i objął mnie rękami, opierając głowę na moim ramieniu.
-A teraz spójrz w górę-wyszeptał mi prosto do ucha.
Uniosłam lekko głowę i popatrzyłam na przepełnione gwiazdami niebo. Były ich setki, a nawet tysiące .
Świeciły mocnym światłem, tworząc coś niewyobrażalnie pięknego.
-Cudowne...-westchnęłam z zachwytem.
-Nie znajdziesz lepszego miejsca na oglądanie gwiazd,niż to.
Na dźwięk jego głosu zadrżałam.
Ta chwila była po prostu idealna.
Złapałam dłonie Krisa, oplecione wokół mojej talii i mocno zacisnęłam.
Oparłam głowę o jego pierś i spojrzałam na niego.
-Kocham cię...
Chłopak w odpowiedzi tylko uśmiechnął się czule.
Powoli zbliżył twarz do mojej i spojrzał w moje oczy.
Patrzył tak przez jakiś czas po czym zbliżył się jeszcze bardziej.
Nasze usta już prawie się stykały gdy chłopak wyszeptał- Ja ciebie też.

                                                                                                                                       Karmelove

3 komentarze:

  1. Podobał się! I to bardzoooo :D
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń! ;p

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział !
    Ciekawa jestem co będzie dalej :D
    A teraz marsz pisać kolejny i wstawić najlepiej jutro ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje!!
    Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award.
    Więcej informacji tu:
    http://jak-do-domu-opowiadanie-one-direction.blogspot.com/

    P.S. Patrz na nawiasy, bo są zrobione głównie z myślą o tobie :*
    ____________________________

    Rozdział jest świetny :)
    Coś czuje że coś będzie z tą panią co stała pod sceną...
    A romantyczna scena jest idealna ;*
    Czekam na następną część <3
    Weny :)))))

    OdpowiedzUsuń