Zamówienie dla Love Lala
ByungHun (Joe)
Bohaterowie:L.Joe,(T.I) i ich znajomi
Rodzaj:deathfic,darkfic/fluff (nie wiem jak to możliwe,ale jednak)
Długość:średni/długi
Bohaterowie:L.Joe,(T.I) i ich znajomi
Rodzaj:deathfic,darkfic/fluff (nie wiem jak to możliwe,ale jednak)
Długość:średni/długi
Z
trudem wysiadłam z zatłoczonego autobusu.Trzymając w rękach trzy
przepełnione reklamówki wskoczyłam na krawężnik i skierowałam
się w stronę domu.Jak na złość zaczęło padać.Pobiegłam i już
po kilku minutach weszłam do bloku.Akurat gdy znalazłam się w
pomieszczeniu rozpadało się na dobre.Moje białe trampki...no już
nie były białe tylko brudne i przemoczone.Przytargałam reklamówki
do windy i wcisnęłam guzik.Gdy drzwi już się zasuwały ktoś
włożył między nie nogę.Ponownie się rozsunęły a moim oczom
ukazał się ByungHun .
-Nie mógłbyś iść po
schodach?-syknęłam
-Na 11 piętro? Tobie by się
bardziej przydało-uśmiechnął się arogancko.W odpowiedzi tylko
westchnęłam i przewróciłam oczami.
Nagle jedna z reklamówek
przerwała się a na podłogę upadł sześciopak piwa i jedna
butelka wódki.Na całe szczęście się nie potłukła.
-Miałaś zamiar mnie dziś
zaprosić?-spytał chłopak podnosząc butelkę i patrząc na mnie
wyczekująco.
-Jasne-uśmiechnęłam się
sarkastycznie-O niczym innym nie marzyłam.
-Nie pieprz,że sama chcesz to
wszystko wypić...a może już kogoś sobie znalazłaś?-nagle
spoważniał-Suka-parsknął-Minął miesiąc od śmierci twojego
chłopaka ,a ty...
-No właśnie-syknęłam
powstrzymując łzy.Szybko wyrwałam butelkę z jego dłoni a
zgrzewkę piwa wzięłam pod rękę-Minął miesiąc a ja nadal
cierpię w pieprzonej samotności.Zadowala cie to?-zacisnęłam
szczękę-Tyle,że ChangJo był
tez twoim najlepszym przyjacielem.Wątpię,że byłby zadowolony z
tego ,że nazywasz jego dziewczynę suką.
-Już się nie dowiemy-spojrzał
na mnie znacząco z cholernie poważnym wyrazem twarzy.
-Gdyby nie ty...
-Zamknij się-winda nagle
stanęła.Drzwi się rozsunęły a ByungHun odwrócił się na
pięcie i poszedł w swoją stronę.
Potarłam ręką czoło
,zebrałam swoje rzeczy i również powędrowałam do swojego
mieszkania,które znajdowało się tuż obok jego.
Gdy tylko weszłam do
domu,zdjęłam pośpiesznie buty otworzyłam piwo i włączyłam
laptopa.Już po chwili przez Skype zadzwoniła do mnie moja
przyjaciółka-No hej skarbie-zobaczyłam na ekranie Jess ze smutnym
uśmiechem na ustach-I jak się trzymasz?
-W porządku-kiwnęłam powoli
głową.
-Nie umiesz kłamać-zaśmiała
się-Czemu nie zadzwoniłaś?Mogłyśmy się spotkać...
-Byłam na
cmentarzu-powiedziałam cicho biorąc łyk piwa-Minął miesiąc...
-Jak ten czas szybko leci
co?-spuściła głowę.Nie wiedział jak ma ze mną rozmawiać o
śmierci mojego chłopaka...nikt nie wiedział.Ja sama nawet nie
chciałam w to uwierzyć.Gdyby ten palant nie kazał mu wtedy jechać
po pijaku to...
-Rozmawiałaś z Joe'm?
-Proszę nazywaj go po
imieniu...i niestety tak-westchnęłam.Przez chwilę pomyślałam
,że dziewczyna czyta mi w myślach-Napadł mnie w windzie.
-I co?-spojrzała na mnie
wyczekująco
-Co?-parsknęłam-Nazwał mnie
suką ,która miesiąc po śmierci chłopaka już rzekomo sobie kogoś
znalazła...nienawidzę go...tak szczerze go nienawidzę!Nigdy go nie
lubiłam ,ale od ostatniego roku jest nieznośny.
-Ciekawe dlaczego taki jest...
-Uważaj bo to będzie
ciekawe-parsknęłam-ChangJo powiedział mi,że ByungHun ...znaczy jak wolisz
-"Joe " wygadał mu się kiedyś po pijaku,że mu się
podobam.Od kiedy się we mnie podkochuje nie daje mi żyć.Oczywiście
on nie wie,że ja wiem...
-To takie dziecinne-dziewczyna
oparła brodę na dłoni-Sam nie może pogodzić się z tym ,że coś
do ciebie czuje...-na jej twarzy przemknął cień uśmiechu-Z drugiej
strony to słodkie...
-Słodkie?Ku*wa ,od śmierci
ChangJo,ten palant cały czas mnie upokarza i próbuje wzbudzić u
mnie wyrzuty sumienia....znaczy zawsze tak robił,ale ostatnio jest
jeszcze gorzej!Mam go dość.Nie ma takiego dnia,żeby nie uprzykrzył mi życia a ty mówisz,że to słodkie...
-Jest aż tak źle?
-Nawet gorzej...jestem załamana
,a on jeszcze bardziej mnie pogrąża...-schowałam twarz w
dłoniach,gdy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Ej skarbie,nie płacz...-głos
dziewczyny był miły i czuły-ChangJo już nie ma ale...życie toczy
się dalej...
-Ale to nadal boli....-mówiłam
przez łzy-Tęsknie za nim....Gdyby nie ten sku*wiel ByungHun o
ChangJo by żył-wybuchłam głośnym płaczem.
-Nie mów tak.To niczyja wina..
ByungHun wcale nie kazał mu wtedy jechać...
-Czemu go bronisz?!
-A ty czemu na siłę go
obwiniasz.ChangJo miał swój własny rozum...
-Ale...-westchnęłam-Muszę
kończyć,nie czuję się najlepiej.
-Dasz radę?-uśmiechnęła się
bo doskonale znała odpowiedź.Zawsze mówiłam,że dam radę chociaż
bardzo często było to zwykłym kłamstwem.
-Tak-kiwnęłam głową-Po
prostu chce odpocząć od tego wszystkiego...
-W takim razie trzymaj
się-pomachała
-Pa-zamknęłam laptopa i
złapałam się za głowę.Nie wiedzieć kiedy opróżniłam całą
puszkę piwa...
...A po kilku godzinach
opróżniłam pozostałe puszki i połowę butelki wódki.To
wystarczyło...a raczej to było aż byt wiele,bym straciła kontrolę nad samą sobą i urwał mi się film.
**
Obudził mnie ogromny ból głowy.Leniwie otworzyłam oczy jednak moje powieki po chwili opadł
ponownie.Poderwałam się nagle gdy zorientowałam się,że leże na
nagim torsie Joe'go...znaczy .ByungHun'a
Chłopaka najwidoczniej to
obudziło po przetarł zaspane oczy i spojrzał na mnie .
Już miałam coś powiedzieć
ale zasłoniłam usta ręką.Biegiem poleciłam do łazienki i na
kolanach zaczęłam wymiotować do sedesu.
Słyszałam chwiejne kroki
chłopaka w moją stronę.Podszedł do mnie i przytrzymał mi
włosy.Oczywiście nie obyło by się bez jego szyderczego śmiechu.Po
chwili usiadłam zrezygnowana na podłodze i przetarłam ręką
usta-Co ja do cholery tu robię?I czemu mam twoją koszulkę na
sobie...moja głowa...Ku*wa co jest grane?
-Nic nie pamiętasz?-ponownie się
zaśmiał opierając się o framugę
drzwi-Czy to znaczy ,że księżniczkę zmogło po 6 piwach...
drzwi-Czy to znaczy ,że księżniczkę zmogło po 6 piwach...
-I wódce-dodałam nieudolnie
podnosząc się z podłogi.Przemyłam twarz wodą-Mam się czego
obawiać?-spytałam nagle.
-Hm?-uniósł brew.
-No wiesz obudziłam się z tobą w łóżku ,ubrana w zupełnie w co innego niż pamiętam...
-Myślisz,że przespałbym się z
taką suką jak ty?-parsknął.
-Tak-kiwnęłam
głową-Ja...zresztą nie ważne.Czyli nic nie było?
-Chciałabyś-odwrócił się na
pięcie i z powrotem poszedł do sypialni.
Przewróciłam oczami ,wzięłam
swoje rzeczy i uważając czy przypadkiem ktoś nie idzie
przemknęłam do swojego mieszkania.
**
Cały dzień leczyłam kaca.Z
marnym skutkiem.Chodziłam i głowiłam się co mogło się wczoraj
wydarzyć.W końcu zrezygnowana zrobiłam sobie relaksującą kąpiel.
Już po umyciu się ,zawinięta
w ręcznik spojrzałam w lustro.Przejechałam palcem po ręce i
zobaczyłam siniaki wokół nadgarstka.Takie same były i na drugiej
ręce.Zmarszczyłam brwi....siniaki?Ale...
W tym momencie do głowy
przychodziła mi tylko jedna myśl.Walnęłam ręką w lustro ,szybko się ubrałam ,wzięłam koszulkę Joe'go i zapukałam do jego drzwi.
-Czego?-otworzył po chwili ze
znudzonym wyrazem twarzy.
-Przyszłam oddać ci koszulkę
.
-Super-powiedział ciągnąc za
materiał-Teraz możesz już iść...
-Nie tak prędko-ku
niezadowoleniu chłopaka wślizgnęłam się do środka.
Joe poszedł za mną do salonu i
zrezygnowany opadł na kapnę-No gadaj co chcesz.
-Czy w nocy....na pewno do
niczego nie doszło..?
Parsknął-A co,jesteś w ciąży
i próbujesz zgonić na mnie...
-Dasz mi choć raz
dokończyć?!-wrzasnęłam-I skończ opowiadać te swoje wyssane z
palca historyjki,dobrze?-odwrócił wzrok-Wytłumacz mi proszę,skąd to się wzięło-pokazałam mu siniaki na nadgarstkach.
-Byłaś niegrzeczna więc
musiałem cie jakoś opanować...
-I co jeszcze?!
-Twierdzisz ,że kłamię?Ja
przynajmniej pamiętam co wczoraj w nocy robiłem.
Nabrałam powietrza do ust.
ByungHun wstał z aroganckim uśmiechem na ustach i skierował się w
stronę sypialni.
-Jeszcze nie
skończyłam-szarpnęłam go.Ten szybko się odwróci i
przygwoździł mnie do ściany.
-A więc słucham-syknął
przechylając głowę.Próbowałam się wyrwać z jego objęć,jednak
był zbyt silny.
-Puść mnie...
-No słucham co miałaś do
powiedzenia?!-wrzasnął.Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
-Jesteś zwykłym
dupkiem-syknęłam-Upokarzasz mnie tylko dlatego,że nie masz u mnie
szans?-spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem-Tak,dobrze
słyszałeś.Przecież wiem ,że ci się podobam.
ByungHun ze zniecierpliwieniem.
odwrócił głowę.Jeszcze mocniej zacisnął dłonie na moich nadgarstkach.Jego palce idealnie wpasowały się w moje siniaki...to była jego sprawka,teraz się nie wywinie
odwrócił głowę.Jeszcze mocniej zacisnął dłonie na moich nadgarstkach.Jego palce idealnie wpasowały się w moje siniaki...to była jego sprawka,teraz się nie wywinie
-Zachowujesz się jak
dziecko-mówiłam dalej-I to tylko dla tego,że jesteś ode
mnie...-chłopak nagle zbliżył swoją twarz i na siłę wpił się w
moje usta.Mocniej przyparł mnie do ściany.Nasze ciała były tak
blisko ,że czułam bicie jego serca..Cały czas próbowała stawiać
opór jednak na marne.W końcu udało mi się wyrwać z objęć
ByungHun'a i uderzyłam go w twarz.
-Palant-syknęłam przejeżdzając palcami po zaczerwienionych nadgarstkach.
-No co,miałem odbić dziewczynę
przyjacielowi?
-Nie,mogłeś dać sobie spokój
a nie uprzykrzać mi życie i ciągle mnie poniżać!-krzyknęłam-a
teraz myślisz,że co?Że jak mnie pocałowałeś to ci się uwieszę na
szyi i będę cała w skowronkach?-parsknęłam-jesteś żałosny...
-Nie zasługiwałaś na
ChangJo'na-powiedział oschle.
-Jasne...wolałabym to usłyszeć
z jego ust...Ty też nie zasługiwałeś na niego jako
przyjaciel...Gdyby nie ty to on nadal by żył!
-Przestań mnie
obwiniać!Przecież ja nic mu nie kazałem robić...
-Podpuszczałeś go!
-Skąd wiesz ,nie było cię tam
wtedy!-nabrał powietrza do ust-Jesteś zwykłą suką...
-W takim razie pasujemy do
siebie-powiedziałam ironicznie-Mów tak dalej a na pewno
zdobędziesz moje serce.
-Wczoraj mówiłaś co
innego-posłał mi arogancki uśmiech.
Uniosłam brew w zdziwieniu-Co
takiego mówiłam?
Ten wzruszył ramionami na
znak,ze i tak mi nie powie.
Zacisnęłam pięści-Palant!Ciągle nazywasz mnie suką,ale przypominam cie ,że
właśnie w niej się zakochałeś!
Parsknął-Słucham?
-Już to
przerabialiśmy-parsknęłam-Wiem,że się we mnie podkochujesz.Myślałeś
,że się nie dowiem?Te twoje marne gierki tylko pogarszają twoją
sytuację...-Joe podszedł do mnie i złapał dłonią za moje
policzki-Ała-syknęłam starając się stawić opór.Jednak znowu na
marne.
-Podobasz mi się i co?No
słucham,jakie pomysły?-krzyknął
Już go miałam uderzyć jednak
chłopak złapał moją rękę-Nie licz na to,że będziemy szczęśliwą
parką-syknęłam-Musisz się jeszcze trochę wysilić.
-Czyli twierdzisz ,ze mam
szanse?-powiedział z lekką ironią w głosie.
-Przecież jestem suką,pasuje do
takiego dupka jak ty-wzruszyłam ramionami zabijając go wzrokiem.
Chłopak parsknął i podszedł
bliżej.Znowu chciał mnie pocałować jednak ja szybko go ominęłam i wybiegłam z jego mieszkania.
To jakaś paranoja...
To jakaś paranoja...
Poprzedniego wieczoru
Usłyszałem dzwonek do drzwi.Z
niechęcią podniosłem się z kanapy i otworzyłem je.Moim oczom
ukazał się pijana w pień (t.i).Przyglądała mi się bacznie z
uśmiechem na twarzy.
-Czego chcesz?-mruknąłem
rozbawiony faktem,że dziewczyna jest aż tak poruszona tym ,że nie
mam na sobie koszulki.
-Przyszłam cię
odwiedzić-posłała mi zawadiacki uśmiech.Zachwiała się i gdyby
szybko nie złapała framugi drzwi runęła by na podłogę.Wybuchła
głośnym śmiechem .
-Zamknij się wariatko,jeszcze
sąsiadów pobudzisz-syknąłem wprowadzając ją do środka-Połóż
się lepiej spać-powiedziałem ciągnąc ja za rękę do sypialni.
-Mhm...spać...-ponownie się
zaśmiała.Pokręciłem głową z rozbawieniem.Pijana była zupełnie
inna.Była dokładnie taka jak ja...
Poprawiłem poduszki na łóżku
i kazałem się jej położyć.Ta jednak przyległa do moich pleców
chichocząc.
-Jest tyle ciekawych rzeczy do
zrobienia a ty każesz mi spać?-spojrzała na mnie znacząco-No
dalej Joe...-mruknęła mi do ucha.
Zrezygnowany usiadłem na łóżku
-To co niby chcesz robić?
-Na początek muszę pozbyć się
tych niewygodnych ubrań...-oznajmiła chwiejąc się i nieudolnie
próbując rozpiąć swoją sukienkę.Szczerze wyglądało to
przekomicznie.
Po kilku nieudanych próbach jej
sukienka w końcu opadła podłogę.Dziewczyna został w samej
bieliźnie.
Starając się na nią nie
patrzeć szybko zarzuciłem na nią jedną z moich koszulek.Ta
spojrzała na mnie ze zdziwieniem i ...żalem?
Parsknąłem po czym ponownie
usiadłem na łóżku.
-No co ty Joe ,zgrywasz dziś
niedostępnego?-rozpuściła swojego już i tak rozwalonego koka ,po
czym okrakiem usiadła na moich kolanach.Spojrzała mi w oczy po
czym przysunęła twarz do mojej-Wiem,że mnie kochasz ByungHun,mnie
nie oszukasz-szepnęła-Ja ciebie też kocham...to przeznaczanie,nie
uciekniesz od tego...-złożyła pocałunek na mojej szyi.
Pokiwałem przecząco
głową-Mówisz tak bo jesteś pijana....i napalona-w moim głosie
można było wyczuć żal.
-Chyba wiem co mówię.Na prawdę
cię kocham...-wplotła pace w moje włosy-Wiem,że mnie
pragniesz...-nie czekając dłużej delikatnie musnęła moje
wargi.Odsunęła twarz od mojej i spojrzała na mnie jak by chciała
zobaczyć moją reakcję.Ja tylko przyciągnąłem ja mocniej do
siebie i pocałowałem namiętnie.
Cały czas powtarzałem sobie w
myślach,że wszystko to co mówiła było kłamstwem.Ona wcale mnie
nie kocha...tylko ja głupi darze ją nieodwzajemnionym
uczuciem.Jednak czekałem już zbyt długo...podobała mi się od
kiedy ją poznałem,ale przecież nie mogłem odbić dziewczyny
swojemu najlepszemu przyjacielowi.Obiecałem wiec sobie,że ją znienawidzę.Jednak z dnia na dzień darzyłem ją coraz większym
czuciem.Po śmierci ChangJo...wszystko było inaczej.Przecież już nie miała chłopaka,a ja jako jedyny tak na prawdę rozumiałem jej
ból.Nie potrafiłem jednak pokazać jej swojego współczucia i
zrozumienia,tylko jeszcze bardziej okazywałem jej swoją nieudolną
nienawiść.
Chciałem oderwać się od jej
słodkich ust jednak nie potrafiłem.Tak długo czekałem na tę
chwilę.W końcu złapałem ją z całej siły za nadgarstki i
odsunąłem się do niej.Na jej twarzy pojawił się grymas
bólu.Dopiero po chwili poluźniłem uścisk.
-Daj spokój -mruknęła-wiem,że
tego chcesz..-rzuciła mi znaczące spojrzenie.
-Co by powiedział ChangJo na
to,że przespałem się z jego dziewczyną,huh?
-Już się nie dowiemy...
Spojrzałem na nią z wyrzutem i
zepchnąłem ją z moich kolan.
-No co,ostatnio sam tak
powiedziałeś-mruknęła obrażona.
Zalała mnie fala smutku.Teraz
już wiedziałem co czuje ta dziewczyna.Nie dość,że jej ukochany
zginął w cholernym wypadku to jeszcze ja cały czas ją
pogrążałem i przypominałem o tym-Powinnaś iść już spać.
-Ale...-przerwała gdy rzuciłem
jej oschłe spojrzenie.Bez słowa wgramoliła się na łóżko i
odwróciła do mnie tyłem-Będziesz tego żałował-mruknęła cicho.
-Pewnie masz racje -rzuciłem
wychodząc z pokoju.
Miesiąc później
-Hej skarbie-Jess przywitała
mnie przed wejściem do dyskoteki.Jej ubranie jaki i makijaż jak
zwykle były wyzywające co kontrastowało z jej uroczą i niewinną
twarzą dziecka-Cieszę się,że jednak przyszłaś-Posłałam jej
wymuszony uśmiech i odwróciłam się gdy poczułam czyjąś dłoń
na ramieniu.
-Hej,pamiętasz mnie
jeszcze?-ujrzałam twarz YongGuk'a,mojego starego przyjaciela.Wcale się nie zmienił...no może trochę wyprzystojniał.
-No pewnie-zaśmiałam się
przytulając chłopaka-Aigoo...minęły wieki,co?
-Hm..-odwzajemnił
uścisk-Trzymasz się jakoś po....
-Proszę-przerwałam mu-Nie
gadajmy o tym-spuściłam głowę.
-Jasne-posłał mi czułe
spojrzenie-Wybacz-przez chwilę panowała cisza.Zdałam sobie sprawę
,że nadal jestem w ramionach chłopaka.Szybko odsunęłam się od
niego.Oboje wybuchnęliśmy śmiechem-To co,wchodzimy?
-Jeszcze na kogoś
czekamy...-Jess zaczęła nerwowo obracać kosmyk włosów w
palcach.
-Na kogo?-spytałam
zdziwiona.Zanim jednak dziewczyna zdążyła opowiedzieć moim oczom
ukazał się Joe.
-Na...niego-powiedziała zmieszana Jess-No..to chodźmy-klasnęła w dłonie i szybkim krokiem
podeszła do wejścia.
-Nie tak szybko-złapałam ja za
ramie i odciągnęłam na bok-Czemu go tu zaprosiłaś?
-Sama nie wiem-wzruszyła
ramionami-Chciałam żebyście pogadali i w wszystko sobie wyjaśnili...
-Czyli to cholerna randka w
ciemno?-parsknęłam-Jess wiesz,że cię lubię ale do cholery,nie
mieszaj się w moje sprawy!
-Wiem,wiem..przepraszam-westchnęła-ale
teraz już go nie wyproszę...
Spojrzałam na nią spod
byka.Była zdenerwowana i nie wiedziała co z
robić-Dobra,Jess...powiem tylko,że jak mu dam w twarz,to nie miej do
mnie pretensji-Dziewczyna powoli podniosła głowę ,po czym
uśmiechnęła się z ulgą-A teraz chodźmy,szkoda czasu.
**
Nie minęły nawet 2 godziny a
cała moja ekipa była już pijana.Ja jako jedyna byłam trzeźwa i
przyznam,że miałam z nich niezłą polewkę.
Siedziałam sama przy barze
obserwując co się dzieje na parkiecie.
Nagle ktoś ziajał miejsce obok
mnie.Był to Joe-Co tak sama tu siedzisz-chłopak był w wyśmienitym
humorze-Nie brakuje ci towarzystwa?
Wzruszyłam ramionami-Dobrze mi
tu-rzuciłam mu ukradkowe spojrzenie.
Nie wyglądał na pijanego
,ale...gdyby bł trzeźwy to by tu nie podszedł.Tak,na pewno był już
wstawiony.
-Zatańczymy?-nie czekając na
odpowiedź złapał i pociągnął mnie za rękę w stronę
parkietu.Nie stawiałam oporu,w końcu jutro chłopak i tak nic nie
będzie pamiętał.Akurat zaczęła się wolniejsza piosenka.Na
twarzy Joe'go pojawił się przelotny uśmiech.Przyciągnął mnie
mocno do siebie i oparł brodę na mojej głowie-Nadal mnie
nienawidzisz?
Przez chwilę milczałam.Sama
nie wiedziałam co powiedzieć-A co?Już nie chcesz mnie mieć za
wroga?
-Nie,wole cie mieć jako
dziewczynę-spojrzał mi w oczy.
Parsknęłam-Uważasz, że to
takie łatwe?
-Mhm-Joe kiwnął głową po
czym uśmiechnął się przelotnie.Oboje milczeliśmy bujając się w
rytm muzyki.Cały czas czułam wzrok ByungHun'a na sobie.Jestem
ciekawa co planuje ale... mam totalny mętlik w
głowie.Chłopak,którego nienawidziłam od ponad roku,nagle
przychodzi i mówi,że chce być ze mną... to jeszcze może jakoś
da się zrozumieć.Martwi mnie to,że nie miałbym większego
problemu by się na to zgodzić.Ale to zupełnie nie w moim
stylu!Przecież zawsze unikałam go jak ognia,a teraz miałabym być
z nim w związku?
Usłyszałam refren mojej
ulubionej piosenki-"I wanna Love".Mimowolnie na
mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Wiedziałem,że ją lubisz...
-Słucham?-spojrzałam na niego
zdziwiona.
ByungHun parsknął-Codziennie
słyszę ją zza ściany...-odgarnął kosmyk z mojego czoła
Zaśmiałam się nerwowo.Był
zupełnie inny niż wcześniej.Tego wieczoru nawet nie widział u
niego tego aroganckiego uśmiechu...to było bardzo dziwne.
-Kocham cie-powiedział patrząc
mi w oczy.
-Nie za dużo drinków dziś
wypiłeś?-parsknęłam przewracając oczami.
-Co?-uniósł brew-wypiłem
tylko jedno piwo...a ty..-chłopak wybuchnął śmiechem-Ty
myślałaś,że jestem pijany,tak?
-Spuściłam wzrok-No...c-chyba
ta-nie mogłam się powstrzymać i walnęłam chłopaka w ramię-Czyli
robisz sobie ze mnie jaja tak?
-Jesteś tępa-mruknął
obejmując mnie w pasie.Gwałtownie odkręciłam głowę,by uniknąć
jego wzroku .Przecież równie dobrze mogłabym mu dać teraz w twarz
czy kopnąć tam gdzie trzeba,ale...nie chcę.Sama nie wiem czego
chcę,nie mogę zebrać myśli.
Joe uporczywie zbliżał swoją
twarz do mojej z triumfalnym uśmiechem.Oparłam ręce na jego piersi
nieudolnie odpychając go od siebie,ten jednak bez problemu zbliżył
się jeszcze bardziej.
-Myślisz,że
te chude rączki mnie powstrzymają?-mruknął całując mnie w
szyję.
Westchnęłam
głęboko.Mimo wszystko nie mogłam się zmusić do tego by go
odepchnąć. ByungHun
spojrzał mi w oczy po czym pocałował.
Nic
nie zrobiłam.Stałam w bezruchu czekając co będzie dalej.Po
prostu...
Dam
mu szansę.
**
Postanowiłam,że
wrócę do domu wcześniej.Byłam strasznie zmęczona po tej całej
imprezie... ByungHun i reszta jeszcze zostali się bawić,ale
chłopak obiecał,że niedługo mnie odwiedzi...taa już sobie
narobił nadziei.Ale niech robi co chce,może mu się uda.W sumie to sama jestem ciekawa co będzie dalej.
Zrezygnowana opadłam na łóżko i po chwili zasnęłam.
Usłyszałam
dzwonek telefonu.Zaspana wymacałam go ręką i
odebrałam-Halo?-ziewnęłam do słuchawki-SŁUCHAM?!Ale...D-dobrze
zaraz będę.
W
ekspresowym tempie ubrałam się i wybiegłam z domu.
Nie
proszę tylko nie to...nie chcę tego przezywać kolejny raz..
Mój
kolejny chłopak nie może umrzeć po cholernym wypadku!
Nie
mogę uwierzyć w to,że jechał po pijaku po tym jak ChangJo zginął właśnie w taki sposób!
Biegłam
ile sił w nogach nie zważając na łzy.Szpital był prawie na drugim
końcu miasta ale nie miałam czasu by czekać na taksówkę czy
autobus.Nie myślałam o tym.Modliłam się tylko w myślach o życie
dla ByungHun.
O dziwo
po jakiś 20 minutach byłam nie miejscu.Zdyszana i spocona wbiegłam
na piętro i rozjerzałam się nerwowo dookoła.Zobaczyłam Jess i
YongGuka-Gdzie on jest?
Chłopak
wskazał palcem sąsiedni drzwi.Bez słowa wbiegłam do środka i
wpadłam na lekarza-Doktorze co z nim...?
Mężczyzna
pokiwał głową i poklepał mnie po ramieniu -Przykro mi .
Krople
deszczu mieszały się z moimi łzami.Nie zważałam na rozmyty
makijaż ,poszargane włosy czy innych ludzi ,którzy płakali nad
grobem ByungHun'a.Po prostu tam stałam.Nie myślałam o niczym,nic
nie mówiłam,jedynie oddychałam mrugając od czasu do czasu.I tak
przez kilka godzin ,nawet gdy pozostali już się rozeszli a ja znowu
zostałam sama na cmentarzu.
-(t.i)?-YongGuk
złapał mnie za ramię-Jest zimno,przeziębisz się...
-Zostaw
mnie samą-wyszeptałam ledwie słyszalnie.
Chłopak
nie widział sensu by dalej prowadzić tę rozmowę.Zdjął swoją
marynarkę i zarzucił na moje zmarznięte ramiona-Czekam w
samochodzie.
-Nie
musisz.Wracam już do domu-rzuciłam mu puste spojrzenie.
Ten
w odpowiedzi kiwnął głowa-Odwiozę cię do domu...
-Nie.Chcę
być sama,proszę...
-Na
pewno?-spytał niepewnie.Kiwnęłam głowa i poszłam w stronę
żelaznej bramy.
Szłam
tak uparcie do celu mojej wędrówki.Deszcz już przestał padać a na
niebie pojawiły się pierwsze promienie słońca.Nie zwalniając kroku
spojrzałam w górę i przysłoniłam ręką oczy by schronić je od
słońca.
Po
kilku minutach nieustannego marszu w końcu dotarłam do celu.
Poczułam
lekki podmuch wiatru na twarzy i podeszłam bliżej
barierki.Uśmiechnęłam się sama do siebie...dookoła jest zupełni
pusto... może i lepiej...nikt nie będzie mi przeszkadzał .Ostrożnie
przerzuciłam nogi przez szklaną barierę i spojrzałam w dół.Było
na prawdę wysoko.Przełknęłam nerwowo ślinę i westchnęłam
.Nie..nie będę taka jak oni i chociaż się pożegnam.
Wyjęłam
z kieszeni telefon i zadzwoniłam do Jess...nie odebrała.
Następnie
wykręciłam do YongGuka.PO kilku sygnałach usłyszałam głos w
słuchawce.
-Hej
(T.i) wszystko gra?
-Oh...tak
YongGuk....t-teraz jestem na prawdę szczęśliwa-nie kłamałam, czułam się na prawdę wspaniale-Myślisz,że woda jest teraz ciepła?
-Co..(t.i)
o czym ty...(t.i) czekaj!Nie,nie rób tego-wrzeszczał do
słuchawki-Błagam cie (t.i) nie bądź głupia...
Zaśmiałam
się sama do siebie-Żegnaj YongGuk,i przepraszam-rozłączyłam się
rzucając telefon w dół .Już po chwili odepchnęłam się barierki
i ...
Gwałtownie
usiadłam na łóżku.Byłam cała spocona i zdyszana. ByungHun
spojrzał na mnie zaspanymi oczami-Co jest?-
ByungHun...ty
żyjesz!-przytuliłam się do niego.
-Na
razie jeszcze tak,nie wiem jak będzie rano...trochę popiłem-zaśmiał
się-Nie słyszałaś jak wchodziłem jakieś 20 minut temu.
Kiwnęłam
przecząco głową rozmasowując ręką czoło.W moich oczach zebrały
się łzy....czyli wszystko to co działo się po Imprezie było tylko
koszmarem....
Wybuchłam
głośnym płaczem.Joe nie wiedział co się dzieje-Ej...no...weź nie
płacz...co jest?Coś ci się przyśniło-kiwnęłam głową.Chłopak
spojrzał na mnie czule-Spokojnie,to tylko zły sen-gładził moje
policzki-Jestem przy tobie...
-I
zawsze będziesz.
-Chłopak
zaśmiał się-Jeśli tylko chcesz-przyciągnął mnie do siebie i
pocałował w czoło.
-Obiecujesz?
-Jeśli tego właśnie chcesz.Ale pamiętaj,że za
obietnice płaci się życiem-spojrzałam na niego z wyrzutem.Joe tylko wzruszył ramionami -A więc jak?
Przez chwilę milczałam.To tylko dziecinne "obiecanki" z drugiej jednak...
-Obiecaj.
-Obiecuję-skrzyżowaliśmy małe palce po czym oboje położyliśmy się.Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę jednak po krótkim czasie zasnęłam w ramionach chłopaka.
Przez chwilę milczałam.To tylko dziecinne "obiecanki" z drugiej jednak...
-Obiecaj.
-Obiecuję-skrzyżowaliśmy małe palce po czym oboje położyliśmy się.Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę jednak po krótkim czasie zasnęłam w ramionach chłopaka.
Genialny pomysł! Czytało się świetnie! Tylko na samym początku pisałaś bardzo nierozbudowanymi, prostymi zdaniami co trochę przeszkadzało.. ale za to piszesz świetne dialogi ^^
OdpowiedzUsuńRadziłabym Ci popracować nad estetyką tekstu.. chodzi mi o umiejscowienie przecinków, spacje i pisanie dialogów bo przez to ma się trudności w czytaniu tekstu.
Od teraz będę śledziła bloga i kolejne wpisy ^^
Fighting!
Zapraszam do mnie:
http://cnbluestory.blogspot.com/
Awwww... Jest boski. Masz wielki talent. Jesteś zajebista :*
OdpowiedzUsuńHaha...dziękuję ~
UsuńSorry, ale się trochę pogubiłam. To Changjo zginął czy Chunji? A tak w drodze jasności, Prawdziwe imię L.Joe to ByungHUN, a nie ByunHYUN. Czasami jak są dialogi to nie robisz spacji i robi mi się mętlik w głowie podczas czytania. Ogólnie scenariusz bardzo mi się podobał i jestem Ci wdzięczna za napisanie go.
OdpowiedzUsuńWeny i hwaiting
I bardzi sie cieszę ,zę ten komentarz napisałaś bo obawiałam sie błędów ;/Będę szczera nie jestem wielką fanką Teen Top,lbo inaczej-Po porstu ich znam ich jedna piosenkę a o członkach zepsołu nie ma pojęcia,więc jedynym moim pomocnikiem był wujek Google.Zaraz wrpowadze wszystkie poprawki i przepraszma za te zawirowania;-; Może poprosze cię o przeczytanie tegojeszcze raz po poprawkach i będzie wszystko jasne hm?
UsuńChyba najlepsze FF jakie na razie mi wpadły w rączki. Dobrze się czyta, dialogi są naturalne, dobry pomysł. Czekam na wiecej !
OdpowiedzUsuńOjej jak miło !Dziękuję i bardzo się cieszę,że się podoba !:)
UsuńPowiem Ci tak... To jest piękne najlepsze ff, czytam to już z nie wiadomo któryś raz.... Jak to pierwszy raz czytałam to płakałam... Liczę weny ... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń