sobota, 21 lutego 2015

"Seven" Rozdział 3

Po dormie rozszedł się dźwięk budzika.
Jung Hoseok jak przywykł robić od kilku dni ,tuż po otwarciu oczu wsłuchał się w nierównomierny,płytki oddech Jina,by przekonać się ,że ten jeszcze żyje.
Upewniwszy się ,że jego Hyung nadal należy do żywych, sięgnął po swoją komórkę.
Jeszcze z zamglonym wzrokiem i lekko trzęsącymi się dłońmi wpisał nazwę docelowej strony i przełknął nerwowo ślinę,gdy jego oczom ukazały się pierwsze nagłówki artykułów.
Z chwilą kiedy w jednym z nich zobaczył swój pseudonim artystyczny,serce chłopaka zabiło szybciej.
Znowu.
Znowu to samo.
Zanim jeszcze zdążył przeczytać treść artykułu ,J-Hope już wiedział co się w nim znajduję.
Określenia jak "Szczęściarz bez talentu,któremu po prostu się udało" stały się dla niego niemal rutyną.
Codziennie czytał kłamstwa,oszczerstwa i plotki na swój temat.
Ludzie,którzy krytykowali jego zdolności,wygląd a nawet styl bycia ostatnio nie dawali się nie zauważyć.
Najgorsze jest to,że Hoseok zaczął w to wszystko wierzyć.
Zawsze brakowało mu pewności siebie.
Zdawał sobie sprawę z tego,że może nie jest zbyt przystojny i ma specyficzny charakter.
Mógł za to pochwalić się głosem,wprawiającym w osłupienie nie jednego krytyka.
Od kiedy jednak został członkiem BTS ,zobaczył,że ludzie doceniają nie tylko jego talent ,ale i go jako człowieka.
Mało tego,miał nawet fanów.
Fanów ,którzy go kochali.
Wszystko było w porządku,J-Hope może nie do końca uporał się ze swoją niską  samo oceną,jednak nikt też nie obrażał go,czy krytykował bardziej niż to potrzebne.
Szatyn nie musiał wracać do przykrej przeszłości,gdzie zawsze był wyśmiewany i poniżany,dopóki w internecie nie powstała afera na jego temat.
To wszystko wyskoczyło tak nagle,Hoseok nawet nie znał powodu.
Anty-fani i krytycy po prostu zaczęli na niego prosto mówiąc-najeżdżać,twierdząc ,że nie ma talentu czy ,że jest beznadziejny we wszystkim co robi.

Zanim chłopak zdążył wychwycić jakieś słowo ,usłyszał słaby głos za sobą:
-Hoseok,nie czytaj tego.
Szatyn wyraźnie zdziwił się na dźwięk głosu Jina.
Ten od paru dni nie dawał znaku życia.
Nie wychodził z pokoju,nie rozmawiał z nikim.
Jak gdyby go nie było.
J-Hope jednak zignorował jego słowa i mimowolnie spojrzał na ekran telefonu.
"Jung Hoseok,życzmy ci śmierci"
Było to pierwsze i ostatnie zdanie ,jakie udało mu się przeczytać,zwykły,głupi komentarz od kogoś ,kto go po prostu nie lubi.
Chłopak z nie kontrolowaną furią rzucił telefonem o podłogę,nie za bardzo przejmując się jego stanem,po czym zacisnął palce na własnych włosach.
Niczym małe, sfrustrowane dziecko walił nogami o podłogę ,a łzy spływały po jego bladych policzkach.
-Dlaczego oni mnie tak nienawidzą Hyung?-syknął przez zaciśnięte zęby.
Nie oczekiwał odpowiedzi ,po prostu nie chciał znowu milczeć i tłumić wszystkiego w sobie.
-Bo sam się nienawidzisz-odparł Jin ledwo słyszalnie.
To było zbyt wiele dla wrażliwego serca J-Hope.
Szatyn wsunął dłoń pod poduszkę i wyciągnął spod niej mały przedmiot.
Spojrzał na niego ,jednak w pokoju było zbyt ciemno ,by mógł go dokładnie obejrzeć.
Bez większego zastanowienia przejechał ostrzem po swoim nadgarstku ,by już po chwili zacisnąć wargi z bólu.
Poczuł jak lepka krew zbiera się wokół rany,jednak on tylko ją pogłębił.
I kolejna kreska na jego ciele...i duszy.
Ten ból stworzony za sprawą żyletki to było nic .
Nic w porównaniu do tego co czuł w środku.
Nie zwracał uwagi na Jina,on i tak wiedział,po prostu sprawiał ,że rana była coraz głębsza.
Czy dało mu to ulgę?
Sam nie wiedział,liczyło się tylko to,że na chwilę zapomniał o tym ,jak beznadziejny jest
***.
Hoseok ubrał się w pierwszą lepszą koszulkę i obcisłe,czarne jeansy .
Zazwyczaj bardziej skupiał się na doborze swojego ubrania,dziś jednak chciał jak najszybciej wydostać się z tego ciemnego pokoju,w którym przesiedział już kilka godzin w ciszy z Jinem.
Obecność Seokjina jeszcze bardziej go dobijała.
Zaschnięta krew widniała na jego nadgarstku,J-Hope jednak roztarł ją niedbale,krzywiąc się pod wpływem bólu.
Zerknął na cięcia,stwierdzając ,że są zbyt widoczne.
Sięgnął do swojej szafki i wyciągnął z niej grubą,skórzaną bransoletę,którą zawsze zasłaniał swoje rany.
Pociaśniając zapięcie bransolety,szatyn czym prędzej opuścił pokój i odetchnął z prawdziwą ulgą,gdy zamknął za sobą drzwi.
Rozejrzał się ,a w głębi salonu, na kanapie zobaczył Jimina i Jung Kooka.
Młodszy siedział ze spuszczoną głową ,tancerz zaś mówił coś ściszonym głosem,zerkając to na maknae,to na telewizor.
Typowy dla nich obrazek-posmutniały Jung Kook i Jimin,próbujący wzbudzić w nim poczucie winy.
Z tą dwójką zawsze były problemy,ale wcześniej to wszystko wyglądało inaczej.
BTS próbowali jakoś rozwiązać problem  rozmawiając i z jednym i z drugim.
Były prośby,groźby,płacze jednak nie podziałało to na żadnego z nich.
W końcu dali sobie spokój widząc,że główni zainteresowani nie robią sobie absolutnie nic z ich pomocy.
Chcieli to mają.
Prędzej czy później to się na nich odegra,J-Hope jednak modlił się w duchu,żeby to wszystko nie odbiło się na najmłodszym.Ten dzieciak już zbyt wiele przeżył...
Raper wziął głęboki wdech ,widząc jak Jung Kook desperacko próbuje zwrócić na siebie uwagę Jimina,ten jednak go ignorował.Tak było najłatwiej,prawda?
-Jung Kook-zaczął pewnie,wsuwając ręce do kieszeni-Masz jakieś plany na dziś?
Maknae zamrugał kilkakrotnie ,patrząc przelotnie na grającego na konsoli Jimina.
Na jego twarz wkradł się ledwo widoczny grymas niezadowolenia,jednak szybko zastąpił go wymuszony uśmiech.
-N-nie wydaje mi się...
-Super-Hoseok uniósł kąciki ust-Obiecałeś mi zakupy,pamiętasz?
-Nie-młodszy uniósł brew.
-To bez znaczenia,ubieraj się i idziemy.
Jung Kook westchnął z udawanym nie zadowoleniem ,jednak szybko zwlókł się z kanapy i oboje skierowali się do ciasnego korytarza.
-Co tu robi łańcuch Namjoona?-spytał J-Hope przyglądając się złotemu wisiorowi wiszącemu na wieszaku do kurtek.
-To nie łańcuch-oznajmił brunet zakładając swoje czarne Nike-To jego ego.
Raper pokiwał głową z uznaniem,z myślą,że to faktycznie ma sens-W końcu odnalazło swoje miejsce-rzucił,zamykając za sobą drzwi.
***
J-Hope i Jung Kook chodzili po sklepach jak gdyby nigdy nic,nie przejmując się za bardzo czy ktoś ich rozpozna czy nie.
Po prostu patrzyli na markowe ubrania,gadali o głupotach i czasem nawet śmiali się z byle czego-jak za dawnych czasów.
Chyba oboje już zapomnieli ,jak to jest być w towarzystwie kogoś innego niż swoje własne problemy.
Po kilku godzinach bezsensownego łażenia ,w ramach odpoczynku artyści wybrali się na lody.
Jung Kook jak dziecko cieszył się z pucharku czekoladowych lodów z bitą śmietaną ,Hoseok zaś zadowolił się jedynie jedną gałką lodów truskawkowych.
Skończyło się na tym,że raper już dawno zapomniał co jadł,a maknae nie był nawet w połowie.
-Wiesz Hyung-zaczął Jung Kook wpychając do ust łyżkę pełną bitej śmietany-Myślę,że powinieneś kupić tamtą koszulę w paski.
-Nie chce...-mruknął starszy opierając głowę na dłoni.
Nieświadomie zaczął skubać zapięcie bransolety,próbując zrobić coś z nie spokojem w dłoniach.
-Wyglądałbyś w niej na prawdę dobrze.Zresztą,jakbyś ją przymierzył,to na pewno byś zmienił zdanie...
-Jung Kook-przerwał starszy-Zlituj się i wepchaj te lody do mordy,co?
Młodszy tylko przewrócił oczami,zlizując czekoladę wokół ust.
-Ale nic do tej pory nie kupiliśmy.
-Bo już wszystko mamy-zauważył J-Hope ,rozglądając się dookoła ze znudzeniem.
Napotkał wzrokiem kilka młodych dziewczyn w mundurkach szkolnych,które widocznie patrzyły i wskazywały na ich dwójkę.
Nie wiedzieć kiedy zrobiło się ich jeszcze więcej .Zaczęły robić zdjęcia i piszczeć,powoli zbliżając się w ich stronę.
-Czas na ewakuację-westchnął Hoseok wstając i biorąc do ręki swoją kurtkę.
Maknae kiwnął głową,chociaż to wcale nie było mu na rękę.
Czasem żałował,że jest sławny.Chciałby posiedzieć jak inni ludzie w kawiarni czy w kinie,nie bojąc się,że jego jeden nieodpowiedni ruch wywoła ogromny skandal.
Teraz jednak nie miał nic gadania.
Posłusznie wstał i dogonił starszego.
-A może się chociaż z nimi przywitamy?
-To nie jest dobry pomysł-Hoseok zacisnął zęby,gdy poczuł silne pieczenie dzisiejszego cięcia.
Chciał jak najszybciej wrócić i zdjąć to cholerstwo z ręki,które nieustannie podrażniało ranę.
-Zobacz,ale wyglądają na miłe...O~Jedna ma nawet koszulkę z naszym logiem!
-Jung Kook,opanuj się-syknął ,popychając bruneta w stronę wyjścia.
-Hobi~Cookie~-fanki zaczęły krzyczeć,machać i piszczeć.
Były coraz bliżej,a J-Hope stawał się niespokojny.
-Teraz już nie mamy wyjścia-uśmiechnął się młodszy,ciągnąc rapera za rękę.
Jednak jak na złość,Jung Kook pociągnął za bransoletę,która szybko zsunęła się z dłoni
 J-Hope,ukazując czerwone ślady i resztki zaschniętej krwi.
Młodszy spojrzał na nadgarstek Hoseoka,by już po chwili posłać mu pełne przerażenia spojrzenie.
Raper zaklął pod nosem i wsunął rękę do kieszeni,krzywiąc się pod wpływem bólu.
-Hyung,co...co to było....?-jęknął cicho maknae,wpatrując się w schowany już nadgarstek szatyna.
-Możemy już iść?-warknął J-Hope,a brunet pokiwał słabo głową.
Oboje szli szybkim krokiem ,wpatrując się w podłogę.
Jung Kook bał się spytać,a Hoseok nie chciał mówić.
Był wkurwiony.Teraz rozniesie się to po całym dormie,jak nie po całym kpop'owym światku,bo przecież fanki też mogły zauważyć.
Maknae prędzej czy później zacznie zadawać niewygodne pytania,na które J-Hope mu nie odpowie.
Nie odpowiada na nie nawet samemu sobie.
Głosy fanek ucichły wraz z wyjściem z galerii.J-Hope z uparcie spuszczoną głową zbliżył się do ulicy i przywołał pierwszą-lepsza taksówkę.
-Hyung,ale...dlaczego?-roztrzęsiony Jung Kook szepnął ledwie słyszalnie,a w jego oczach zebrały się łzy.
Hoseok to przemilczał.
***
Gdy artyści wrócili do dormu,Hoseok niemal od razu wyminął osępiałego Jung Kooka i udał się do swojego pokoju,zatrzaskując za sobą drzwi z wielkim hukiem.
Poczuł jak gorące powietrze otula jego twarz,gdy znalazł się w ciemnym pokoju.
Wiedział ,że proponowanie otworzenia okna,czy odsłonięcia żaluzji i tak jest bez celowe,gdyż Jin najwyraźniej postanowił ich pokój zamienić w jaskinię.
Szatyn tylko wziął swoją brązową bluzę i tak szybko jak tu wszedł,tak szybko opuścił to pomieszczenie.Nie chciał znowu czuć tego pustek wzroku Seokjina na sobie.
To tylko wywiercało większą dziurę w jego duszy.
Ponowne zatrzaśnięcie drzwi przywołało spojrzenie Jimina,który awanturował się o coś z maknae w kuchni.
Hoseok tylko zerknął na nich przelotnie,wypychając ręce do kieszeni,jak dyby to coś mogło zmienić.
Wstydził się sam siebie.Wstydził się tego,że jest słaby.
Raper powłóczył nogami w stronę pokoju Namjoona i Yoongiego.
Wiedział,że młodszy jest już w dormie,więc drzwi powinny być otwarte.
Tak też było.
J-Hope rzucił się na łóżkom i zaniósł się głośnym płaczem.Jednak nie był on spowodowany tylko bólem spowodowanym okaleczaniem się.
Płakał,bo nie miał siły wytrzymać za samym sobą.
Miał wrażenie,że wszyscy już wiedzieli jak beznadziejny jest.
Podsunął kolana pod szyję,jak gdyby miało to zmniejszyć poczucie upokorzenia.
Chciał stać się mniejszy ,a najlepiej zniknąć.
Tak,zniknąć.
***
-Jesteś idiotą Hoseok-powiedział Suga ,zaciskając palce na nadgarstku szatyna.
J-Hope spuścił wzrok,było to jedyne co teraz mógł zrobić.
Yoongi patrzył na jego cięcia,a z jego twarzy nie można było nic wyczytać.
Zapadła głucha cisza,która wstrząsnęła ciałem Hoseoka.
Czuł ,jak gdyby zdradził Yoongiemu wszystkie swoje grzechy i sekrety,podczas gdy nie odezwał się nawet słowem.
Bał się.
Milczenie przerwało głośne westchnięcie starszego-Trzeba to opatrzyć.
Wraz z tymi słowami Yoongi wstał i wyszedł z pokoju,by już po chwili wrócić z apteczką w dłoni.
Ponownie zajął miejsce obok Hoseoka, i wyjąwszy bandaż i wodę utlenioną z apteczki ,starszy położył dłoń szatyna na swoich kolanach.
J-Hope zignorował pieczenie,gdy środek dezynfekujący zetknął się z jego skórą i wlepił wzrok w pełną skupienia twarz Sugi.
Uparcie milczał,chociaż Hoseok bardzo chciał usłyszeć jego głos.
Yoongi był jedną  z ostatnich osób jakiej raper ufał.
Nie chodzi o to,że lubi go bardziej od innych,po prostu on jako jedyny się od niego nie odwrócił,nie zatracił we własnym świecie.
Może to dlatego ,że sam kogoś potrzebował?
Może to pewnego rodzaju układ,o którym żaden z nich nigdy nie mówił,a oboje doskonale wiedzą?
-Skończone-oświadczył Suga,zawiązując bandaż na dłoni J-Hope.
Młodszy w geście podziękowania obdarował go bladym uśmiechem,po czym uciekł wzrokiem w stronę okna.
Na dworze było ciemno i raczej chłodno,jednak dla rapera taka pogoda zdawała się być niemal idealna.
Idealna na spacer i trzeźwe przemyślenie swojego żenującego życia.
-Hoseok,jak myślisz,dlaczego tu jesteś?
Szatyn zamrugał szybko powiekami słysząc to pytanie-Nie rozumiem...
-Dlaczego jesteś w BTS?
Chłopak zamyślił się,co udowodniło jemu samemu,jak bardzo się zmienił.
Jeszcze kilka miesięcy temu bez wahania opowiedział by,że tu jest jego miejsce,wśród przyjaciół,gdzie spełniają się ich marzenia.Ale teraz?
Co on tu właściwie robi?
J-Hope wzruszył bezradnie ramionami,na co Yoongi uśmiechnął się tajemniczo.
-Jesteś tu,bo jesteś naszą nadzieją.Naszą i naszych fanów ,Hoseok.
Raper spojrzał na swojego Hyunga,jak gdyby chciał upewnić się,czy aby się nie przesłyszał.
Suga jednak pokiwał głową,kładąc swoją dłoń na włosach młodszego.
-Dzięki tobie tu jesteśmy.Pamiętasz jak dodawałeś otuchy mi i Namjoonowi?Jak chcieliśmy już zrezygnować z siedzenia w tej stęchłej piwnicy i wyrzucić te nasze marne pioseneczki?Mówiłeś,że ludzie to polubią i miałeś rację.Dzięki tobie teraz jesteśmy tu.
-Teraz wszystko jest inne...
-A nasi fani-ciągnął dalej,jak gdyby nie słysząc Hoseoka-Oni cię kochają.Dajesz im siłę i wiarę.Nie możesz się teraz poddać,jak dasz im przykład,hm?To banda dzieciaków,takich jak my kiedyś.My nie byliśmy sami,nie pozwólmy więc im być samotnymi.
-Dlaczego zawsze mówisz tak cholernie mądre rzeczy-prychnął J-Hope,patrząc na niego oczyma pełnymi nadziei.Sam był zdziwiony,że stać go było na taki gest.
Przyłapał się nawet na tym,że się uśmiecha.
Przyłapał się też na tym,że ma ochotę go pocałować.Tak po prostu.
Zdusił jednak w sobie to pragnienie i ukrył twarz w zagłębieniu szyi Yoongiego.
-Obiecaj,że przestaniesz.
Nie odezwał się.Nie chciał go zawieść.
-Hoseok,obiecaj.
-Chodźmy na spacer ,Hyung-zaproponował szybko młodszy,patrząc z upragnieniem w okno,a potem na Yoongiego.
Na jego twarz wkradł się dziwny ,szczery uśmiech.Nie znał powodu,dla jakiego pojawił się on na jego twarzy.Po prostu siedział i uśmiechał się do Sugi,który patrzył na niego ze zdziwieniem.
Po chwili jednak Yoongi również wykrzywił usta w skromnym uśmiechu i pochylił się nad raperem ,by pocałować jego czoło-Hoseok ,nie chcę być niegrzeczny,ale weź już to dupsko z mojego pokoju,ok?
 

#JhopeYouArePervect

2 komentarze:

  1. Pierwsza! `y`
    Oraz nowa na tym blogu ^-^
    Pomysł na opowiadanie bardzo mi się podoba. Każdy członek ma jakiś problem. Ukazujesz również, że chłopacy tak samo jak my mają uczucia, rozsterki życiowe.
    Jednak błąd, który aż razi w oczy...
    Jeżeli chcesz postawić przecinek to stawiasz go bezpośrednio po słowie, a następnie spację.
    Czyli:
    Chciał stać się mniejszy, a najlepiej zniknąć.
    A nie:
    Chciał stać się mniejszy ,a najlepiej zniknąć.
    To tylko taka moja uwaga ^-^
    Masz dosyć ciekawy styl pisania, więc zobaczymy jak to dalej będzie ;)
    Od razu mówię, że będę komentować opowiadania, czy też one shoty tylko z BTS i Big Bang, czasami z BAP, bo tylko takowe czytam >-<
    No cóż, życzę weny i czekam na kolejny rozdział~ ^w^ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział ^^ zaciekawiłaś mnie wątkiem Jungkooka i Jimina ;3
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń