sobota, 7 lutego 2015

"Seven" Rozdział 1

Uwagi:Przekleństwa


Chłopak uchylił cicho drzwi wejściowe, po czym bezszelestnie wślizgnął się do środka.
Kosmyki jego jasnych włosów, aż podskoczyły, gdy usłyszał pisknięcie gumowej kury, leżącej na czarnych kafelkach.
Co to do cholery tu w ogóle robi?! Przecież nie mają nawet psa...
Taehyung zaklął w myślach. Uniósł delikatnie stopę, wstrzymując oddech.
Zabawka wydała z siebie głuchy jęk, a V odetchnął z ulgą.
Nie chciał obudzić pozostałych. Później mieli by do niego pretensje, że zrywa ich dosłownie o świcie.
A gdyby jeszcze nie spali?
To jeszcze gorzej.
Znowu  musiałby słuchać ich oskarżeń i mądrości życiowych.
Ale co oni wiedzą? Więcej od niego?
To tylko grupka dzieciaków, każdy z innym problemem, z którym obnosi się mniej lub bardziej.
Nie mają prawa pouczać go, dopóki nie poradzą sobie sami ze sobą.
Odczekał kilkanaście sekund.
Taehyung, wcześniej upewniwszy się, że nikt go nie usłyszał, ściągnął szybko buty i powędrował do swojego pokoju.
Otworzył zamek z klucza i wcisnął się między wąską szczelinę między framugą  a drzwiami.
W myślach dziękował temu na górze, że wytwórnia zmieniła budynek, w którym mieszkają, na większy (co nie zmienia faktu,że i tak był mały), i że przy najmniej raz w tygodniu może mieć pokój samemu.
Otóż w budynku były 4 pokoje i każdy z członków BTS podczas tygodnia, mógł odpocząć od reszty w samotności.
Był to też świetny czas dla Taehyung'a, by mógł wymykać się w nocy.
Chłopak zdjął koszulkę, by po chwili zarzucić swoją bluzkę do spania i opadł na łóżko.
Przetarł dłońmi zmęczone oczy i pociągnął nosem, w którym nadal czuł mrowienie.
Chyba nigdy się nie przyzwyczai...
Gdy tylko powieki szatyna opadły w dół, usłyszał dźwięk budzika.
Poderwał się szybko mrugając kilkakrotnie oczami.
-Już 6?-wybełkotał sam do siebie.
Z grymasem na ustach podniósł się do siadu, by już po chwili odepchnąć się od łóżka i mozolnym krokiem udać się do drzwi. Zanim jednak nacisnął na klamkę, odwrócił głowę w stronę lustra, wiszącego tuż przy wejściu.
Brwi chłopaka powędrowały w górę, a powieki szybko zamrugały.
Wyglądał źle. Nawet bardzo źle.
Jego skóra była bardziej blada niż zazwyczaj, oczy podkrążone, a gałki oczne porządnie zaczerwienione.
Do tego jeszcze ten zapach dymu papierosowego i alkoholu.
Nie ma opcji, nie może im się tak pokazać.
Taehyung przełknął głośno ślinę, zastanawiając się nad swoim marnym losem.
Z zamyślenia wyrwał go głos RapMon'a.
-Żaden nie pofatyguje dupy, żeby wyłączyć to cholerstwo?!-ryknął, najwidoczniej wkurzony tym, że to on musiał wypełznąć z ciepłego łóżka.
V przysunął ucho do drzwi,czekając na dalszy rozwój akcji.
-Jest sobota...-dodał już ciszej-Kto miał wyłączyć wczoraj budzik?!
Ups...
Szatyn przygryzł dolną wargę, nie odsuwając się od drzwi.
No tak, to on miał wczoraj wieczorem to zrobić.
Chłopak usłyszał jakiś przyciszony monolog Namjoona, nie mógł jednak określić co konkretnie mówił.
Po chwili jednak, po dormie rozszedł się dźwięczny głos Jimina-Taehyung,wiedz, że idę ci wpierdolić~
Po tych słowach,V rzucił się na łóżko i otulił szczelnie kołdrą.
Zacisnął powieki mocniej, gdy drzwi się uchyliły.
-Ty niedorobiony cwelu-zaczął słodko Jimin, wślizgując się do środka-Skoro tak koniecznie chciałeś wcześniej wstać w dzień wolny, to może rusz te suche dupsko i kup coś na śniadanie.
Jimin mówił ze spokojem, o jaki Taehyung go nawet nie podejrzewał.
Jeżeli Park musi wcześniej wstać...Wróć. Jeżeli musi w ogóle wstać, to jest wściekły.
Brunet usiadł na skraju łóżka, przyglądając cię uważnie koledze.
V mimo zamkniętych powiek wiedział, że Jimin sztyletuje go wzrokiem, dosłownie czuł to na swoim ciele.
Zacisnął jednak szczęki i udawał, że śpi -tak jak robił to zawsze, gdy chciał uniknąć kłopotów, czy męczącej rozmowy.
-Jak zwykle-westchnął zirytowany Jimin-Obudziłeś wszystkich, tylko nie samego siebie-wraz z tymi słowami, brunet wyszedł z pokoju.
Taehyung odetchnął z ulgą, gdy  usłyszał trzask zamykanych drzwi.
Przekręcił się na drugi bok i zacisnął powieki jeszcze mocniej.
Musiał się zdrzemnąć chociaż trochę, inaczej nie będzie funkcjonował przez cały kolejny dzień.
Ale czy ta hołota da mu odpocząć chociaż przez chwilę?
V znowu wstał z łóżka.
Szybkim krokiem podszedł do drzwi, po czym przekręcił kluczyk w zamku z  ogromną satysfakcją na twarzy.
I po problemie...

Taehyung poczuł wibracje spod jego poduszki.
Wsunął dłoń pod pościel i wyjął telefon.
Zamglonym wzrokiem spojrzał na wyświetlacz, po czym odebrał.
-Halo?-spytał ziewając jednocześnie.
-Mamy problem-usłyszał głos w słuchawce.
V przez chwilę musiał pomyśleć, zanim zorientował się z kim rozmawia.
-C-co?Co ty znowu bredzisz?-mruknął chowając twarz w poduszce.
-Przyjedź szybko-głos jego kolegi stawał się coraz bardziej nerwowy-I lepiej weź ze sobą kasę. Czekam.
-Hyunguk?H-Hyunguk!-zawołał zdezorientowany V.
Tamten jednak już się rozłączył.
Szatyn leżał chwilę w bezruchu, po czym  gwałtownie zerwał się z łóżka.
Pospiesznie zmienił koszulkę i desperacko przegrzebywał kieszenie w poszukiwaniu jakichkolwiek pieniędzy.
Znalazł jedynie jakieś marne grosze. Taehyung  poczochrał nerwowo włosy, zaciskając na nich palce.
Skoro Hyunguk dzwoni do niego z taką wiadomością, to nie wróży nic dobrego.
A jeśli prosi o kasę, to już w ogóle masakra.
Ale skąd on ją weźmie? Całe swoje oszczędności wydał wczoraj wieczorem!
V nacisnął niepewnie na klamkę.
Wysunął głowę zza drzwi i wyszedł dopiero, gdy upewnił się, że salon jest pusty.
Szybkim krokiem udał się do łazienki i niemal od razu zatrzasnął za sobą drzwi.
Chłopak oparł dłonie o umywalkę, patrząc na zmęczoną twarz przed sobą.
Skąd ma wytrzasnąć kasę?
Nawet nie wie ile pieniędzy musi wziąć.
Ale znając Hyunguka ,nie mówił on raczej o małej sumie.
Odkręcił wodę, po czym chlusnął sobie ją na twarz.
Poczuł jak zimne krople spływają po jego bladej twarzy, zmywając zmęczenie i rozterki wczorajszego dnia.
Niestety pozostały jeszcze rozterki dzisiejszego dnia, z którymi pewnie tak łatwo sobie nie poradzi.
V rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu ręcznika.
Gdy tylko go zauważył, przyłożył fioletowy materiał do twarzy i starł resztę wody.
Fakt,że był to ręcznik Jin'a, raczej nie wywarł na nim większego wrażenia.
Chwila chwila...
V spojrzał na tkaninę, po czym wybiegł z łazienki, pozostawiając fioletowy ręcznik w zapomnieniu.
Szatyn ustał przed pokojem Jina i J-Hope.
Wziął głęboki wdech, po czym wparował do środka.
Panowała tam totalna ciemność, a oczy Taehyunga dopiero po chwili się do niej przyzwyczaiły.
Chłopak zamrugał powiekami i rozejrzał się dookoła.
Było tu jednak zbyt ciemno, by cokolwiek zauważyć.
Po omacku dotarł do szafki i zaczął jeździć po niej dłonią.
Uśmiech wkradł się na jego usta, gdy pod palcami wyczuł metalową skarbonkę Jina.
Bogaty Hyung raczej nie będzie miał nic przeciwko małej pożyczki...zresztą, nawet nie zorientuje się ,że pieniądze zniknęły.
Taehyung odda mu wszytko jeśli tylko coś będzie miał...jeśli będzie miał.
Nie. To nie jest czas na zastanawianie się czy sentymenty.
V otworzył skarbonkę, po czym wyjął  z niej gruby plik banknotów.
Cholera, oszczędny jest ten Hyung.
Gdy zadowolony szatyn chciał udać się do drzwi, nagle zastygł w bezruchu, słysząc czyjś głos.
-Po co ci te pieniądze, Taehyung?
Chłopak rozejrzał się dookoła, a serce zaczęło bić jak oszalałe.
Przymrużył oczy, by już po chwili móc ujrzeć zaledwie skrawek twarzy Seokjina siedzącego w kącie pokoju.
-H-hyung ....j-ja-chciał się wytłumaczyć, jednak rosnąca gula w gardle nie dawała za
 wygraną-Potrzebuję ich. Przyrzekam,że oddam wszystko...
-W porządku-przerwał Jin ze spokojem w głosie-Weź je.
V zamrugał szybko powiekami i przełknął głośno ślinę-D-dziękuję...
-Idź już.
-Ale...Hyung, dobrze się czujesz? Może wpuścimy tu trochę światła, czy świeżego powietrza...
-Powiedziałem, że masz iść-odpowiedział stanowczo starszy.
Taehyung bez zbędnych słów kiwnął głową i wyszedł z pokoju.
Odetchnął z prawdziwą ulgą, gdy zamknął za sobą drzwi.
Udało się. Teraz tylko musi dostać się na obrzeża miasta...

V mimowolnie uśmiechnął się na widok speluny, której ostatnio był częstym gościem.
To miejsce było wręcz idealne dla celebrytów, którzy chcą czegoś innego.
Tutaj nie ma obaw o paparazzi, plotki czy inne rzeczy, które mogły by sprawić kłopot.
Jedyne czego potrzeby, to odpowiedniej ilości banknotów, bo przecież totalny reset też kosztuje.
Zanim zdążył otworzyć metalowe drzwi, zrobił to już Hyunguk.
V poruszał niemrawo ustami na jego widok, tamten jednak zupełnie to zignorował.
Wysoki, około 27 letni Koreańczyk z farbowanymi rudymi włosami spojrzał na niego ze strachem w oczach. Mimo tego, jego głos był pewny i stanowczy-Mamy gości,Taehyung-po tych słowach wpuścił go do środka.
Szatyn przekroczył prób niepewnym, wręcz chwiejnym krokiem.
Od razu uderzył go zapach alkoholu, papierosów i innych dopalaczy.
Poczuł przyjemnie mrowienie w nosie, przypominające mu wydarzenia z poprzedniej nocy.
V przygryzł wargę, starając się odgonić od siebie te myśli.
Nie, nie teraz. Najpierw trzeba wygrzebać się z tego gówna, w  które prawdo podobnie wpakował się Hyunguk.
Oboje w milczeniu udali się na zaplecze.
Mały pokoik, z ciemno-czerwonymi ścianami i obdrapanymi meblami, a w nim czterech napakowanych kolesi w ciemnych skórzanych kurtkach .
Taehyungowi na sam ich widok zrobiło się słabo. Jeszcze gorzej jednak było, gdy jeden z tych kolesi zabrał głos:
-Widzę, że przyprowadziłeś obstawę-mruknął rozbawiony.
Po pokoju rozszedł się stłumiony śmiech,
Na twarzy Taehyunga pojawił się grymas niezadowolenia, co sprawiło, że wyglądał bardziej uroczo, niż by chciał.
-Do rzeczy panowie-facet znowu zaczął,zapalając papierosa.
Wypuścił z ust stróżkę dymu, po czym spojrzał znacząco na Hyunguka-Dawaj kasę.
-A-ale ja....
-Czemu niby miałby wam dawać kasę?-wypalił V pewnym głosem.
Gangster uniósł brew i spojrzał wymownie na szatyna.
-Wisi nam kilka tysięcy za towar, który od nas sprowadzał.To, że zmienił dostawcę, nie wyklucza faktu, że z nami musi uregulować rachunki.
-Nie mam tych pieniędzy-powiedział cicho Hyunguk, spuszczając wzrok.
Mężczyźni spojrzeli po sobie,po czym kiwnęli znacząco głowami.
Nie należeli raczej do tych, którzy bawią się w "kotka i myszkę". Byli tu ,bo dobrze wiedzieli czego chcą.Ten fakt sprawiał, że Taehyung miał ochotę zwymiotować z nerwów.
Ale nie mógł tego okazać. Nie w takim momencie.
Gangsterzy zbliżyli się do V i Hyunguka, po czym przyparli ich do ściany.
-Skoro nie masz "tych" pieniędzy, to nie będziesz miał już żadnych.
-Jeśli nie ma kasy, to wam jej nie wyczaruje!-syknął V, czując jak jeden z gangsterów chwyta jego koszulkę i podnosi go do góry.
Mimo wyrywania się i kręcenia, chłopak nie mógł uwolnić się z uścisku napastnika,
W akcie desperacji zabluźnił cicho i plunął prosto na twarz jednego z mężczyzn.
Ten spojrzał na niego rozwścieczony,po czym dwukrotnie uderzył go z pięści twarz.
-Koniec zabawy!-wrzasnął lider gangu, wyjmując zza paska pistolet-Dajesz kasę, albo nacieszysz się posiadaniem kuli w skroni!
-Na prawdę, nie mam...-jęknął zduszonym głosem diler, zaciskając kurczowo powieki.
V z zakrwawionym nosem i rozciętym policzkiem  wiedział, że ta ciota Hyunguk już nic nie poradzi.
Korzystając z chwili nieuwagi  wysunął się z uścisku gangstera, sięgnął do kieszeni i rzucił plik banknotów prosto pod buty lidera.
-Tyle wystarczy?-mruknął, ocierając strużkę krwi.
Mafiarz spojrzał na pieniądze, po czym uśmiechnął się sztucznie-Nie można było tak od razu?
Mówiąc co kiwnął na swoich przydupasów i cała czwórka momentalnie zniknęła z zaplecza.
Artysta widział, jak wychodząc zabierając pieniądze, na które Jin tak ciężko pracował.
W tym momencie poczuł się jak ostatni śmieć. No ale co miał poradzić? Przynajmniej nie będzie miał tego dupka Hyunguka na sumieniu.
V zamrugał szybko powiekami, gdy to co się stało dopiero do niego dotarło.
-D-dzięki,stary. Uratowałeś mi życie..
Zanim jednak Hyunguk zdążył dokończyć, Taehyung doskoczył do niego i zaczął okładać pięściami.
-Ściągnąłeś mnie tu tylko po to,żebym uratował te twoje zachłanne dupsko?!-wrzasnął z całej siły bijąc starszego-Kurwa, mogli cię zabić wiesz?! Po co mnie narażałeś ty szmato?!
-Taehyung...Taehyung ,proszę..-Hyungukowi w końcu udało się ograniczyć ruchy młodszego-Oddam ci...oddam ci co do grosza...
-O nie-na twarzy szatyna pojawił się złośliwy uśmiech-Oddasz mi o wiele więcej.
Diler spojrzał na niego, nie za bardzo rozumiejąc co ma na myśli.
Dopiero, gdy V przerzucił wzrok na kartony stojące w rogu, Hyunguk domyślił się o co chodzi.
-Nie ,nie,nie, Nie ma mowy. Dopiero co zamówiłem ten towar...
Młodszy nie ustępował. Popchnął dilera na podłogę i usiadł na nim okrakiem.
-Słuchaj, ja tu nie proszę o żadna łaskę. Dajesz mi to zioło i koniec.
Hyunguk odwrócił wzrok. Ten dzieciak przed chwilą uratował mu życie, jest mu to winien...
-A pieniądze chcę mieć do końca miesiąca-dokończył V podnosząc się.
-Ale....
-Jeśli coś ci się nie podoba,to mogę zawołać kolegów z powrotem-syknął artysta.
Widząc, że diler już nie miał argumentów, uśmiechnął się pod nosem i wziął wspomniane wcześniej kartony.
Miał ochotę roześmiać się jak małe dziecko, zdając sobie sprawę, że taka ilość narkotyków należy teraz do niego.
I dobrze się składa, aktualnie V miał wielką ochotę, by zażyć coś na odstresowanie.
Taehyung bez słowa opuścił spelunkę, a swoją zdobycz schował ostrożnie do bagażnika.
Gdy zasiadł na miejscu kierowcy, spojrzał w lusterko.
Jego twarzy była poobijana, porozcinana i zakrwawiona.
Chłopak miał szczęście, że skończyło się tylko na tym. Gdyby nie dał im tych pieniędzy....
V potrząsnął głową i oparł czoło o kierownicę.
Fakt, że marnuje swoje życie już dawno przestał go obchodzić.
Od kiedy stał się sławny, żyje w ciągłym stresie i gdyby nie zaczął ćpać, już dawno pewnie siedział by  w psychiatryku.
Uśmiechnięty, wesoły, rozkoszny V ,którego znają fanki to tylko maska, tylko sposób, żeby zarobić na narkotyki.
To fakt,stoczył się i był tego świadomy.
Ale jak miał się z tego uwolnić?
Sam nie da rady, a o pomoc nie będzie się prosił.
Chłopak szybko starł łzę, która wdarła się na jego rozcięty policzek.
-Już za późno-szepnął sam do siebie, po czym odpalił samochód.

Nastał wieczór, gdy narkotyki, którymi rozkoszował się V przestały działać.
Od kilku godzin siedział w swoim pokoju i po prostu ćpał.
Pokój rozświetlało tylko słabe światło lampki, a resztka białego proszku leżała zapomniana na stole.
Taehyung po powrocie do szarej rzeczywistości po ostatniej dawce narkotyków, przymierzał się na więcej.
Emocje związane z tym cholernym wydarzeniem w spelunie dopiero teraz dawał się we znaki, a artysta nie mógł sobie z nim poradzić inaczej, niż po prostu doprowadzić się do totalnego otumanienia.
Gdy karta kredytowa precyzyjnie jeździła po stole, zagarniając pozostałości proszku w jedno miejsce, V usłyszał pukanie do drzwi.
-Taehyung, żyjesz ty tam?-spytał stłumionym głosem Rap Monster.
Piosenkarz zmarszczył brwi słysząc te słowa.
Głos Namjoona nie brzmiał zbyt dobrze.Wyraźnie coś poszło nie po jego myśli.
Raper był doskonałym aktorem, dopóki się nie odezwał.
Jego głos zdradzał wszelkie emocje, z którymi chłopak aktualnie się borykał.
Na scenie było to wielkim plusem, ludzie kochali to, że Rap Monster jest prawdziwy w tym co śpiewa, jednak w codziennym życiu nie raz było to dla niego problemem.
-Odwal się Hyung-odpowiedział niewzruszony V.
-Mogę wejść?-mruknął niezadowolony odpowiedzią  młodszego, raper.
-Nie.
Taehyung usłyszał ciche sapnięcie zza drzwi-Nie będziesz mi kurwa mówił co mam robić.
Po tych słowach Namjoon stanął w drzwiach pokoju.
Jego wzrok niemal od razu powędrował  w stronę małego stoliczka, a V schował twarz w dłoniach.
Cudnie.
-Skąd ty to masz-warknął raper,podchodząc bliżej.
Jego wzrok nie mógł ogarnąć ilości białych folijek z białym proszkiem, porozrzucanych po pokoju.
-Jesteś jabanym ćpunem-było to jedyne słowa, jakie w tej chili mógł wypowiedzieć Rap Monster.
V rozcapierzył palce i spojrzał znudzonym wzrokiem na rapera.
Namjoon był zły.
Nie to mało-był wkurwiony.
Piosenkarz zmarszczył brwi. To raczej niemożliwe, że złości się aż tak z jego powodu.
Nie w takim stopniu,
-Co jest Hyung?-spytał po krótkiej chwili.
Namjoon spojrzał na niego spod byka, po czym opadł na łóżko obok niego.
-Pokłóciłeś się z tą dziwką Hyerin?
Nie zareagował.
Nie powiedział nic nawet na to, że V nazwał ją dziwką.
Musiało być na prawdę źle.
Rap Monster po chwili wybełkotał gardłowo-Nie twój, jebany interes.
Młodszy miał ochotę się zaśmiać, ostatecznie wydał z siebie tylko zduszony jęk.
-Hyung, a może....chcesz trochę?-spytał wskazując skinieniem brody na biały proszek.
Raper przez chwilę leżał w bezruchu, po czym podniósł się do siadu.
Rzucił przeciągłe spojrzenie na narkotyki, po czym przygryzł wargę.
Taehyung patrzył na niego z cierpliwością, o jaką się nawet nie podejrzewał.
Widział jak Rap Monster bije się z własnymi myślami.
Co za tchórz.
-No dalej Hyung,po tym będzie ci lepiej....-V wyciągnął rękę, by położyć ją na ramieniu starszego.
Ten jednak szybko ją odepchnął, po czym wymierzył piosenkarzowi siarczysty policzek .
-Nie wystarczy ci,że zmarnowałeś już swoje życie?-syknął, widząc jak pod wpływem uderzenia, z poprzedniej rany Taehyunga poleciała strużka krwi.
-Nie twoja sprawa, co robię ze swoim życiem-mruknął młodszy, łapiąc się za spuchnięty
policzek-Nie masz prawa mnie oceniać...
-Owszem mam-przerwał mu-Skoro jesteś tak niedojebany, żeby wpaść w taki nałóg, to ja mam pełne prawo, żeby ci to wypominać.
-Miałbyś prawo, jakbyś chociaż próbował mi pomóc!-wydarł się V, wstając z łóżka-Myślisz, że nie próbowałem? Że robię to z własnej woli?! Sam sobie kurwa nie poradzę, chociaż bym miał pęknąć na pół!
-Ale pomóc też sobie nie dasz-odparł spokojnie Namjoon-Myślisz, że jak odetniesz się od reszty to ci to pomoże? Nawet jeśli chciałbym ci pomóc, to nie mam jak, bo ty ciągle uciekasz jak jakiś jebany tchórz-raper przemilczał to, co jeszcze chciał powiedzieć.
Widząc roztrzęsionego V, kolejne oskarżenie nie mogło mu przejść przez gardło.
-No powiedz to-szepnął Taehyung walcząc ze łzami.
Nie sądził, że prawda zaboli go aż tak.
Że wyciągnięcie na wierzch swoich problemów i obnażenie ich prze innymi, będzie dla niego aż tak upokarzające.
-Bo ty jesteś tchórzem, Taehyung-dokończył Namjoon ściszając głos.
Młodszy pokiwał niemrawo głową.
-Nagadałeś się już? Ulżyło ci? -warknął V ,odwracając wzrok-To teraz wypierdalaj i nie wtrącaj się w moje życie!
-Będę się wtrącał ile che-Rap Monster podszedł powoli do trzęsącego się z emocji Taehyunga-Bo jesteś moim jebanym przyjacielem i się kurwa o ciebie martwię.
Mówiąc to przyciągnął młodszego do siebie, pozwalając mu na wyrzucenie z siebie emocji.
Jego uścisk był tak mocny, że mimo bezwładu w nogach V nie upadł.
Taehyung zacisnął palce na koszulce rapera, nie powstrzymując łez.
Pierwszy raz od długiego czasu czuł, że nie jest sam.
Czuł,że silne ramiona przyjaciela nie pozwolą, by cokolwiek pozwoliło mu upaść jeszcze niżej. Najwyżej  podniosą go,by mógł wyrwać się od tego popieprzonego świata.
-Wyplączemy się z tego gówna.Wszyscy...


3 komentarze:

  1. Boskie. Czekam na następny *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie motyw z narkotykami trochę oklepany, więc musisz nadrobić albo stylem albo barwnymi opisami albo czyms zaskującym w fabule.
    Fighting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku..nie wiem co powiedzieć...Jestem wzruszona, a zarazem zła na ciebie i V...na ciebie że piszesz tak dobrze a na V (w tym opowiadaniu) że ten głupi chuj ćpa! Mój kochany monsz ćpa! Przypomniało mi się moje pierwsze opowiadanie z zespołem The Wanted jakie przeczytałam..a to było jakieś 4 lata temu...teraz czytam o BTS i jakoś się wzruszyłam jeszcze bardziej... to troche takie wspomnienie bo tego zespołu już niestety nie ma (szloch szloch płacz płacz)...po czasie zastąpili mi ich BTS...no i kilka innych zespołów z Kpopu xDDDD

    FIGHTING!!!

    P.S; zastanawiam się po co ja tak się rozpisywałam... to było głupie xD

    OdpowiedzUsuń